Keliopis napisał(a):Poprawnie , niepoprawnie, dla mnie niesamowicie irytująco. Nie wiem skąd się to bierze ale gdy słyszę określenie "na Chorwację" dostaje białej gorączki :/. Prawdopodobnie też ze mną jest coś nie tak, jakaś nerwica natręctw .
kinga35 napisał(a):Mnie to nie przeszkadza....
Wszak mówi się- jadę na Słowację ( nie- do Słowacji), na Litwę (nie -do Litwy), na Ukrainę( nie-do Ukrainy), na Białoruś ( nie-do Białorusi), na Węgry, na Kujawy, na Śląsk itd....
Ja mówię- do Chorwacji, ale nie wstrząsa mną gdy słyszę- na Chorwację.
majeczka napisał(a):...nasze językowe dylematy Mirko
Krótko mówiąc, na pewno wyjeżdżam na Węgry, na Słowację, ale też i do Czech, czy Niemiec
Pozdrawiam
bambik napisał(a):Pasjonująca dyskusja. I ja wtrącę swoje trzy grosze.
Z jednej strony rozumiem forumowiczów, którzy brzydzą się niepoprawnym użyciem przyimka "na", ale czy ci, którzy używają "do" są do końca pozbawieni racji? Uważam, że nie!! To, że istnieje reguła w słowniku takim czy innym... - za 50 lat jej miejsce zajmuje inna (albo i wcześniej). JĘZYK SIĘ ZMIENIA! (Ten, który był piękny i perfekcyjny pod każdym względem już nie żyje. Mowa tu, rzecz jasna, o mowie np. Cycerona). I to chyba dobrze, że język się zmienia? Ewoluuje, więc żyje. Do tej pory było "do Chorwacji" a teraz jest "na Chorwację", w analogiczny sposób jak "na Węgry". 90% społeczeństwa powie: "na Chorwację". I to już coś więcej niż różnica leksykalna wynikająca np. z lokalnego dialektu.
Osobiście jeżdżę "NA Chorwację", a i niewykluczone, że zacznę jeździć "DO Chorwacji" - aby jednak mnie przekonać, należy wytoczyć cięższe bombardy niż reguły słownikowe.
Pozdrawiam forumowiczów.
bambik napisał(a):Pasjonująca dyskusja. I ja wtrącę swoje trzy grosze.
Z jednej strony rozumiem forumowiczów, którzy brzydzą się niepoprawnym użyciem przyimka "na", ale czy ci, którzy używają "do" są do końca pozbawieni racji? Uważam, że nie!! To, że istnieje reguła w słowniku takim czy innym... - za 50 lat jej miejsce zajmuje inna (albo i wcześniej). JĘZYK SIĘ ZMIENIA! (Ten, który był piękny i perfekcyjny pod każdym względem już nie żyje. Mowa tu, rzecz jasna, o mowie np. Cycerona). I to chyba dobrze, że język się zmienia? Ewoluuje, więc żyje. Do tej pory było "do Chorwacji" a teraz jest "na Chorwację", w analogiczny sposób jak "na Węgry". 90% społeczeństwa powie: "na Chorwację". I to już coś więcej niż różnica leksykalna wynikająca np. z lokalnego dialektu.
Osobiście jeżdżę "NA Chorwację", a i niewykluczone, że zacznę jeździć "DO Chorwacji" - aby jednak mnie przekonać, należy wytoczyć cięższe bombardy niż reguły słownikowe.
Pozdrawiam forumowiczów.
bambik napisał(a):Proszę mnie źle nie zrozumieć! Moim zamiarem nie było przeprowadzenie zamachu na kompetencje profesorów j. polskiego (żywię ogromny do nich szacunek za posiadaną wiedzę) ani też na pisane przez nich słowniki (mam szacunek za włożoną pracę i badania).
Chciałem skierować dyskusję na fakt dynamiki językowej. Zmieniają się ludzie, zmienia się i język. Umierają stare jednostki leksykalne, na ich miejsca wchodzą nowe (lub do starych dokładane są nowe znaczenia). Języki wymieniają się słowami (np. wprowadzane są słowa z języka angielskiego; ktoś kto zawsze mówi "zarezerwować" zamiast "zabukować", albo coś w tym stylu - niech pierwszy rzuci kamień). Rotacja leksykalna jest pasjonującym zjawiskiem! A zmiana przyimka z "do" na "na" jest już przynajmniej zjawiskiem rozległym. Jestem pewny, że za kilka lat nie będzie to traktowane jako błąd i będzie usankcjonowane.
Pozdrawiam.
Powrót do Rozmowy o turystyce i nie tylko