Siedząc w pracy i patrząc na przejeżdżające 5 metrów od okna ciężarówki pomyślałem sobie że wolę jednak statki. Zamiast asfaltu wolę piasek bądź wodę (najlepiej słoną), zamiast fotela wolę matę plażową, zamiast pisać na komputerze wolę czytać książkę, zamiast iść do magazynu wolę iść popływać, zamiast...
I tak wyliczając bez końca te "zamiast" odwróciłem głowę w przeciwną stronę okna. Wzrok mój mimochodem skierował się na wiszącą na ścianie mapę Polski. Na samej górze mapy Bałtyk taki jakiś jasno błękitny. Dotknąłem tego "mapowego Bałtyku". Niestety suchy. Podniosłem dłoń, wysunąłem palec, odwróciłem głowę i przytknąłem palec do mapy starając się trafić w wybrzeże. Trafiłem. Odchylam palec i odczytuję nazwę miejscowości: Dębki. Chcąc, nie chcąc wracam znowu do komputera lecz tym razem nie żeby popracować a pogooglować. Wyszukałem kilka interesujących mnie kwater i zabrałem się do dzwonienia. Po kilku telefonach rezerwuję kwaterę. Do wyjazdu kilka dni. Próbuję wszystko dograć w pracy żeby przez te kilka dni jakoś wszystko funkcjonowało tak aby nie zauważono mojej nieobecności.
Nadszedł piątek rano (13-08-2010), czas wyjazdu. No ładnie! W drogę trzynastego, w piątek.
Nie ma co wnikać w przesądy tylko w drogę... Przecież za kilka godzin czeka na mnie ciepła woda, piękna plaża, smaczna rybka, palmy i odpoczynek.