napisał(a) Katarzyna Głydziak Bojić » 22.05.2008 15:30
Witam. Najpierw miałam zamiar powstrzymać się od wypowiedzi, ale co tam..
Ja też mam nie najlepsze doświadczenia z Gandalfem. Jakieś 6 lat temu wykupiłam u nich przejazd na trasie Łódź - Split i Split - Łódź... Droga do Hr wyglądała bez zastrzeżeń (choć, kiedy przyglądałam się pilotowi, to miałam wrażenie, że ja wykonując tę sama pracę byłam naprawdę "mistrzem świata" w porównaniu z tym gandalfowym młodzieńcem).
Ale powrót to temat na dzieło literackie średniej co najmniej opasłości... Po pierwsze firma nie wywiązała się z obowiązku zabrania mnie ze Splitu...:Rezydent nie skontaktował się ze mną (mimo, że miał taki obowiązek), by umówić dokładnie miejsce i czas spotkania; sama musiałam do niego wydzwaniać; praktycznie zmusił mnie, bym na własny koszt ze Splitu przyjechała do Makarskiej (skąd autobus z turystami wracajacymi do Pl startował)- ale nie miałam ochoty "psuć sobie krwi" i tracić czasu na kłótnie...
Po drugie zaplanowany na godzine 14.00 wyjazd z Mararskiej "ciałem się stał".... około 24.00....ze względu na awarię autobusu....To tak w wielkim skrócie, o opryskliwości, wręcz bezczelności w/w "młodziana" - reprezentanta biura (która wówczas mojego jeszcze przyszłego męża - niespotykanie spokojnego człowieka - doprowadziła do szewskiej pasji) nie wspomnę...
Ale powiem szczerze, że Gandalf pod tym względem nie był wyjątkowy.. Rok później skorzystałam z przewozu krakowskiej "Skarpy"... I sama nie wiem, co było gorsze...
To chyba tak już po prostu jest...
Co do mojego obiektywizmu, sposobu postrzegania i oceny usług turstyczny, myślę, że są dość ...trzeźwe... Sama jeździłam jako pilot i rezydent i wiem, jak to wszystko wygląda (nigdy nic nie "idzie jak po sznurku"). Mam chyba duży próg "wytrzymałości" i wyrozumiałosci dla obsługi...
Byłoby na tyle.
P.S. Ale cała ta moja opowieść wcale nie znaczy, że i Was spotka rozczarowanie. Istnieje bardzo duże prawdopodobieństwo, że wszystko będzie naprawdę ok.
Tak naprawdę decydując się na tego typu formę wypoczynku trzeba mieć świadomość, że jedziemy w grupie (zacisnąć zęby i wytrzymać; nie oczekiwać, że nasze "ja" będzie "na wierzchu"). Trzeba też uzbroić się w cierpliwość i nie zawracać sobie głowy drobnymi "nieprawidłowościami i "obsuwami", które są regułą (niestety)na tego typu "imprezach". Wyrozumiałość, spokój i dystans (rezerwa do wydarzeń), by nie psuć sobie urlopu, na który czeka się przecież cały rok.
Pozdrawiam serdecznie