Platforma cro.pl© Chorwacja online™ - podróżuj z nami po całym świecie! Odkryj Chorwację i nie tylko na forum obecnych i przyszłych Cromaniaków ツ

Dalmacja Południowa 2014: Klek, Dubrownik, BiH i nie tylko.

Nasze relacje z wyjazdów do Chorwacji. Chcesz poczytać, jak inni spędzili urlop w Chorwacji? Zaglądnij tutaj!
[Nie ma tutaj miejsca na reklamy. Molim, ovdje nije mjesto za reklame. Please do not advertise.]
Jozzy22
Croentuzjasta
Posty: 406
Dołączył(a): 11.04.2013
Re: Dalmacja Południowa 2014: Klek, Dubrownik, BiH i nie tyl

Nieprzeczytany postnapisał(a) Jozzy22 » 27.07.2014 15:51

Dzięki za szczegółowy opis Twoich wypadów.W tym tygodniu się nam przyda bo większość mamy w planie
numenius
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 298
Dołączył(a): 30.05.2009
Re: Dalmacja Południowa 2014: Klek, Dubrownik, BiH i nie tyl

Nieprzeczytany postnapisał(a) numenius » 27.07.2014 19:42

Jozzy22 napisał(a):Dzięki za szczegółowy opis Twoich wypadów.W tym tygodniu się nam przyda bo większość mamy w planie


Właśnie głównie w tym celu powstała ta relacja. Ja sporo korzystałem z forum przed wszystkimi 5-ma naszymi wyjazdami i teraz mogę podzielić się czymś, co komuś może się przydać.

Życzę bezpiecznej drogi, udanego pobytu i realizacji planów wycieczkowych.
czekor68
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 716
Dołączył(a): 04.07.2010
Re: Dalmacja Południowa 2014: Klek, Dubrownik, BiH i nie tyl

Nieprzeczytany postnapisał(a) czekor68 » 27.07.2014 20:51

numenius ale powiem ci że warto coś pojechać podrzędnymi drogami w samym Stolacu jest warownia a trasa tak dzika że nawet jednego auta po drodze nie minęliśmy.Była wąska i kreta ale chciałbym aby u nas były tak utrzymane drogi podrzędne.Pytałem kiedyś na stacji w Neum o tą drogę i odradzali mi że jest kiepska ale nie był bym sobą jak bym na własnej skórze jej nie sprawdził ni jak jeszcze raz tam będę to zwiedzę ten monastyr ale co do drogi naprawdę można się zachwycać jak w takiej ndziczy komuś chciało się mieszkać a tym bardziej budować drogi.Same góry i nic więcej ale widoki zapierają dech w piersi.tak przy okazji zapraszam na mojąq relację na cro.pl wsluzona-fabia-po-raz-6-w-dalmacji-t45757.html jęśli narażam jakieś przepisy na forum to przepraszam i po upomnieniu usunę tę wiadomość.
numenius
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 298
Dołączył(a): 30.05.2009
Re: Dalmacja Południowa 2014: Klek, Dubrownik, BiH i nie tyl

Nieprzeczytany postnapisał(a) numenius » 27.07.2014 21:49

czekor68 napisał(a):numenius ale powiem ci że warto coś pojechać podrzędnymi drogami w samym Stolacu jest warownia a trasa tak dzika że nawet jednego auta po drodze nie minęliśmy.Była wąska i kreta ale chciałbym aby u nas były tak utrzymane drogi podrzędne.Pytałem kiedyś na stacji w Neum o tą drogę i odradzali mi że jest kiepska ale nie był bym sobą jak bym na własnej skórze jej nie sprawdził ni jak jeszcze raz tam będę to zwiedzę ten monastyr ale co do drogi naprawdę można się zachwycać jak w takiej ndziczy komuś chciało się mieszkać a tym bardziej budować drogi.Same góry i nic więcej ale widoki zapierają dech w piersi.tak przy okazji zapraszam na mojąq relację na cro.pl wsluzona-fabia-po-raz-6-w-dalmacji-t45757.html jęśli narażam jakieś przepisy na forum to przepraszam i po upomnieniu usunę tę wiadomość.


Pewnie nie łamiesz żadnych przepisów tego forum zapraszając do swojej relacji. Zresztą, robisz to delikatnie, taktownie i przy okazji, a nie, jak jeden z użytkowników, który na jednej stronie nieswojej relacji potrafi dwa razy wrzucać link do swojej relacji. To jest moim zdaniem po prostu niegrzeczne. Czytając forum przed tegorocznym wyjazdem natknąłem się na Twoją informację pochodzącą od pracowników przejścia granicznego w Neum. Wiedziałem, że Ci odradzali. Ja, w przeciwieństwie do żeńskiej części mojej rodziny, lubię wąskie, kręte drogi pod górę i z góry, zwłaszcza, gdy są piękne widoki. W czasie tegorocznej wycieczki z Kleku do Dubrovnika w czasie wyjazdu z klifów Konavle (Konavskie Stjeny) miałem ponad stumetrowe cofanko do zatoczki, zresztą, w samym Kleku, do wynajmowanej przez nas kwatery i do plaży prowadzi też wąska droga, która może pomieścić jedno auto na szerokość, także i tam miałem kilkudziesięciometrowe "cofanki".
Gdyby nie plan tego dnia, że w drodze powrotnej z wycieczki do BiH wjedziemy na górę nad Klekiem, to pojechałbym w kierunku Neum, ale z wymienionego powodu wracałem przez Metković. Nie zdążę dzisiaj opisać wjazdu na tę górę,ale możesz mi wierzyć, z dużą dozą prawdopodobieństwa, graniczącego z pewnością, tego dnia przejechałem jeszcze kilka kilometrów zapewne w warunkach bardziej ekstremalnych od opisywanej przez Ciebie drogi do Neum. Oczywiście nie mam porównania więc moja ocena jest subiektywna, ale widziałem już i jechałem "kilkoma" drogami w Cro., tym razem emocje były na wysokim poziomie.
Postaram się napisać o tym jutro. C.D.N.
Ostatnio edytowano 29.07.2014 20:02 przez numenius, łącznie edytowano 1 raz
Bocian
zbanowany
Posty: 24103
Dołączył(a): 21.03.2005
Re: Dalmacja Południowa 2014: Klek, Dubrownik, BiH i nie tyl

Nieprzeczytany postnapisał(a) Bocian » 28.07.2014 08:33

czekor68 napisał(a): w samym Stolacu jest warownia

I przede wszystkim stećki.
te kiero
Mistrz Ligi Narodów UEFA
Posty: 11423
Dołączył(a): 27.08.2012
Re: Dalmacja Południowa 2014: Klek, Dubrownik, BiH i nie tyl

Nieprzeczytany postnapisał(a) te kiero » 28.07.2014 08:52

bardzo ładne ujęcia na niektórych zdjęciach,
oraz umiejscowiony w ciekawym miejscu parking w Dubrovniku, o którym nie wiedziałem:
po drugiej stronie zatoczki przy twierdzy Lovrijenac (prawy górny róg na zdjęciu)
numenius napisał(a):Obrazek
Magdalena S.
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 921
Dołączył(a): 03.06.2008
Re: Dalmacja Południowa 2014: Klek, Dubrownik, BiH i nie tyl

Nieprzeczytany postnapisał(a) Magdalena S. » 28.07.2014 11:40

Fajna relacja, ładne zdjęcia :)
Często jeździmy do Blace, więc po sąsiedzku, ale przyznam się, że do Kleku jeszcze nie zajrzeliśmy...
MARK1
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 456
Dołączył(a): 17.10.2012
Re: Dalmacja Południowa 2014: Klek, Dubrownik, BiH i nie tyl

Nieprzeczytany postnapisał(a) MARK1 » 28.07.2014 21:22

Ciekawa relacja, pozdrawiam, Dalmacja w planach plus Mostar :papa:
numenius
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 298
Dołączył(a): 30.05.2009
Re: Dalmacja Południowa 2014: Klek, Dubrownik, BiH i nie tyl

Nieprzeczytany postnapisał(a) numenius » 28.07.2014 23:16

Witam ponownie.
Ten fragment relacji będzie bez zdjęć (no, może jedno), bo byliśmy zajęci czym innym. Polecam poświęcić chwilę na tę lekturę ku ew. przestrodze przed niewłaściwym przygotowaniem itp.

Tak jak wcześniej zasygnalizowałem, jadąc z wodospadu (-ów) Kravice miałem do wyboru powrót przez to samo przejście graniczne w Metković lub skręt w lewo na bośniackie Neum i powrót "normalnym" przejściem. Z racji tego, że w planie dnia był wjazd na górę nad Klekiem, wybór padł na przejście graniczne w Metković, bo tą drogą jest bliżej na tę górę. Ciągnęło mnie na nieznaną nam drogę w kier. Neum, ale plan był inny. Czekor68 potwierdził swoim postem, że warto tamtędy przejechać. Może kiedyś jeszcze nadarzy mi się okazja, a tymczasem zbliżam się do przejście w miejscowości w Metković. Zastajemy około 12-15 aut. Wszyscy stoimy około 10 minut, potem kawałek jazdy i postój. Gdy byliśmy bliżej widziałem ten sam, obrazek. Dwóch funkcjonariuszy odprawia wjeżdżających do Chorwacji, przy czym, co drugi-trzeci samochód jest kontrolowany dokładnie z bagażnikiem, schowkami, damską torebką itd. Po około 30-35 minutach dojeżdżamy. Dwa auta przed nami trwała odprawa pary Słoweńców na ich krajowych tablicach rejestracyjnych. Pełne przeszukanko. Przypomnę, że oba państwa są w UE, choć skądinąd wiadomo, że akurat te państwa nie przepadają za sobą. Nam się chyba udaje.

Po przekroczeniu granicy nawigacja odzyskuje swoje "oczy", więc ustawiam na miejscowość Slivno Ravno, przez którą wiedzie droga na górę, którą mamy w planach (tę, widoczną z plaży w Kleku, na zdjęciu bezpośrednio nad "naszym" domem, z małym kościółkiem).

Obrazek

Przejechaliśmy przez Opuzen i dalej Jadranką w stronę Kleku. O dziwo mijam tablicę kierunkową na Slivno Ravno, a navi "każe" jechać jeszcze trochę dalej i dopiero w lewo. Zwolniłem, a tam rzeczywiście jest wjazd, ale stromo pod górę, kamienistą drogą i chyba bez rozchylenia gałęzi drzew przez osobę spoza auta nie da się wjechać. Zjeżdżam kawałeczek dalej po prawej na przydrożny mały parking i postanawiamy zawrócić na ten oznakowany zjazd do w/w wsi. Oczywiście w tym miejscu jest na Jadrance ciągła linia i jak na złość spory ruch, a widoczność w prawo ograniczona skałą. Przeskakuję bezpiecznie wykorzystując sporo ze 140 koni mechanicznych silnika i wjeżdżamy na Jadranską Magistralę, po czym wracam do wcześniejszego zjazdu oznakowanego tablicą. Zwalniam, aby nie minąć zjazdu, a za mną kilka samochodów prowadzonych przez dosyć niecierpliwych driverów.
Zjazd w prawo w tę drogę do wsi na jeden zamach na prędkości jest niemożliwy, trzeba wyhamować prawie do zera, a jednocześnie jest obawa, że ktoś w jadącej za mną w kolejce aut nie wyhamuje. Trzeba nam skręcić jakieś 150 stopni w prawo. Na szczęście jest tam jakiś plac, więc zjeżdżam bez ekstremalnego hamowania, tam zawracam i już jadę prostą drogą pod górę do Slivno Ravno.
Droga dobra, ruchu żadnego. Po około 2 km dojeżdżamy. W centrum wsi jest kościół z małym cmentarzem. Jest też rozdroże (prawo-lewo) oczywiście bez żadnego oznakowania. O przepraszam, w prawo była mała tabliczka kierunkowa do jakiejś willi. Wybieram drogę w lewo. Ta droga jest już kamienista, ale całkiem ok. Po przejechaniu kilkuset (200-300) metrów moja żeńska, większościowa część wycieczki stwierdziła, że powinniśmy pojechać jednak w prawo w kierunku przeciwnym. Zaznaczam, że jest to miejsce, w którym nie widać żadnego punktu odniesienia względem pożądanej przez nas góry.
Zawracam, mijam kościół i jedziemy też kamienistą, krętą drogą również pod górę, nawet stromą. Tablica kierunkowa do willi powtórzyła się. Jedziemy dalej, zrobiło się ciasno, bardziej stromo, a podłoże nadaje się do jazdy tylko na 1-wszym biegu. Skończył się odcinek, gdzie można było nawrócić. Teraz jest to niemożliwe nawet na 50 razy. Nagle rozwidlenie i pojawia się trochę w oddali ta willa po lewej. Przy niej, na zboczu, duża winnica, kort tenisowy, sam dom też jest piękny. Zapewne jest też basen i ciekawy widok. Aha, to jesteśmy prawdopodobnie na dobrej drodze. Jedziemy dalej, znowu zrobiło się ciasno, klima na maxa, bo na termometrze 34 st.C, podłoże kamieniste, trochę żal opon w tej temperaturze na ostrych kamieniach, zaczęły się ostre zakręty. Niestety Mondeo nawet przy właściwym podejściu możliwym (prawie niemożliwym) łukiem, nie mieści się na raz w tych zakretach. Teraz już się domyślam, że jednak trzeba było chyba jechać w lewo, tak jak pierwotnie skręciłem przy kościele we wsi. Trudno, w aucie jest co pić, choć ciepłe, jak wody płodowe, ale zawsze coś. Podłoże coraz gorsze (większe kamienie). Co chwilę z góry i pod górę, ale zauważam, że chyba jednak z każdym metrem "tracimy wysokość" zamiast zyskiwać. Na horyzoncie w oddali pojawia się budynek zwieńczony krzyżem. Chwila nadziei, ale to nie ten właściwy, tylko jakiś inny kościółek. Każdy kolejny zakręt na dwa-trzy razy. W pewnej chwili spróbowałem wycofać na kawałeczku "szerszej dróżki". Koła jednak "przeskakują" trochę mimo aktywnego systemu ESP, bo jest pod górę. Szkoda opon, jedziemy dalej. Do pełni szczęścia brakuje nagłej burzy. W aucie zrobiło się jakoś cicho, nie mam już "nawigatorów", którzy (które) tak fajnie nas pokierowali w prawo. Navi oczywiście tej ścieżki nie widzi. Gałęzie z obu stron wycierają szyby, na szczęście miękkimi liśćmi i drobnymi gałązkami. Jest jeszcze coś, o czym nie wspominałem wcześniej. Droga jest z dosyć dużych, ostrych kamieni, ale po jej środku jest pas porośnięty zieleniną różnoraką. Zielenina ta, "gra" po spodzie pojazdu na tyle mocno, że słychać to w środku bardzo mocno. W duchu modlę się o dwie rzeczy: aby nie trafił się kamień w pasie tej zieleni, bo zapewne coś uszkodzę i żeby od podwozia nie zapaliła się sucha roślinność pod autem. O otworzeniu okien lub chwili przerwy i wyjściu z auta nie ma mowy, bo "naruszyliśmy ekosystem" i chyba wszystkie możliwe latające owady z okolicy wzbiły się w powietrze, a jedziemy prędkością mniejszą, niż spacer nietrzeźwego staruszka. Nikt w aucie nawet nie próbował zażartować na temat hipotetycznej burzy, ale widziałem, że wszyscy co jakiś czas patrzymy przez przednią szybę w niebo. Na szczęście niebo jest błękitne w polu widzenia, co w Chorwacji nie jest wcale gwarancją, że za 15 minut stanie się nagle granatowe. Ale nie, pod tym względem, pomijając żar, jest ok.
Zupełnie niespodziewanie odezwała się "pani" z nawigacji komunikatem "jeżeli możesz, to zawróć...". Wywołało to u nas konsternację, potem śmiech. Na monitorze pojawiła się droga poprzeczna do kierunku "zielonego trójkąta", którym w navi jest nasze auto. Skręcam chyba w prawo, widzę ciasny tunel zieleni i słyszę szum opon przejeżdżających samochodów. Cywilizacja!
Przez zielony, ciasny przesmyku wyjeżdżamy tuż przy Jadrance, dokładnie w miejscu, gdzie za pierwszym podejściem nawigacja kierowała nas do wsi Silvano Ravno, a ten ciasny przesmyk widziałem, tyle, że od strony drogi. Chwila oddechu, świeże, choć gorące powietrze z otwartych okien, ulga, kontrola wskaźników na tablicy rozdzielczej i przeskok na prawy pas (bo jesteśmy przy lewym). Jedziemy do domu do Kleku. Całość zwiedzania góry porośniętej czym tylko sobie można zażyczyć w Cro, z podłożem dla monstertracków, z zakrętami o szerokości dla skuterów, z owadami do badań dla Niesiołowskiego i samochodem nieco za długim i nieco za niskim, trwała około 30-40 minut. Doszło do tego zmęczenie całodzienną wycieczką.
Czwarty, zaplanowany punkt tej wycieczki nie został zrealizowany, choć baaaaardzo mi na nim zależało, ale jeżeli myślicie, że się się poddaliśmy, to jesteście w błędzie.
Jutro postaram się zamieścić jeden z ostatnich zapisów tej relacji. Zapraszam. C.D.N.

P.S.
Na takie wycieczki należy zawsze zabrać zapas płynów do picia (najlepiej wody), nawet ciepłe zapobiegną odwodnieniu. Trzeba mieć przynajmniej jeden sprawny tel. kom. z roamingiem, najlepiej mapę terenu, sprawną klimatyzację i układ chłodzenia silnika, sprawne zapasowe koło w samochodzie, zimną krew, zdrowy rozsądek i zawsze brać poprawkę na sugestie żeńskich nawigatorów.
numenius
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 298
Dołączył(a): 30.05.2009
Re: Dalmacja Południowa 2014: Klek, Dubrownik, BiH i nie tyl

Nieprzeczytany postnapisał(a) numenius » 29.07.2014 21:09

To już ostatnia część mojej relacji, zapraszam do lektury

Po nieudanym zdobywaniu góry i "przygodowej" przejażdżce przez inną górę wróciliśmy do kwatery. Wieczorem słodkie lenistwo i odpoczynek oraz spacer brzegiem Adriatyku. Nazajutrz, tzn. we wtorek kontynuacja odpoczynku na plaży, pływanie itd. Zbliża się jednak nieuchronnie koniec naszego pobytu wypoczynkowego, a ja jeszcze nie byłem na górze nad Klekiem. W następny dzień, tj. w środę postanowiliśmy jeszcze raz spróbować wjechać na tę górę, następnie pojechać do BiH do Neum na zakupy, zatankować samochód do pełna przed wyjazdem do domu, a resztę dnia i czwartek (ostatni dzień pobytu) spędzić na leniwym wypoczynku. Przejrzałem mapkę w necie, jakieś ścieżki w rejonie wsi Slivno Ravno znalazłem. Upewniłem się też u naszej gospodyni, że powinienem w centrum tej wsi, przy kościele skręcić w lewo. Była trochę zdziwiona, że udało nam się przejechać drogą w prawo, przez górę, aż do Jadranki.

Tak jak obiecałem, nie poddając się pierwszą "porażką" jedziemy. Skręcam w prawo, za 2 km jesteśmy ponownie w Slivno Ravno przy kościele. Jedziemy w lewo. Droga kamienista, ale ubita i "dosyć" szeroka. Trochę pod górę, trochę z górki, mijamy gaje oliwne i co? I kolejne rozdroże. W lewo do góry, prosto lekko w dół. Oczywiście nie widać kościółka, którego szukamy. Stoi tu jednak pootwierany bus na francuskich tablicach rejestracyjnych, nikogo w pobliżu nie ma. W tym miejscu na rozdrożu jest mała kapliczka "Gospa od Puta", czyli Pani od Drogi. Pomyśleliśmy, że ludzie z "francuskiego" busa zostawili go tutaj, bo dalej jest gorsza droga (zwłaszcza ta w lewo, pod górę) i poszli do celu. Skoro na wprost jest droga łatwiejsza do jazdy, to sugerując się poprzednią myślą postanowiliśmy skręcić w lewo pod górę. Od razu pogorszyła się nawierzchnia, są luźniejsze i większe kamienie, skręt ostro w lewo i za chwile ponownie. Dojeżdżamy powoli do kolejnej winnicy. Tu też stoi pootwierane auto na chorwackich tablicach, a w pobliżu nikogo. Jedziemy 300-400m dalej, ale robi się podobnie, jak dwa dni temu (opis we wcześniejszym wpisie). Znajduję może ostatnie miejsce na nawrócenia, da się jeszcze trochę wycofać, nawrotka na kilka razy i wracamy do kapliczki. Jedziemy w lewo (wcześniejsza droga na wprost). To chyba dobry wybór. Tarcie o podwozie jest ciągłe, ale nawierzchnia pod kołami znośna. Temperatura waha się 33-34 st.C., jedziemy na 1-wszym biegu, chwilami na drugim.
Po kilku minutach zza zakrętu i skały wyłania nam się jakiś mur, ruina, domki. Nie widać jednak kościoła, który widoczny jest z plaży w Kleku. Podjeżdżamy pod ruinę jakiejś baszty, stawiamy auto w cieniu, wychodzimy. Totalna, ujmująca cisza. "Słychać" tylko przyrodę. Nie ma tu nikogo. Wchodzimy na "dziedziniec" za basztę. Po chwili zauważamy "nasz" kościół i Adriatyk. Wokół ruiny chyba średniowiecznych fortyfikacji. Kościółek jest zamknięty, w okolicy jest tez kilka opuszczonych, częściowo zniszczonych domów, ktoś jednak uprawia przydomowe ogródki. Dochodzimy do krawędzi urwiska. Oczom naszym ukazuje się przepiękny widok okolicy, w której wypoczywamy. Rewelacja, przynajmniej dla nas. Do opuszczonych domów można wejść. Są zniszczenia po bombach. Zabudowania fortyfikacji i rejon kościoła ktoś naprawia. Jest tu dwie małe betoniarki, złożony workowany cement, piasek, zasobnik na wodę. My zwiedzamy poszczególne części warowni i podziwiamy przepiękne widoki oraz urwiska skalne.

Na zdjęciach wygląda to mniej więcej tak:

- widok w kierunku półwyspu Peljasać, pod nami Klek, po prawej stronie Jadranka od strony Splitu, widać też wysepkę z kapliczką, do której pływaliśmy

Obrazek

- a to widok w lewo, Jadranka w stronę BiH, około 2 km od przejścia granicznego w Neum i fragment Kleku

Obrazek

- i trochę w tył od urwiska, widok na Jadran, "kawałek" fortyfikacji

Obrazek

- a to trochę wyzoomowany Klek, w środkowej części przy plaży widać "nasz" dom (dach kopertowy), za nim plaża, w górnym prawym rogu wysepka, w prawej dolnej części zdjęcia te drzewka to camping Bonaca, po prawej stronie od tych drzewek są domki campingowe

Obrazek

- poszliśmy kawałek dalej za fortyfikację zrobić zdjęcie. Z tej widocznej baszty przez okienko jest piękny widok w dół na bardzo głębokie urwisko

- Obrazek

Chcieliśmy iść jeszcze dalej, po drodze napotkaliśmy przepiękne, wysokie na około 2,5 metra rośliny przypominające osty. Na ich kwiatostanie siedziało "stado" około 30 dużych owadów chrabąszczowatych, prawie jeden na drugim. Pojawiła się oczywiście obawa, że to coś ruszy na nas. Wracamy więc co auta i odjeżdżamy po zwiedzeniu tego pięknego miejsca.

Gorąco je polecam. Można też zostawić auto przy kościele we wsi i przejść kawałek około 2km. W chwili naszego odjazdu w to miejsce przyjechali Duńczycy dwoma samochodami osobowymi. Pomachali nam na pożegnanie.

Resztę pobytu spędziliśmy na wypoczynku. W piątek rano, około 9-tej pożegnaliśmy naszych gospodarzy, Klek i wyjechaliśmy w kierunku domu. Podróż bez większych przeszkód, trochę przykorkował się Wiedeń, ale
nie było tak źle. Gorzej natomiast było w Poysdorfie, bo na światłach w miasteczku był korek na około 20 cykli, czyli jakieś 35-40 minut w plecy. Dojeżdżając do Polski trafił nam się deszcz, a między Ołomuńcem, a Bruntalem, na serpentynach w górkach pojawiła się gęsta mgła. Z Kleku do Wrocławia wyszło mi 1380km ( z malutkim 10km objazdem w CZ). Mieliśmy 60-minutowy postój w restauracji na stacji paliwowej przy granicy Slo-A (zawsze tam stajemy). Potem kilka drobnych postojów, w domu byliśmy po 1-wszej.

Wczasy udały nam się pod każdym względem: miejscowość, region, kwatera, plaża, zaplanowane wycieczki, pogoda, podróż. Tym, którzy jeszcze w bieżącym roku nie byli, życzę udanego wypoczynku i bezpiecznej drogi, a tym, którzy już są "po..." współczuję, tak jak samemu sobie.

Dziękuję za wyrażone uznanie tym, którzy je tu wyrazili, cieszę się, że Wam się podobała relacja, choć był to mój debiut w tym dziale forum. Pozdrawiam...

P.S.
Ta opisana przeze mnie fortyfikacja na górze nad Klekiem, to takie chorwackie Termopile, tyle, że nazywa się Smrdan Grad (Śmierdzące Miasto). Legenda głosi, że 57 mężnych Chorwatów broniło się tutaj przed kilkoma tysiącami (podobno 6 000) Turków. Trup kładł się licznie, a rozkładające się ciała, których nie nadążono sprzątnąć dały powód do mianowania tego miejsca właśnie taką nazwą.
Ostatnio edytowano 30.07.2014 15:15 przez numenius, łącznie edytowano 3 razy
Magdalena S.
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 921
Dołączył(a): 03.06.2008
Re: Dalmacja Południowa 2014: Klek, Dubrownik, BiH i nie tyl

Nieprzeczytany postnapisał(a) Magdalena S. » 29.07.2014 21:52

numenius napisał(a):
Wczasy udały nam się pod każdym względem: miejscowość, region, kwatera, plaża, zaplanowane wycieczki, pogoda, podróż. Tym, którzy jeszcze w bieżącym roku nie byli, życzę udanego wypoczynku i bezpiecznej drogi, a tym, którzy już są "po..." współczuję, tak jak samemu sobie.

Dziękuję za wyrażone uznanie tym, którzy je tu wyrazili, cieszę się, że Wam się podobała relacja, choć był to mój debiut w tym dziale forum. Pozdrawiam...


Ja też sama sobie współczuję, że to już po... :(
Pozostaje czekać na kolejne wyjazdy...
Wyrazy uznania dla Ciebie oczywiście są :) Fajna relacja :papa:
banankochan
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 510
Dołączył(a): 14.02.2012
Re: Dalmacja Południowa 2014: Klek, Dubrownik, BiH i nie tyl

Nieprzeczytany postnapisał(a) banankochan » 30.07.2014 00:42

Bardzo fajna relacja jak na pierwszy raz, super się czytało bo bardzo dokładnie wszystko opisywane, wręcz ze szczegółami :) pozdrawiam
janusz07
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 260
Dołączył(a): 20.03.2008
Re: Dalmacja Południowa 2014: Klek, Dubrownik, BiH i nie tyl

Nieprzeczytany postnapisał(a) janusz07 » 31.07.2014 05:49

Podziękowanie za relację, kilka informacji sobie wydrukowałem, ja wyruszam w niedzielę.
te kiero
Mistrz Ligi Narodów UEFA
Posty: 11423
Dołączył(a): 27.08.2012
Re: Dalmacja Południowa 2014: Klek, Dubrownik, BiH i nie tyl

Nieprzeczytany postnapisał(a) te kiero » 31.07.2014 05:55

numenius napisał(a):[b]
P.S.
Ta opisana przeze mnie fortyfikacja na górze nad Klekiem, to takie chorwackie Termopile, tyle, że nazywa się Smrdan Grad (Śmierdzące Miasto). Legenda głosi, że 57 mężnych Chorwatów broniło się tutaj przed kilkoma tysiącami (podobno 6 000) Turków. Trup kładł się licznie, a rozkładające się ciała, których nie nadążono sprzątnąć dały powód do mianowania tego miejsca właśnie taką nazwą.

nie wiedziałem, nie byłem, ciekawe to...
chętnie kiedyś wespnę się i zwiedzę
numenius
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 298
Dołączył(a): 30.05.2009
Re: Dalmacja Południowa 2014: Klek, Dubrownik, BiH i nie tyl

Nieprzeczytany postnapisał(a) numenius » 31.07.2014 10:10

janusz07 napisał(a):Podziękowanie za relację, kilka informacji sobie wydrukowałem, ja wyruszam w niedzielę.


Dzięki, życzę udanego pobytu.
Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Nasze relacje z podróży


  • Podobne tematy
    Ostatni post

cron
Dalmacja Południowa 2014: Klek, Dubrownik, BiH i nie tylko. - strona 4
Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się
reklama
Chorwacja Online
[ reklama ]    [ kontakt ]

Platforma cro.pl© Chorwacja online™ wykorzystuje cookies do prawidłowego działania, te pliki gromadzą na Twoim komputerze dane ułatwiające korzystanie z serwisu; więcej informacji w polityce prywatności.

Redakcja platformy cro.pl© Chorwacja online™ nie odpowiada za treści zamieszczone przez użytkowników. Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu. Serwis ma charakter wyłącznie informacyjny. Cro.pl© nie reprezentuje interesów żadnego biura podróży, nie zajmuje się organizacją imprez turystycznych oraz nie odpowiada za treść zamieszczonych reklam.

Copyright: cro.pl© 1999-2024 Wszystkie prawa zastrzeżone