2.08, czwartek
Jarek ze Zbychem wyjechali wcześnie rano połazić po górach.
Mieli to zrobić już rok temu, nie udało się, więc w tym roku koniecznie…
Chcieli zabrać mnie ze sobą, ale nie jestem przygotowany do takich wycieczek, nie mam butów.
W klapkach, czy sandałkach przecież nie poleze.
Oni pojechali w góry, ja jadę z Mazdą do Zeljko, reszta na plażę.
Po śniadaniu wsiadam do samochodu. Jadę. Dymi.
Podjeżdżam do warsztatu. Zeljko wychodzi. Mówię mu co się dzieje.
Najpierw podłącza komputer, sprawdza samochód: elektronika OK., nie ma błędów.
Wymontowuje uszkodzoną część, czyści szczotką drucianą.
Bierze super glue i jakiś biały proszek. Smaruje część klejem, a potem sypie ten proszek,
Potem znów smaruje, znów sypie. Dmuchnie…. Nadmiar proszku spada… i znów….
Patrzę się .... a on mówi: „Super ljepak i soda kako beton”
Aha, więc to soda…. no, no…. ciekawe patenty.
Całość okręca taśmą, montuje. Odpal. Działa. Jeszcze raz komputer. Wszystko OK.
Koliko ? 10 Euro. Proszę bardzo i hvala ljepa.
Ruszam. Mazda jedzie jakby jej ktoś ognisko pod d…. rozpalił. Nie dymi.
Życie jest piękne…..
Gdyby ktoś przebywał w okolicy Buljaricy, Petrovaca czy Sutomore polecam
Autoservis Vukazic w miejscowości Haj Nehaj, pytajcie o Zeljko.
Bierze wszystko na klate…
Chłopaki wracają późno wieczorem. Jarek z butami w ręku idzie i śpiewa „Te tvoje oci”.
Nogi poobcierane, styrani jak konie po westernie, ale zadowoleni.
Że też nie wziąłem butów, zdjęcia przecudne.
Zobaczycie w ich relacji, mam nadzieję.
I najważniejsze. Przejechali ponad 300 km. Samochód jak na razie OK.