Re: Długi spacer po Bratysławie i rzut oka na Wiedeń.
Jest niedziela, 26. kwietnia, godz. 4:40. Właśnie dojechaliśmy do Bratysławy po ponad siedmiu godzinach w autokarze (na szczęście w większości przespanych). Spędzamy jakąś godzinę na dworcu autobusowym, który zatrzymał się niestety w poprzedniej epoce, czekając aż na dworze zrobi się jasno. Niestety wszystko jest zamknięte, a ja marzę o kawie, nawet takiej z automatu. Automaty wprawdzie są ale my mamy jedynie banknoty... Potem ruszamy na spacer po Bratysławie.
Poznawanie słowackiej stolicy zaczynamy od nowoczesnej części nad Dunajem. Jest tu nowy budynek Słowackiego Teatru Narodowego, galerie handlowe, hotele. Jest 6:00 rano, niedziela i oprócz nas nikogo tu nie ma.
Chcemy wzdłuż brzegu rzeki dojść do Starego Miasta. Niestety, kawałek dalej jest budowa i nie da się przejść. W takim razie postanawiamy znaleźć Modry kostolik, czyli błękitny kościół św. Elżbiety. Nie mamy z tym problemu i już po chwili jesteśmy pod kościołem.
Niebieski kościół o fantazyjnym kształcie i nietypowej, eliptycznej wieży wzniesiono w latach 1907-1913 według projektu Odona Lechnera. W tle widać żółty budynek gimnazjum również projektu Lechnera.
Kościół bardzo nam się podoba, niestety jest zamknięty i nie możemy wejść do środka, jest dopiero 6:30, a pierwsza msza będzie o 8:00, więc nie ma sensu czekać.
Idziemy więc w stronę Starego Miasta. Bardzo fajnie tak spacerować po uśpionych ulicach, jest pusto, spotykamy pojedynczych ludzi, głównie wyprowadzających psy...
W końcu docieramy do uliczki Venturskiej, jednej z głównych uliczek Starego Miasta, przechodząca w ulicę Michalską, zamknięta przez Michalską Bramę.
Na zdjęciach aż tak tego nie widać ale na ulicy jest strasznie brudno, sporo śmieci, puste butelki, papierowe opakowania, widać, że w sobotni wieczór Bratysława się bawiła... Kilka godzin później po śmieciach nie będzie już śladu, służby dobrze działały...
Skręcamy w prawo i docieramy do Hlavne Namestie (Rynek Główny).
Ratusz:
Studnia Maksymiliana:
Jest 7:00, tutaj, tak jak na całym Starym Mieście jest pusto, cicho i spokojnie. Szkoda, że wszystkie kawiarnie są zamknięte, miło byłoby się napić kawy...
Siedzimy na ławce i jemy przywiezione z domu kanapki, po sąsiedzku z pewnym jegomościem w napoleońskiej czapce...
Do rynku przylega Frantiskanskie namestie.
Następnie wąziutka uliczka Kostolna idziemy obejrzeć ratusz z drugiej strony, można tu też przejść przez dziedziniec Ratusza ale o tej porze jest zamknięty. Jesteśmy na Primacialne Namiestie, znajduje się tu również Płac Prymasowski (z flagami po lewej, jakoś nie mam zdjęcia...)
Spacerujemy dalej, chwile później jesteśmy na Hviezdoslavovo namiestie, tutaj tez jest Słowacki Teatr Narodowy, tym razem mieści się w okazałym, neorenesansowym gmachu, przed wejściem stoi marmurowo-brązowa Fontanna Ganimedesa.
Obok naszą uwagę zwraca niewielki kościółek z kopułką, która kojarzy nam się z cerkwią. Jak dowiadujemy się z przewodnika jest to kościół Notre Dame z połowy XVIII w., w którym w każdą druga niedzielę miesiąca odprawiane są msze w języku polskim.
Wracamy na ulicę Michalską mijając po drodze Cumila
Znowu jesteśmy na ulicy Michalskiej, śmieci znikają, pojawili się panowie sprzątający
Idziemy do Bramy Michalskiej i dalej na ulicę Bastova, skąd mamy dobry widok na Zamek.
I to właśnie Bratislavsky Hrad jest naszym kolejnym celem. Chwilę później mijamy bramę, która otwierana jest o 8:00, my jesteśmy zaledwie 20min. później. Zamek robi na mnie dobre wrażenie, jest zdecydowanie większy niż się spodziewałam. Dodatkowo jest tu oczywiście pusto.
Zamkowe wnętrza można zwiedzać dopiero od 10:00, nam jednak to nie przeszkadza, nie mieliśmy takich planów. Na tyłach zamku trwa remont, prace trwają nawet w niedziele rano, na szczęście od frontu zupełnie nie było ich słychać. Kiedyś będzie to wyglądało tak:
My podziwiamy widok na Bratysławę
Schodzimy na dół i kierujemy się znowu w stronę rynku.
Ulica Kapitulska, chyba najbardziej mi się podobała z bratysławskich uliczek...
Doprowadziła nas do katedry św. Marcina, niestety była msza i zakaz zwiedzania, może później...
Bardzo miło tak pospacerować urokliwymi i niemal całkiem pustymi o tej porze uliczkami.
W końcu docieramy na róg ulicy Venturskiej i Panskiej. Na szczęście niektóre kawiarnie są już czynne.
Czas więc na kawę
cdn