Tym, którym zależy na wysokim OC i ubezpieczają też swoje mieszkania/domy podpowiem coś takiego: przy najbliższym odnowieniu polisy mieszkaniowej poszukajcie takiego ubezpieczyciela, co w swojej ofercie ma OC w życiu prywatnym obejmującym terytorium Europy i Basenu Morza Śródziemnego. Zróbcie to sobie powiedzmy na 100 tys.lub ile kto tam chce. Na wyjazd dokładacie w polisie turystycznej np. 200 tys. i już macie 300 tys. Najlepiej robić to w jednym TU (mniej bałaganu i większe zniżki), choć można w dwóch różnych. Tutaj też przy okazji, zwracajcie uwagę czy w OC danego TU są podlimity na jedno zdarzenie. Bo można mieć i 300 tyś. na OC, ale np. do 50 tys. na jedno zdarzenie i mina! Tak w ogóle OC jest bardzo specyficznym ubezpieczeniem i dość zawiłym. Jestem jego fanem w obecnym roszczeniowym świecie. Nikt z nas nie planuje, że coś narozrabia, ale różne rzeczy się zdarzają mimo naszej największej przezorności, ostrożności i pilnowania dzieci. Przypominam sobie sytuację sprzed kilku lat, kiedy mój zamożny sąsiad przyprowadził wypasione Audi wprost z salonu. Kilka dni później synek mojego innego sąsiada wybrał się rowerkiem zwiedzać osiedle i pech chciał, że audicę przerysował na całej długości lewego boku. Sytuacja mocno niemiła, bo ojciec tego dziecka nie miał takiego ubezpieczenia i do tego to bardzo uboga rodzina. Właściciel Audi pokrył to z własnej kieszeni nikogo po sądach nie ciągał, ale do dziś widzę, że jest NIESMAK. A jeśli chodzi o Chorwację nasz umiłowany kierunek wakacyjny, to zwróćcie uwagę co się czasem dzieje w wodzie przy plaży. Kajaki, deski, rowery wodne i snurkujący/nurkujący, skoki do wody i inne szaleństwa, tutaj można nie zapanować nad wszystkim.
Aaaa, jeszcze jedna rzecz odnośnie małych dzieci, troszkę starszych też i zupełnie niezwiązana z ubezpieczeniami.
Trzy lata temu oprócz moich dzieci, zabrałem kolegę mojego syna (obcy człowiek), miałem wciąż stracha, żebym to jakoś ogarnął, szczególnie tych dwóch 10-latków w wodzie. No i wymyśliłem, że kupię im w Decathlonie takie same dwie koszulki do pływania, jednocześnie chroniące przed słońcem. Powiem tak; strzał w DYCHĘ, wszędzie ich szybko namierzałem i w wodzie i na lądzie, żadnych oparzeń słonecznych. Sam dla siebie też wtedy nabyłem taką koszulkę i kremu UV używam tylko na twarz, albo wcale bo lepszy jest słomiany kapelusz. Jeszcze jedno spostrzeżenie; jak widzicie przy plaży sporo takich dziwnych bąbli na wodzie ( a sama woda kryształowa), to przyczyną są najczęściej właśnie zmywane te wszystkie smarowidła jakimi namaściliśmy swoje ciała. Chorwaci zrobili stosowne badania. Dlatego też, obserwuję powierzchnię wody i jak się da, to omijam te "bąbelki" szukając mniej obleganych miejsc.
Do zobaczenia w CRO