razpol napisał(a):To i ja poczytam co tam napiszecie...
Zapraszam na kolejny odcinek
mirasowski napisał(a):
Witam. Chętnie poczytam twoją relację. Plitvice zaliczyliśmy w 2013 roku było przepięknie. A w tym roku w czerwcu również byliśmy w Orebić. Czekam z niecierpliwością na dalszy ciąg relacji by przenieść się na Peljesać. Pozdrawiam.
Ja też z wielką chęcią przeniosłabym się tam jeszcze raz
Niedziela 17.08.2014Pierwszy dzień na półwyspie wita nas pięknym słońcem. Leniwie wstajemy z łóżek, szybkie śniadanie i wybieramy się na plażę, spragnieni pierwszej w tym roku kąpieli w Jadranie!
Na początku postanowiliśmy pójść na plaże Trstenica… tak tez zrobiliśmy. Było już po 10, ludzi było tam strasznie dużo, nie chcieliśmy wciskać się z karimatami między ludźmi, dlatego poszliśmy w kierunku portu. Rozłożyliśmy się kilkadziesiąt metrów dalej, w sumie to obok jednej z pierwszych knajpek znajdujących się przy promenadzie. Ludzi bardzo mało, wiec całkiem nam to odpowiadało
Widok w stronę morza
nasza dzisiejsza miejscówka
i widok w stronę lądu… a raczej na knajpkę znajdującą się za nami
Pierwsze zanurzenie w Jadranie i możemy tak zostać tutaj cały dzień… woda ciepła, mało ludzi…
Jak już wszystko po raz pierwszy w tym roku, to nie obyło się też beż snoorkowania
Adam stwierdził że jednak w tym miejscu nie ma ciekawego dna, uwierzyłam mu na słowo, bo mi jakoś nie specjalnie chciało się zanurzać a aparatu do wody też wtedy nie mieliśmy, ale zdjęcia będą innym razem.
wszystko było takie w tym dniu „pierwszy raz w tym roku…” to było także z nami i pierwsze piwko
Panorama z tego miejsca
Tak zleciały jakieś dwie- trzy godzinki i poszliśmy do apartmana na jakiś obiad bo jednak odezwał się w nas mały głód.
Popołudniu wybraliśmy się na miasto. Oczywiście trochę zdjęć z pięknymi roślinkami
Dojście do promenady, które było chyba najczęściej przez nas używane podczas całego pobytu tam.
Idealne drzewo do nadmorskiego zdjęcia
Idziemy dalej promenadą w poszukiwaniu lodziarni. W końcu jest!
Oczywiście naczytałam się relacji i mówię do Adama, że musimy znaleźć Oazę, bo wszyscy ją polecają. On mi mówi że jak był tutaj w Orebicu 8 lat temu, w sumie trochę bardziej jeszcze dzieciak z niego był niż teraz, to też jadł świetne lody gdzieś przy promenadzie. Wiec gdy znaleźliśmy Oazę, okazało się że to dokładnie ta sama lodziarnia. Oczywiście żeby się przekonać czy polecający mieli rację, oraz czy wspomnienia Adaśka go nie mylą, zamówiliśmy od razu po dwie kugle.
Oczywiście lody były rzeczywiście pyszne. Jakoś tak się przekonaliśmy już wtedy do tych lodów, że w innym miejscu w Orebicu już ich nie jedliśmy, tylko tam
Dalej udaliśmy się na mały spacer w stronę portu.
Akurat auta zaczęły wjeżdżać na prom. Posiedzieliśmy chwilkę, popstrykaliśmy kilka zdjęć. Chociaż będziemy tutaj jeszcze dosyć często bywać.
Wracając z portu napiliśmy się jeszcze po kuflu piwa w restauracji przy promenadzie, która mniej więcej swoim kształtem przypominała statek. Wróciliśmy do domu, by po krótkim czasie stwierdzić że jednak dziś chcemy zjeść coś na mieście. Wypatrzyliśmy wczesniej jakąś pizzerie, nazywa się Fjaka
Oczywiście pierwsze dostaliśmy piwko i po niedługim czasie na stół wjechało Ćevapčići
Było całkiem smaczne, więc pora dokończyć piwko i zakończyć dzisiejszy dzień