Platforma cro.pl© Chorwacja online™ - podróżuj z nami po całym świecie! Odkryj Chorwację i nie tylko na forum obecnych i przyszłych Cromaniaków ツ

Dalmacja Południowa 2014: Klek, Dubrownik, BiH i nie tylko.

Nasze relacje z wyjazdów do Chorwacji. Chcesz poczytać, jak inni spędzili urlop w Chorwacji? Zaglądnij tutaj!
[Nie ma tutaj miejsca na reklamy. Molim, ovdje nije mjesto za reklame. Please do not advertise.]
numenius
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 298
Dołączył(a): 30.05.2009
Re: Dalmacja Południowa 2014: Klek, Dubrownik, BiH i nie tyl

Nieprzeczytany postnapisał(a) numenius » 22.07.2014 07:30

Przydatna informacja, sam o tym nie wiedziałem (może nie doczytałem), choć i tak czas mnie naglił i nie wiem, czy bym skorzystał. Część ludzi może się bać przypływu i braku możliwości powrotu z tej plaży za skałą :-)
Basiulinek
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 4400
Dołączył(a): 10.07.2006
Re: Dalmacja Południowa 2014: Klek, Dubrownik, BiH i nie tyl

Nieprzeczytany postnapisał(a) Basiulinek » 22.07.2014 10:19

Pytanie do Mario - czy to zmoczenie tylka wiaze sie z plywaniem? Czy mozna przejsc nie unoszac sie na wodzie? ;) Jak gleboko tam jest?
Użytkownik usunięty
Re: Dalmacja Południowa 2014: Klek, Dubrownik, BiH i nie tyl

Nieprzeczytany postnapisał(a) Użytkownik usunięty » 22.07.2014 13:09

Basiulinek napisał(a):Pytanie do Mario - czy to zmoczenie tylka wiaze sie z plywaniem? Czy mozna przejsc nie unoszac sie na wodzie? ;) Jak gleboko tam jest?


Mogę jedynie powiedzieć, że w lipcu 2013 tuż przy skale woda sięgała mi mniej więcej do połowy ciała ;-) if you know, what I mean Troszkę dalej już do pasa. Młodsze z moich dzieci nie zamoczyło się, ponieważ tata przetransportował je na materacu.
Mam nadzieję, że odpowiedź jest satysfakcjonująca :)
Pozdrawiam.
Basiulinek
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 4400
Dołączył(a): 10.07.2006
Re: Dalmacja Południowa 2014: Klek, Dubrownik, BiH i nie tyl

Nieprzeczytany postnapisał(a) Basiulinek » 22.07.2014 15:39

mario.mmz napisał(a):Mam nadzieję, że odpowiedź jest satysfakcjonująca :)


Dzieki :)
Jest-bardzo :mrgreen:

Pod warunkiem,ze nie mierzysz 2,5m ;)

:papa:
numenius
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 298
Dołączył(a): 30.05.2009
Re: Dalmacja Południowa 2014: Klek, Dubrownik, BiH i nie tyl

Nieprzeczytany postnapisał(a) numenius » 23.07.2014 19:02

Witam ponownie. Oto kontynuacja relacji z naszego pobytu. Po opisanej niedzielnej wycieczce do Stonu i zatoki Prapratno, poniedziałek spędziliśmy na plaży w Kleku. Piękna pogoda, pływanie, leniuchowanie w cieniu pod parasolem, ponton, zimne piwo, ciepła woda, smaczna pizza, a po zmroku spacer brzegiem morza. Taka sytuacja.
Z uwagi na fakt, że zostało jeszcze cztery dni wypoczynku (w piątek rano wyjazd), a chęć zobaczenia Mostaru była dalej tak wielka, jak jeszcze we Wrocławiu, postanowiliśmy jechać na kolejną wycieczkę we wtorek, aby mieć jeszcze środę i czwartek na plażowanie w Kleku. W związku z tym, że w aucie miałem mapę Europy w takiej skali, że były zaznaczone tylko główne ciągi komunikacyjne, to głównie posługiwałem się nawigacją z mapami 45 państw w tym BiH. Zaprogramowałem miasto Mostar w Bośni-Hecegowinie, wyszło coś około 70km, ale gdy przeglądnąłem tę trasę przed wyjazdem, to stwierdziłem, że od granicy BiH nawigacja "widzi" tylko trasę do Mostaru, żadnych innych dróg w prawo, czy lewo. No nic, jedziemy z Kleku przez miasteczko Opuzen, wzdłuż rzeki Nerety. Przy wyjeździe z Opuzen przy drodze jest sporo bardzo bogato zaopatrzonych stoisk z owocami, warzywami, oliwami itp. dobrodziejstwami. To tylko 10km od Kleku, jeżeli ktoś lubi zakupy na takich stoiskach, to na pewno się nie zawiedzie.
Muszę też poświęcić zdanie rzece. Neretva jest tutaj (około 10km od ujścia deltowego do Jadranu w m.Ploće) bardzo szeroka. Dla tego regionu znaczenie tej rzeki trudno przecenić, a podobno dla części mieszkańców doliny, Neretva jest tym, czym indyjski Ganges dla Hindusów (no ok., może nie robią w niej pochówków).

Z Opuzen jest kawałeczek do granicznego miasta Metković. To już trochę większe miasto, ale nie zatrzymywaliśmy się. Za to zatrzymaliśmy się, z tym, że nie z własnej woli, na końcu tego miasta, bo tam jest granica z BiH. Na początku mojej relacji, gdy opisywałem przejście graniczne z BiH koło Kleku i bośniackiego Neum, wspomniałem, że nie wszystkie przejścia z BiH są takie "lajtowe". Punkt graniczny w Metković jest mniejszy. Kolejka około 15 samochodów w stronę BiH i ponad pół godziny stania. Po wielu latach przypomniałem sobie, jak wygląda znak "zakaz fotografowania". W jedna stronę jest jedno stanowisko graniczno-celne, każde auto obsługuje tylko jedna para mundurowych i to dosyć leniwie. Dokumenty wklepywane do komputera, okazywanie zielonej karty, to wszystko trwa. Widzę, że to samo jest po przeciwnej stronie drogi, tzn., odprawa w stronę Cro., a nawet jest dodatkowa rozrywka, co 2-3 auto jest przeszukiwane.
Jedziemy po odprawie granicznej, droga przeciętna, między górami. Mamy małe zmartwienie, bo po tylu dniach bezchmurnego nieba, akurat dzisiaj jest zachmurzenie. Oczywiście samo ono nam nie przeszkadza, wręcz przeciwnie, ale wyraźnie zanosi się na deszcz. Chwilka namysłu, jednak jedziemy dalej. Do Mostaru wjeżdżamy droga odbijającą na samym początku miasta w lewo skos. Jedziemy cały czas prosto i na azymut "wbijamy" się jak najbliżej w stronę "Stari Most". Przy jednej z uliczek na około półhektarowym placu jest parking. Tu zostawiamy auto. Podchodzi "boy" parkingowy, daje bilet, stwierdzam, że wydrukowany 10 minut wcześniej w stosunku do czasu rzeczywistego, ale niech tam, on już pobiegł do innego auta, a zaczął padać deszcz. Chwilę odczekaliśmy, ale okazuje się, że deszcz pada "bez szału", lekko i równo, bez wiatru, temp. około 25 st.C., więc jest ok., idziemy dalej. Po drodze mijamy sporo malutkich knajpek umiejscowionych na różnym poziomie pagórkowatego terenu w bezpośredniej bliskości strumieni, kaskad wodnych i mikrowodospadów. Bardzo ładnie to wygląda. Wreszcie dochodzimy do naszego celu, czyli starego mostu w Mostarze.

Obrazek

Kolor rzeki zaskakuje turkusem i przypomina słonowodny Adriatyk. Oczywiście jest w tym miejscu sporo węższa, niż w swoim dolnym biegu, ale przy moście chyba głęboka, skoro z takiej wysokości (a zdjęcie tego nie oddaje) ze środka mostu czasami skaczą do wody (po uzbieraniu odpowiedniej kwoty do kapelusza od turystów) Filmy do zobaczenia w necie.
Po przejściu przez most zaczyna się inny "klimat". Czuć tu wpływy azjatyckie, tureckie. Stragany przepełnione ogromem kolorowych pamiątek, strojów, klimatycznych knajpek, ciekawej kamiennej zabudowy. Jest też targowisko "ze wszystkim". My kupiliśmy kilogramowy słoik miodu lawendowego (pyszny) za 4 euro.

Obrazek

A to widok z mostu w obie strony:

Obrazek
Obrazek

Spacerujemy dalej, ciągle pada równy deszcz, nie ma wiatru, jest ciepło i trochę duszno. Jeżeli ktoś nie był, a planuje spacer po tym, wg mnie, bardzo pięknym mieście, to odradzam wózeczki dziecięce z małymi kółkami, a najlepiej chyba zrezygnować z jakichkolwiek wózków, a paniom odradzam szpileczki. Zresztą, niektórym "panom" też, bo mamy takiego we Wrocławiu, który po mieście i do pracy chodzi w szpilkach i spódnicy. Dlaczego odradzam, ano dlatego:

Obrazek

Wszędzie w tym pięknym miejscu jest takie podłoże, na dłuuugim odcinku. Jest dosyć ślisko. Przypomniała mi się fioletowa krowa dmuchająca pompką chodnik. W mojej pamięci Mostar pozostanie miejscem magicznym, pięknym, innym, niż znane mi (też piękne) miasta w sąsiedniej Chorwacji. Gorąco polecam odwiedzenie tego miasta i spacer po starówce.
Na koniec widok mostu z daleka:

Obrazek

Zdjęcia z Mostaru robione były "bez" światła słonecznego, więc są trochę słabsze.
O ile Chorwacja jest w dominującej większości katolicka, to tutaj w Mostarze odczuwa się, że dominującą religia jest islam. Jest tu sporo meczetów, a z daleka widać strzeliste wieże minaretów. Choć był poniedziałek i padał deszczyk, to turystów różnej nacji całkiem sporo. Ceny, nawet jak na takie atrakcyjnie turystyczne miasto, niższe niż w Cro. Np. gałka lodów 1euro. Miłośnicy militariów i pamiątek wojennych mogą tez znaleźć tu do kupienia rzeczy zarówno z II WŚ, jak i wojny jugosłowiańskiej. Jest tez sporo "metaloplastyki" wykonanej z łusek po nabojach lub z nabojów opróżnionych z prochu. Mnie to nie kręci, córki kupiły sobie pamiątki, wracamy na parking. Ciekawostka dla młodzieży uczącej się w szkołach ponadgimnazjalnych; Mostar jest miastem uniwersyteckim.
Na parkingu uiszczamy zapłatę. Godzina kosztuje 1,20 euro (chyba rozsądna cena). Wszędzie można zapłacić w euro, chorwackich kunach, karta lub bośniackimi markami. Większość przelicza tak: 1 marka = 4 kuny, 1 euro = 2 marki (czasami występują małe różnice, ale jak zaczynasz się targować, to staje na takim właśnie przeliczniku)

Tyle z Mostaru, deszczyk przestaje padać, pojawia się słońce, jedziemy w kolejne miejsce naszej dzisiejszej wyprawy, czyli Medjugorie. C.D.N. Zapraszam.
numenius
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 298
Dołączył(a): 30.05.2009
Re: Dalmacja Południowa 2014: Klek, Dubrownik, BiH i nie tyl

Nieprzeczytany postnapisał(a) numenius » 25.07.2014 10:34

Witam i zapraszam na dalszą część relacji.
Wracamy na parking spoglądając jeszcze za siebie na słynny mostarski most. Płacimy 1,20 euro/h postoju (to przystępna cena, jak na takie miasto i bliskość mostu). Jeszcze raz chwila zastanowienia, czy realizujemy plan, czyli Medjugorje, czy jedziemy do wodospadu. Ostatecznie planu nie modufikujemy, gdyż nie wiemy, czy będziemy jeszcze kiedyś w tej okolicy, odległość do przejechania to tylko około 30-40 km, poza tym Medjugorje jest na tyle znane, że po powrocie pewnie żałowalibyśmy, że zostało skreślone z naszej trasy.
Wracamy tą samą drogą w kierunku Chorwacji i przejścia granicznego w Metković. Nawigacja, jak wspominałem, pokazuje tylko główny ciąg komunikacyjny do granicy, żadnych dróg poprzecznych. Kierujemy się zatem znakami drogowymi (tablicami informacyjnymi) i z tej trasy skręcamy w prawo. Oczywiście nawigacja "gubi" drogę, ale z tego rejonu Bośni-Hercegowiny można do domu (Kleku) wrócić nawet "na azymut", tak mi się wydaje. Cel tej części naszej podróży znajduje się za dosyć wysokimi górami, więc czeka nas przejazd przez jedną z nich. Jest spory podjazd, dosyć stromo i "fajne" zakręty. Nawierzchnia drogi jest dosyć przyzwoita. Przed szczytem góry warto się zatrzymać (chociaż nie ma zbyt dużo miejsca przy drodze), bo widok jest tego wart (góry tworzą kanion, a w dole wije się rzeka Neretva).
Nie będę się rozpisywał na temat kultu religijnego Medjugorje, jak i samych objawień Matki Bożej, które, wg ich świadków, trwają do dziś. Wiedzy na ten temat "liznąć" można najprościej tutaj: http://pl.wikipedia.org/wiki/Medjugorje

Obrazek

Dojeżdżamy do Medjugorje. Miasto, jak miasto, niczym specjalnym się nie wyróżnia, no, może poza liczbą autokarów z tablicami rejestracyjnymi wielu państw. Po wjeździe do miasta, na skrzyżowaniu w "centrum" skręcamy w prawo, po kilkuset metrach zostawiamy auto na parkingu przed supermarketem i idziemy. Do centralnego punktu (teraz na tym samym skrzyżowaniu w prawo) jest 10-15 minut spacerem. Jesteśmy w rejonie koscioła parafialnego pod wezwaniem św. Jakuba.

Obrazek

Przy wszystkich drogach dojścia, bezpośrednio przed "placem kościelnym" jest sporo znaków zakazu, nakazu, sugestii, aby nie wchodzić w nieodpowiednich strojach, ze zwierzętami, zachować powagę itp. Na to nie wszyscy byliśmy przygotowani do końca, więc córki zostają na ławkach w cieniu przed kościołem, a my zwiedzamy to miejsce. Pątników sporo, dużo oczywiście z Polski. Wokół czysto, ładnie, są dostępne duże czyste toalety. Obok kościoła jest duży "taras", w tam kilkadziesiąt zamykanych na drzwi konfesjonałów. Robi to spore wrażenie. W czasie uroczystości "przyjmują" tu spowiednicy w róznych językach, zaznaczając to na drzwiach. Dalej przechodzimy do tyłu, za kościół. Jest tu duży ołtarz polowy oraz sporo miejsc do siedzenia i stania. Czasami bywa tu bardzo dużo wiernych. Wszystkich miejsc mój obiektyw nie objął.

Obrazek

W kościele jest zakaz fotografowania, nie wiem dlaczego, wnętrze nie przytłacza jakimś bogactwem i przepychem , czy też szczególnymi dziełami kultury znanych twórców. Część ludzi daje aparaty małym dzieciom i te robią zdjęcia, my odpuszczamy, tzn., respektujemy zakaz. fotografowania. Wracamy przed kościół do córek. Z tablicy informacyjnej dowiadujemy się, że poza rejonem kościoła jest jeszcze dwa miejsca gromadzenia się wiernych. Czas pozwala nam na wybranie jednego. Z rejonu kościoła widać sporą górę z krzyżem na szczycie. To Kriżevac, a jest jeszcze Góra Objawień. Wracamy do auta i jedziemy. Minęliśmy, przeoczyliśmy parking w rejonie Góry Objawień, nie nawracamy, los chciał, abyśmy zobaczyli to drugie miejsce, górę nad Mejugorje, czyli Kriżevac. Zostawiamy samochód na parkingu, jest parkomat, ale my nie mamy ich waluty. Idę do sklepiku zamienić kuny lub euro, ale pani twierdzi, że jeżeli nie ma parkingowego, to mamy nie kupować biletu, bo to u niego się kupuje. Przez wrodzoną ostrozność potwierdzam to w innym sklepiku. Idziemy, najwyżej zapłacimy po powrocie. Dochodzimy do podnóża góry, a tu mała niespodzianka, na którą też nie jesteśmy przygotowani. Nie mamy odpowiedniego obuwia, a jedyna "ścieżka" wygląda od samego początku tak (zdjęcie oczywiście spłaszcza teren, rzeczywiscie jest stromo pod górę):

Obrazek

Młodsza córka rezygnuje, wraca do auta, my idziemy. Tempo marszu bardzo powolne ze wzgledu na podłoże. Trasa ta, to jednocześnie droga krzyżowa, mijamy jej stacje. Przy trzeciej stacji jest rozdroże, w lewo dalej biegnie droga krzyżowa, my idziemy w prawo. Podłoże cały czas jest podobne, trzeba bardzo uważać. Międzyczasie wypogodziło się, słońce prawie w zenicie, robi się bardzo gorąco, zwłaszcza, gdy wychodzi się z cienia. Zorientowalismy się, że nie mamy ze sobą wody do picia. Po około 30-40 minutach stop. Do widocznego z tego miejsca krzyża na szczycie drogę oceniam na około 20-30 minut marszu, a później jeszcze trzeba zejść. Robi się zbyt ekstremalnie, żona i ja w sandałach, córka w klapkach, nie mamy wody i kremu z filtrem uv. Na szlaku nie spotkaliśmy innych ludzi. Decyzja-wracamy. Wcale szybciej się nie schodzi, może jeszcze mniej bezpiecznie. W połowie drogi mamy "atak" jakichś nieznanych nam, dosyć dużych owadów, które odporne są na odganianie, a nie ma jak odbiec z tego miejsca. Jakoś jednak udaje się odejść bez ukąszeń, czy użądleń. Trwało to 2-3 minuty, więc stresik i adrenalinka były. Przy rozdrożu i trzeciej stacji drogi krzyżowej spotykamy parę z Polski. Wracają tą drugą trasą, twierdzą, że jest "ekstremalna". Pani w klapkach z urwanym paskiem przeżywała ciężkie chwile. Wracamy do samochodu, gdzie czeka na nas druga córka. Twierdzi, że pana parkingowego nie było. Ddpoczywamy chwię i odjeżdżamy.
Widok z góry, z miejsca, z którego zawróciliśmy:

Obrazek

Sprawa objawień Matki Bożej jest kwestią wiary poszczególnych ludzi. Jest to dla katolików miejsce na mapie Europu równie ważne, jak francuskie Lurdes, czy portugalska Fatima. Watykan cały czas bada wiarygodność objawień w Medjugorje i jeszcze nie zajął stanowiska w tej kwestii, choć trwa to już dosyć długo. Są tacy, którzy twierdzą, że przez fakt, iż ma to miejsce w kraju w sporej części muzułmańskim, który zapewne nie ma podpisanego konkordatu, Watykan zwleka, bo w żaden sposób nie może czerpać z tego korzyści materialnych. Jak jest na rzeczywiście? Osąd jest sprawą indywidualną.
My nie żałujemy, że tu przyjechaliśmy, mogliśmy się jednak lepiej przygotować (buty na zmianę, krem z uv, odzież na zmianę i zapas wody do picia oraz czas).
Zmęczeni odjeżdżamy kierując się w stronę kolejnego celu tej wycieczki, czyli wodospadu Kravice (lub Kravica, jak kto woli).

C.D.N.
janusz07
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 260
Dołączył(a): 20.03.2008
Re: Dalmacja Południowa 2014: Klek, Dubrownik, BiH i nie tyl

Nieprzeczytany postnapisał(a) janusz07 » 25.07.2014 13:33

Pytanie, z jakiej nawigacji korzystasz, i dzieki za rzeczową relację.
numenius
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 298
Dołączył(a): 30.05.2009
Re: Dalmacja Południowa 2014: Klek, Dubrownik, BiH i nie tyl

Nieprzeczytany postnapisał(a) numenius » 25.07.2014 14:49

janusz07 napisał(a):Pytanie, z jakiej nawigacji korzystasz, i dzieki za rzeczową relację.


Rozumiem, że chodzi Ci o oprogramowanie.
O ile pamiętam, to "Mapa map" Europa 45 kupiona w VII 2013r.
Roland90
Cromaniak
Posty: 512
Dołączył(a): 03.07.2014
Re: Dalmacja Południowa 2014: Klek, Dubrownik, BiH i nie tyl

Nieprzeczytany postnapisał(a) Roland90 » 25.07.2014 17:00

Bardzo fajna relacja i jeszcze fajniejsze zdjęcia. Chętnie będę do niej powracał.
Pozdrawiam
numenius
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 298
Dołączył(a): 30.05.2009
Re: Dalmacja Południowa 2014: Klek, Dubrownik, BiH i nie tyl

Nieprzeczytany postnapisał(a) numenius » 26.07.2014 21:08

Witam i zapraszam do odwiedzin wodospadu Kravice

Na początku wytłumaczę się, że spotkałem nazewnictwo Kravice i Kravica, więc nie będę sędzią i użyję wg uznania formy Kravice, żeby nie było, że wodospad należy do znanego muzyka ( Lenny Kravitz). Z Medjugorje, a dokładniej spod góry Kriżavec jedziemy dalej, czyli nie zawracamy z parkingu w stronę miasta. Dojeżdżamy do rozdroża prawo-lewo, na wprost miniparking i jakaś knajpka. Na parking podjechał przed nami autochton, więc w myśl zasady "koniec języka za przewodnika" grzech nie zapytać o drogę. Gość pokazuje, że w lewo, więc jedziemy. Wiedziałem, że muszę dojechać do miejscowości Studenci. To z Medjugirje kilkanaście (może >20km). Dojeżdżamy tą droga do tablicy Studenci Kościół i skręcamy zgodnie ze znakiem w prawo. TO BYŁ BŁĄD. Należało jechać prosto, dopiero później skręcić do Studenaci lub wjechać po prostu z tej drogi, a tak, co prawda, dojechaliśmy do tej miejscowości, ale drogą pozostawiającą wiele do życzenia, a następnie, przez cała wieś wąziutką asfaltówką, zwiedzając prawie posesje mieszkańców, jechaliśmy na koniec wsi. Z forum wiedziałem, że to długa miejscowość, rzeczywiście, jest bardzo, bardzo długa, zwłaszcza jadąc środkiem wsi, lokalną dróżką. Z uwagi na to, że kierunek był właściwy, więc nie zawracałem, wiedziałem, że jadę we właściwym kierunku. Rzeczywiście, trasa którą jadę na końcu łączy się główną drogą. Jedynym pozytywem jazdy tą lokalną przez środek wsi jest przejazd bezpośrednio obok budowy duuużego mostu. Nie wiem, co tenże połączy, ale jest dowodem na to, że Bośnia-Hercegowina też buduje infrastrukturę drogową i to miejscami z rozmachem. Auto osobowe na tym moście wglądało jak pudełeczko zapałek na boisku piłkarskim.

Obrazek

Rozwiewam wątpliwości i obawy tych, którzy bali się, że trudno trafić do wodospadu. Na końcu, tym końcu, wsi jest skrzyżowanie i tablica informacyjno-kierunkowa nakazująca skręcić w lewo. Przy skrzyżowaniu po prawej jest jakaś knajpka, jest też baner reklamowy wodospadu. Od skrętu do wodospadu jest około 4km. Dojeżdżamy do parkingu, widoczny luz w kwestii miejsc. Podbiega parkingowy, życzy sobie 5 marek, czyli 2,50 euro. Płacę, dostaję pokwitowanie i pytam, mając informację z forum, czy mogę zjechać na dół do wodospadu. Odpowiedź jest twierdząca, więc jedziemy. Dobra decyzja, bo z "górnego" parkingu do wodospadu jest spory kawałem marszu. Na dole parkujemy bez problemu. Po wyjściu z auta słychać szum-huk wody. Jesteśmy blisko, więc idziemy. Naszym oczom ukazuje się piękny widok:

Obrazek
Obrazek

W wodzie pod wodospadami można się kąpać, jest jedynie tablica, że na własna odpowiedzialność. Woda czysta, ale zimna, bo rzeczna, górska. Można podpłynąć pod same spady wodne pod "prysznic". Wobec sprzeciwu żeńskiej, większościowej części rodziny rezygnuję. Na miejscu na dole jest dwa lokale gastronomiczne, trzeci jest po drugiej stronie i był zamknięty. Jest miniplaża, ludzi trochę, ale bez tłoku. Szum-huk wody jest spory, po 8-miu godzinach człowiek musiałby być zmęczony takimi wrażeniami akustycznymi, ale tu mało kto przyjeżdża na tak długo. To jest miejsce, aby przyjechać, upoić sie widokiem, coś zjeść, ew. popływać, zrobić zdjęcia i odjechać.
Miejsce piękne, na swój sposób tajemnicze. "grzechem" byłoby być w tym rejonie i nie zajechać pod wodospady. Gorąco polecam:

Obrazek
Obrazek

Opuszczamy to piękne miejsce ciesząc się, że pomimo wyboru "lokalnej" drogi nie zrezygnowaliśmy z planu odwiedzenia wodospadu i zachęcam wszystkich wrażliwych na piękno przyrody, bo warto.

Obrazek

Odwiedziliśmy Mostar, Medjugorje (co nas trochę wyczerpało) i wodospady Kravice. Wracamy w stronę przejście granicznego w Metković licząc po ciuchu, że będzie "normalnie", jak w XXI w., jak na Europę przystało. Po drodze robimy zakupy w przydrożnym markecie, oczywiście jest taniej niż w sklepach chorwackich. Przed "dziwnym" przejściem granicznym jest skrzyżowanie z tablicą kierunkową Nemu w lewo. Neum to miasto 4km od naszego Kleku, kusząca propozycja, bo przejście graniczne Neum-Klek, to zupełnie inna bajka. W planie jednak, na koniec tej wycieczki, był wjazd na górę, nad miejscowością Klek i podziwianie pięknych widoków.
Uchylę rąbka tajemnicy, plan nie do końca się powiódł, było trochę stresu i prawdziwej Dalmacji. O tym jednak w kolejnej części relacji, na która Państwa zapraszam. C.D.N.
Ostatnio edytowano 31.07.2014 18:12 przez numenius, łącznie edytowano 3 razy
banankochan
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 510
Dołączył(a): 14.02.2012
Re: Dalmacja Południowa 2014: Klek, Dubrownik, BiH i nie tyl

Nieprzeczytany postnapisał(a) banankochan » 27.07.2014 08:26

numenius napisał(a):Od skrętu do wodospadu jest około 4km. Dojeżdżamy do parkingu, widoczny luz w kwestii miejsc. Podbiega parkingowy, życzy sobie 5 marek, czyli 2,50 euro. Płacę, dostaje pokwitowanie i pytam, mając informacje z forum, czy mogę zjechać na dół do wodospadów.


W 2013 roku parking był bezpłatny, jeszcze trochę czasu i za wejście też pewnie zaczną kasować :x
czekor68
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 716
Dołączył(a): 04.07.2010
Re: Dalmacja Południowa 2014: Klek, Dubrownik, BiH i nie tyl

Nieprzeczytany postnapisał(a) czekor68 » 27.07.2014 12:23

No ja też dwa lata temu nie płaciłem w zeszłym roku już kasowali.Jeśli pojechałeś na Neum to znaczy że pojechałeś na Stolac ? czy z drogi na Metkovac skręciłeś w lewo bo też jest taka opcja mimo wszystko na pewno i tak wjechałeś na tą drogę którą ja pociągnąłem znajomych którzy mieli volkswagena transportera,było trochę ekstremy na tej wąziutkiej i krętej drodze ale mimo wszystko nie żałowałem tej trasy szkoda że nie wstąpiliśmy po drodze do jakiegoś monastyru bo było oznakowanie. Po drodze jakąś basztę też mijaliśmy .Czy to ta sama droga? bo może ty jeszcze inną jechałeś.
numenius
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 298
Dołączył(a): 30.05.2009
Re: Dalmacja Południowa 2014: Klek, Dubrownik, BiH i nie tyl

Nieprzeczytany postnapisał(a) numenius » 27.07.2014 13:56

Czekor68, nie napisałem, że pojechałem w kierunku Neum. Widziałem tylko skrzyżowanie z tablicą kierunkową na tę miejscowość graniczną. Wcześniej czytałem na forum, że tamta droga jest wąziutka i kręta, ale nie to było powodem mojej rezygnacji z tej trasy, bo jeździłem już różnymi chorwackimi serpentynami. Jak napisałem pod ostatnim zdjęciem z wodospadów, tego dnia w planie był jeszcze wjazd na górę nad Klekiem, a wjeżdża się tam z drogi kilka kilometrów za Klekiem, właśnie od strony miasta granicznego Metković i Opuzen. To spowodowało, że mimo niechęci i obaw o kolejkę na granicy wracaliśmy do Chorwacji przez przejście w Metković.
Postaram się wieczorem znaleźć czas i opisać końcowy eta tej wycieczki. C.D.N.
Bocian
zbanowany
Posty: 24103
Dołączył(a): 21.03.2005
Re: Dalmacja Południowa 2014: Klek, Dubrownik, BiH i nie tyl

Nieprzeczytany postnapisał(a) Bocian » 27.07.2014 14:18

czekor68 napisał(a):No ja też dwa lata temu nie płaciłem w zeszłym roku już kasowali.Jeśli pojechałeś na Neum to znaczy że pojechałeś na Stolac ? czy z drogi na Metkovac skręciłeś w lewo bo też jest taka opcja mimo wszystko na pewno i tak wjechałeś na tą drogę którą ja pociągnąłem znajomych którzy mieli volkswagena transportera,było trochę ekstremy na tej wąziutkiej i krętej drodze ale mimo wszystko nie żałowałem tej trasy szkoda że nie wstąpiliśmy po drodze do jakiegoś monastyru bo było oznakowanie. Po drodze jakąś basztę też mijaliśmy .Czy to ta sama droga? bo może ty jeszcze inną jechałeś.

Droga z Neum do Stolac... Droga M17.3 Kapitalna :) Nie dla tych co nie lubią zakrętów :)
piekara114
Opiekun działu
Avatar użytkownika
Posty: 16236
Dołączył(a): 30.06.2010
Re: Dalmacja Południowa 2014: Klek, Dubrownik, BiH i nie tyl

Nieprzeczytany postnapisał(a) piekara114 » 27.07.2014 14:56

mario.mmz napisał(a):
Basiulinek napisał(a):Pytanie do Mario - czy to zmoczenie tylka wiaze sie z plywaniem? Czy mozna przejsc nie unoszac sie na wodzie? ;) Jak gleboko tam jest?


Mogę jedynie powiedzieć, że w lipcu 2013 tuż przy skale woda sięgała mi mniej więcej do połowy ciała ;-) if you know, what I mean Troszkę dalej już do pasa. Młodsze z moich dzieci nie zamoczyło się, ponieważ tata przetransportował je na materacu.
Mam nadzieję, że odpowiedź jest satysfakcjonująca :)
Pozdrawiam.


Ja dorzucę swoją uwagę: my trafiliśmy na spore fale i bez bagażu doszłam tam z synem (11lat) bez problemu, przy samej skałce wodę syn miał poniżej pasa, ale w takich warunkach transport dobytku byłby trudny (i mocno obawiałabym się o aparat, jeśli fala by pociągnęła). Polecam nie brać mat, same ręczniki wystarczą, kamyczki są przyjemne i zostawić wodę pitną na powrót pod górkę :D Bez postojów, oczywiście wyłącznie na zdjęcia :wink: i uzupełnienie płynów jest ciężko
Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Nasze relacje z podróży


  • Podobne tematy
    Ostatni post

cron
Dalmacja Południowa 2014: Klek, Dubrownik, BiH i nie tylko. - strona 3
Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się
reklama
Chorwacja Online
[ reklama ]    [ kontakt ]

Platforma cro.pl© Chorwacja online™ wykorzystuje cookies do prawidłowego działania, te pliki gromadzą na Twoim komputerze dane ułatwiające korzystanie z serwisu; więcej informacji w polityce prywatności.

Redakcja platformy cro.pl© Chorwacja online™ nie odpowiada za treści zamieszczone przez użytkowników. Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu. Serwis ma charakter wyłącznie informacyjny. Cro.pl© nie reprezentuje interesów żadnego biura podróży, nie zajmuje się organizacją imprez turystycznych oraz nie odpowiada za treść zamieszczonych reklam.

Copyright: cro.pl© 1999-2024 Wszystkie prawa zastrzeżone