Trudny to był powrót do rzeczywistości, wszystko się rwie w kierunku słońca, w kierunku Chorwacji. Znajomi nie ułatwiają mi sprawy, codziennie na facebooku serwują mi świeżą porcję zdjęć pt.: "Chorwacja live" Ja taka okropna nie byłam
A tu szaro buro i ponuro, nawet słońce ktoś wyłączył, niby obiecuje że znów włączy ale obiecanki cacanki.
Nie tak miało być, nie tak miały te wakacje wyglądać. Ciągle było pod górkę, ciągle coś złego się działo. Chciałam już wszystko odwołać ale...od początku.
Zaplanować wyjazd wakacyjny w mojej rodzince nie należy do najłatwiejszych zadań. Ja mam urlop wtedy kiedy chcę (mówię i mam, takiego mam Szefa), Jula z racji wieku niewiele ma do powiedzenia ale mój mąż, no cóż. Tu rządzi Teatr i ich wyjazdy. To do nich trzeba się dostosować. A że w tym roku jakoś się tych wyjazdów im w lecie namnożyło za nic nic nam nie pasowało. W końcu padała informacja, że Teatr gra spektakl w Splicie, 18 lipca. No to trzeba się sprężyć i wbić albo na urlopowanie przed spektaklem, albo po.
Skład wakacyjny ten sam co w zeszłym roku czyli Ja, mój małżonek Jacek, Julia i moja kuzynka M.
W związku z tym, że wielu z obrębu teatru było takich mądrych jak my w naszym stałym miejscu miejsc dla naszej 4 zabrakło. Myślimy sobie: nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło. W końcu, po latach, zobaczymy inny kawałek Cro. Szukamy w okolicach Splitu. Primosten, Rogoźnica, Ciovo. Czytam relacje Cromaniaków, przeglądam tysiące stron, wysyłam dziesiątki maili. Niektórzy nie odpowiadają w ogóle, inni z przykrością stwierdzają, że nie ma wolnych miejsc. Poniekąd mnie to nie dziwi, jest już dość późno jak na szukanie. Proponujecie jechać w ciemno. Rozważam tą opcję, ale waham się, nie chcę z Małą biegać i szukać kwater.
W końcu znajduję. Kwatera jak marzenie. Apartament, 2 sypialnie, salon, łazienka, kuchnia, widok jak z bajki, basen, dwa kroki do plaży 60 euro dobra, Sevid. Decyduję się prawie od razu, rezerwuję. Cieszę się jak mysz do sera. Na drugi dzień po ostatnich ustaleniach z właścicielem zabieram się do robienia przelewu zaliczki a tu M. dzwoni do mnie z informacją, że mam nie wpłacać [/i]bo ona nie jedzie, sprawy rodzinne[/i] Świetnie, poczułam się jakbym dostała po głowie. Co teraz? Co zrobić? Apartament dla naszej trójki jest zdecydowanie za duży. Z ciężkim sercem odmawiam właścicielowi. Rozumie sytuację, nie robi problemów.
A ja szukam dalej. Znowu godziny spędzone przed internetem, tysiące stron, dziesiątki maili, Primosten, Rogoźnica, Brela itp, itd. W poszukiwaniach pojawia się nagle Orebic
Pojawia się też kolejny raz myśl, żeby jechać w ciemno ale jeszcze się nie poddaję.
Znajduję - Oaza w Primosten, wydaje się być wprost rewelacyjna...na zdjęciach. Pytam, jest wolny apartament 2+2, rezerwuję, wpłacam zaliczkę. Ufff, może jednak dotrę w tym roku do Cro
I nagle kolejny cios. Relacje cromaniaków wprost z Oazy. Apartamenty ok, ale plaża, droga do Primosten - to wszystko stwarza wiele problemów. Mnie betonowa plaża nie przeszkadza, ale nie wyobrażam sobie moje 2,5 latki schodzącej po barierkach do wody. Spacery, nawet dłuższe niż deklaruje właściciel, też mi nie przeszkadzają. Ale z małą główną drogą - nie, nie podoba mi się to. Zdecydowanie nie. Burza mózgów w domu i decyzja, trudno, odmawiamy, tracimy zaliczkę. Piszę do właściciela, nie robi problemów, nawet deklaruje zwrot zaliczki.
I znowu w kropce, znowu nic. Zaczęłam już nawet przeglądać oferty biur podróży i wyjazdy do Grecji, Tunezji.
Oglądam zdjęcia z zeszłego roku z Chorwacji.
Dnia pewnego okazuje się, że......możemy jechać do....Borje, tyle że będziemy mieszkać dwa domy dalej. Nie zastanawiamy się długo, w ogóle się nie zastanawiamy - Jedziemy. Peljesac nas ściągnął do siebie. Mam teorię, że Ilija po prostu za nami tęskni i radzi czy nie musimy tam co rok wracać
U M. sytuacja rodzinna się normuje i jednak jedzie z nami.
Teraz już tylko odliczamy dni do wyjazdu.