weldon
ajax30 dziękuję bardzo.
Zainteresowanie małe ale pociągniemy dalej
15 lipca, czwartek
Okrywamy dotąd przez nas nieodkryte - plażę Divna
O Divnej (z chorwacka zdaje się
najpiękniejsza naczytałam się sporo. Ma zarówno tylu zwolenników co przeciwników. Jak wszystko.
Naczytałam się, ale nigdzie nie zakodowałam gdzie to
Na szczęście los na chorwackiej drodze postawił mi
maslinkę i Łukasza i już wszystko było jasne. Wytłumaczyli co. gdzie i jak. Nic tylko ruszać.
Rano wstajemy z Jackiem wcześnie, zostawiamy śpiącą Julkę i M. i uderzamy na Orebic celem zakupu świeżych rybek. Niby wcześnie, a Orebic już tętni życiem.
Pan nazwijmy go rybak wita nas szerokim uśmiechem i na dzień dobry pokazuje mi olbrzymią krewetę (tudzież coś innego, nie wiem, nie znam się, nie chcę się znać, nie jadam niczego co patrzy na mnie z talerza i woła
nie jedz mnie, nie jedz. Oprócz ryb oczywiście, na ich wołanie jestem głucha
Kupujemy rybki, jakieś owoce na targu, ja oczywiście sukienkę
(no dobra, mąż mi kupił
) i w drogę powrotną, w końcu Divna czeka.
Jacek jeszcze przygotowuje rybki na wieczór, ja pędzę na plażę po manele, które tam zostawiliśmy, materac, koło, słonia i już nie pędząc a dysząc jak lokomotywa targam to do góry. Jak dla mnie mogłoby być na odwrót. Na plażę pod górę, a z plaży z górki
Pakujemy wszystko do samochodu, ekipa również zacumowana w aucie i pniemy się pod górkę w kierunku zjazdu na Trpanj.
Jedziemy, podziwiamy widoki, znaczy się podziwiają pozostali ja usiłuję nie wjechać w jakiś murek tudzież okoliczną przepaść
Kocham ten kraj, naprawdę.
Nagle widzimy drogowskaz (no dobra, ja kierowca - nie widzę)
Plaża Divna.
Przejechała, krzyczą
zawracaj, no to na 7 razy zawracam i jazda, wracamy. Żeby tylko znów nie przejechać (wszystko przez te widoki)
Jest, skręcamy w prawo. I tu dopiero są widoki. Tylko zdjęć jakoś mało
Nagle coś tam prześwituje
Mnie się już tu podoba
Zjeżdżamy na dół prawie tracąc życie przez blond niemiecką piękność w golfie. Miała chyba za wielkie i za ciemne okulary przeciwsłoneczne bo jej się jakoś zakręt poszerzył, że mało nas w skałę nie wepchnęła. Wrrr.
Przy campingu parking.Miły, nawet przystojny pan
kasuje nas 15 kuna za cały dzień
Rozpakowujemy manele, a jest tego troszkę
I na plażę. A tam, naszym, a przynajmniej moim oczom ukazuje się raj. W moim odczuciu rzecz jasna. la mnie to raj. Rajska plaża. Ech.
Nawet Julce się podoba i bardziej ochoczo wchodzi do wody. Parzą ją tylko nagrzane słońce kamyki, no ale nadal trzyma się zdania, że buty na plaży są beee
Ja tu już mogę zostać, na zawsze. Już wiem, że będę pokonywać te 20 km w jedną stronę dla tej właśnie plaży.
Przy skałkach życie podwodne całkiem całkiem
Dla mnie trochę daleko do tych skałek ale w płetwach i z rurką daję radę
Pływak ze mnie żaden niestety.
Odwiedzają nas goście
Julka pozuje
Tylko dlaczego ten czas tak popierdziela, DLACZEGO??
Czas wracać niestety, ale już wiemy, że jutro też tu przyjedziemy
Wracamy, rybki czekają
M. idzie jeszcze na spacer do Podobuce (po zdjęciach widać, że dotarła
)
My przygotowujemy rybki.
Mniam. Pozostaje tylko jeść i rozkoszować się widokami
Jacek zajada jeszcze mule.
Dzień się skończył, w zasadzie jest już ciemna noc. Koty, tudzież inne stworzenia z palmy (nadal nierozpoznane) buszują w okolicy czekając na resztki. Idziemy spać, jutro znów Diva na nas będzie czkać