Z wieloma argumentami autora wątku można się zgodzić, ale z pewnością nie z tezą zawartą w pytaniu:) Człowiek pojechał pierwszy raz do Chorwacji, a napisał jednocześnie, że "a ja nie przepadam za owocami morza". Hmmm. To jakby posłuchać cudzoziemca, który odwiedzi Polskę i będzie narzekał, że polska kuchnia jest fe, bo schabowym stoi, pierogami z mięsem i bigosem, a on nie jada wieprzowiny, tylko ...owoce morza. Aha, i nie rozumie jak można jeść zepsute ogórki. Kiszone.
To co tam chciałeś w tej Chorwacji, nad tym morzem jeść?:)
O każdej kuchni można powiedzieć, że taka sobie (rzecz gustu i smaku), ale jednocześnie w każdej kuchni można wybrać coś, co jest dla niej charakterystyczne i obiektywnie smaczne. Na Bałkanach z pewnością są to owoce morza (no, wiadomo), ale też świetnie doprawione mięso, burki, itp. Lignje na žaru, ćevapčići to z pewnością coś, co jest warte uwagi. Ktoś może powiedzieć, że nie lubi, brzydzi się, ale z pewnością nie może orzec, że niesmaczne.
W każdym kraju staram się znaleźć coś, co będę wspominał na równi z widokami, architekturą czy innymi przewagami danego regionu. W Gruzji jadłem dużo pysznych rzeczy, ale zapamiętałem zwykłe pomidory na sałacie, przyprawione tylko swanecką solą. Na Krecie do dziś pamiętam miód i jogurt ze śniadania. A z Cro właśnie lignje i ...pączki z czekoladą, sprzedawane przez młodych ludzi na plaży. Nigdy później takich nie spotkałem.
No, ale jak ktoś woli zupki chińskie:)