Re: Dlaczego wracam do Chorwacji?
napisał(a) Emily » 22.07.2013 11:34
W autokarze z osobami głuchoniemymi było dość specyficznie. Cicho. Tylko ta nieustanna mimika potrafiła rozproszyć. Wrócilismy do Dramalj dość późno - ok. 22.00. A my mieliśmy jeszcze udać się na KRK i zameldować w pensjonacie Burin. Na szczęście po wcześniejszych ustaleniach telefonicznych z właścicielami pensjonatu, bez przeszkód mogliśmy przyjechać o tak późnej porze. Nie znając KRKu wcześniej, obawiałam się drogi do Baski- czy jadąc w nocy nie będzie niebezpiecznie? A te góry, zakręty, wąskie drogi, brak barierek miejscami? Przerażająca perspektywa. Ale gdybym się czegoś nie bała, nie byłabym sobą. Okazało się jednak, że obawy były zupełnie bezpodstawne. Piękne szerokie drogi prowadzące po KRKu miło wspominam. Nie mogliśmy podziwiać widoków ze względu na noc a ciekawość nas zżerała. Nawet zdjęcia z mostu na KRKu nie mamy. Zresztą zmęczenie dawało trochę za wygraną. I dotarliśmy. Bez żadnych problemów GPS doprowadził nas pod sam pensjonat. Obszerny teren na którym spokojnie można było zaparkować auto, oświetlona restauracja i właściciele, którzy od razu nas zameldowali i pokazali zarezerwowany przez nas pokoik na poddaszu. Jednak coś zmąciło ten obrazek. Otóż w restauracji, jeden z właścicieli przygotowywał sok pomarańczowy na śniadanie dnia następnego. Z tego, co zdążyliśmy zauważyć rozcieńczał go w jakichś plastikowych butelczynach, co nie napawało optymizmem na przepyszne śniadanie, tak zachwalane na booking....
Ale ta pobudka rano....Okno w dachu ukazało piękne trochę zamglone górki. Tarasik tuż obok pokoju jeszcze piękniejszy widok... A my rześcy, wyspani i gotowi zdobywać świat! W końcu na zwiedzenie KRKu mieliśmy tylko ten jeden dzień....
Po trochę przereklamowanym śniadaniu (kilka zestawów do wyboru w menu) i chwilowym rozczarowaniu zachmurzonym niebem i rosą na trawie, ruszyliśmy na spotkanie przygodzie. To będzie musiał być bardzo intensywny dzień!