PeljesacW Metkovicu ponownie przekraczamy granicę z Chorwacją, po drodze klarują się plany na najblizsze dni - ciągnie nas na zielony półwysep.
Na Pelješac wjeżdżamy ok. 19. Godzina, którą poświęcamy na przejazd wydaje się być wiecznością. Po Bośni mamy chwilowy przesyt serpentyn, urwisk, przepaści i zakrętów, do tego stopnia, że z każdym km zaczynamy wątpić, czy aby był to dobry wybór na punkt do dalszych wypraw. Jednakże zieleń, winnice i góry zachwycają. Przejeżdżamy przez Orebič , który nie powala nas na kolana - czyżby zbyt duże oczekiwania? pewnie to zmęczenie... Postanawiamy poszukać czegoś na jedną noc i rozejrzeć się po okolicy. Niemożliwe, aby tyle zachwytów o których czytałam było przesadą. Jest już praktycznie ciemno, zatrzymujemy się pod jednym z apartamentów - wolne m-ce na parkingu może będzie też coś w środku... Zagaduję spoglądającą na nas z balkonu kobietę, sympatyczną angielkę, od której otrzymuję telefon do właściciela. Okazuje się, że ma ich kilka w okolicy więc opisuję a jakże - pierwsza linia brzegowa, własna plaża, parking... cóż standard znacznie przewyższa nasze wymagania, cena też to co zazwyczaj jesteśmy skłonni zapłacić za nocleg, ale ok nie szukamy więcej. Gdy gospodyni pokazuje nam apartament stwierdzamy, że jest wart swej ceny
Nowocześnie urządzona kuchnia, salon, sypialnia, spora łazienka, klimatyzacja i dwa balkony z widokiem na góry, morze i mury Korčuli. Wieczorem studiujemy mapę, lokalizujemy miejscowość Kučiste, w której w końcu wylądowaliśmy i zapada decyzja, że zostaniemy tu dzień dłużej. Okolica spokojna, można odpocząć po kolejnym dniu zwiedzania.
Widok z tarasu
Rano świat wygląda o wiele przyjemniej, zwłaszcza gdy za oknem lazur Jadranu
Zapowiada się piękny dzień, swetry jeszcze poleżą w walizce
Korcula na wyciągnięcie ręki
Po śniadaniu postanawiamy poszukać piekarni. W tym celu kierujemy się drogą w stronę Orebiča. Minusem jest brak pobocza, idziemy i idziemy a jakiegokolwiek sklepu brak. W końcu mijamy tabliczkę z napisem "Orebic". Tu na pewno będzie Konzum - tyle zdążyłam doczytać na forum
Zbaczamy w kierunku promenady, którą idzie się o wiele przyjemniej. Namierzamy bank, sklep, przystań, kupujemy miejscowe winogrona ( które wzbudzają z niewiadomych dla mnie przyczyn zainteresowanie wśród miejscowych), jednym słowem - przedpołudnie w mieście. Orebič przy bliższym poznaniu wiele zyskał w naszych oczach.
Nasze lokum