MWN--twierdzisz, że byłeś 3 razy, wymieniasz 5 wg Ciebie istotnych wad. To rozumiem, nie rozumiem dlaczego jedziesz kolejny raz do Cro Mnie wystarczyłby jeden, może dwa wyjazdy i wnioski wyciągnąłbym proste. 5 wad, nie jadę więc kolejny raz, a Ty pojechałeś ponownie. Dla mnie to jest niejasne.
My, czyli ja i żona, mamy, tak nam się wydaje, dużą zdolność do dostosowywania się do warunków w jakich w danej chwili przebywam, może w naszym przypadku to właśnie decyduje, że nie widzę "mdłych potraw", małego zróżnicowania menu... Brak fast foodów to akurat dla nas wielka zaleta, nigdy nigdzie z nich nie korzystamy. Faktycznie mało jest dań typowych na przystawki, faktycznie talerze mają jakieś wyjątkowo małe.
Tobie kalmary nie smakują, nie muszą, ale nam śnią się one po nocach, ich smak. Tych świeżych, jeszcze lepiej złowionych przez nas, a nie tych z jakiegoś "markietu", mrożonych, chociaż takie też czasami jadami.
Ceny--masz rację, nie są niskie, da się przeżyć, do tego my jakoś nie zauważyliśmy tego przerostu, o którym piszesz. Może mamy więcej szczęścia i lepiej trafiamy , a może mniej się czepiamy.
Do knajp też chodzimy, chociaż nie codziennie i nie jest to sprawa kasy, my lubimy sami przyrządzać różne podejrzane w konobach, u gospodarzy, potrawy. Dla nas możliwość gotowania ze składników miejscowych, kupionych na bazarze, u rybaka to wielki plus urlopów. Robimy potrawy proste, szybkie, ale też wymagające dłuższego przygotowania, oczywiście bez przesady.
Spaghetti nigdy w Cro nie jadłem, tzn nie jadłem w knajpie. Pizzy też nie.