Na końcu świata
Po śniadaniu pakujemy rzeczy i ruszamy w nieznane.
Czyżby kotek z sąsiedztwa wybierał sie z nami?

[/b]
W drodze przez półwysep obowiązkowo odwiedzamy winnice i robimy zapasy słynnych lokalnych win.
Droga przez Peljesac nie wydaje się już tak ciężka, serpentyny już nam nie straszne

być może to efekt degustacji wina

Po drodze podziwiamy widoki i robimy pamiątkowe zdjęcia.
Większości znane widoczki
Po drodze mijamy naszego rodaka
Kierujemy się w stronę Dubrovnika i tam chcemy poszukać kwaterki na dłużej. Niebo zasnuło się chmurami - czyżby koniec pięknej pogody?
Przegapiamy zjazd do miejscowości leżących w tzw. Żupie Dubrovackiej więc zajeżdżamy do Cavtatu - miasteczka opisywanego w przewodnikach jako "ciche i spokojne". Jednak nie tego szukamy - w centrum port, brak plaży, dalej kompleks hoteli. Jest dość wcześnie więc wiedzeni ciekawością co jest pod granicą z Czarnogórą ruszamy dalej. Jedziemy, jedziemy, szukając morza zjechaliśmy z głównej drogi, droga zwęża się, znikają domy, oddalamy się znów od morza...
Jesień coraz bardziej widoczna

Przynajmniej pogoda się poprawiła
W końcu docieramy do Molunat. Parkujemy i od razu zaczepia nas człowiek oferujący apartament za 10 e od osoby. Ok ale najpierw musimy obejrzeć plażę.
Pamiętacie kota z fotki nr 1? czyżby dotarł tu przed nami ?
Jest południe, upał i duchota robią się nie do zniesienia, mijamy kemping i schodzimy nad morze, po drodze spotykamy kilku Polaków i wypytujemy o okolicę. Jest tu spokojnie... bardzo spokojnie... pomijając cykady, których dźwięku mogę słuchać godzinami
Jednogłośnie zapada decyzja że poszukamy jednak czegoś bliżej cywilizacji
Wracamy do chłodnego autka i jedziemy z powrotem. Skręcamy tym razem bez problemu do miejscowości Soline. Panie kierują się w stronę plaży - rzecz najważniejsza na wakacjach.
Dość stromo w dół, gorzej z wejściem pod górę, przez skałki przedzieramy się do niewielkiej żwirowej zatoczki skąd w górę wiedzie ścieżka. A na niej spotykamy to sympatyczne zwierzątko
Ostatkiem sił wdrapujemy się w stronę zabudowań. Na górze Głowa Rodziny już przejrzała kilka ofert i właśnie namierza odpowiednią. Oglądamy więc apartman - własne wejście z tarasem, dwie sypialnie, dwie łazienki i kuchnia, ustalamy 55 e za noc i zostajemy. Pani właścicielka częstuje nas zimnym sokiem i wodą z lodem (całe szczęście że nie wyciągnęła rakiji

) - w tej chwili o niczym więcej nie marzymy. Po wprowadzinach czas na plażowanie i rekonesans terenu. Nasza zatoczka jest cicha, ludzi niedużo. Do wieczora relaks. Idealne miejsce na tegoroczne wakacje - spokojne i ciche w niewielkiej odległości od miasta tego właśnie szukaliśmy
W bonusie trasa na dziś
cdn