Wiem, że informacji o Makarskiej i ogólnie o Dalmacji jest na forum mnóstwo, ale może komuś przyda się moja relacja z przed pół roku
Wyjazd od 10-20 września 2015, a więc połowa, a nawet druga połowa września
Wyjazd z Podkarpacia, przez Słowację, Węgry - ze zwiedzaniem po drodze Budapesztu (1 nocleg)
W samej Chorwacji nocleg w Makarskiej, a dodatkowo zobaczyliśmy wyspy Hvar i Brac, Dubrownik i Jeziora Plitwickie.
Wyjazd 4 osobowy - dwa młode małżeństwa
Wszystkich zainteresowanych szczegółami zapraszam do zadawania pytań chętnie odpowiem i rozwieje wszelkie wątpliwości
No to starujemy, 10.09.15 godzina 6:00 rano, zapakowani po sufit - auto Opel Vectra kombi, diesel, zalany na full, pogoda jak przystało na chłodny wrześniowy poranek, około 10 stopni, kierunek Barwinek. Winietki kupiliśmy wcześniej i na Słowację i na Węgry, ale odradzam wydawanie ok 50 zł na winietkę słowacką Ten kawałeczek autostrady (po którym i tak nie da się rady jechać non stop ponad 100 km/h) śmiało można sobie darować, a 15 minut w tą czy w tą to mała różnica. Przez Słowację jedzie się spokojnie, ale też monotonnie trafiamy akurat na porę dojazdów Słowaków do pracy, bo mamy czwartkowy poranek. Trafiamy też na na bardzo długi objazd przy samej granicy, który nieco wydłuża naszą podróż, ale nic na to nie poradzimy. Kierujemy się w stronę Węgier i jadąc do samego Budapesztu nie spotykamy żadnej kontroli.
W Budapeszcie jesteśmy koło południa, już pod hotelem, ogarnięci i gotowi, aby pokazać miasto naszym znajomym, którzy nigdy tu nie byli Nocleg wykupiliśmy na portalu zakupów grupowych w Hotelu Griff, którego serdecznie nie polecam jeśli zamierzacie spędzić w nim więcej niż jedną noc Niestety hotel jest mocno zaniedbany i brudny, śniadanie było mizerne jak na 3 *, a jedynym plusem była świetna komunikacja (7 min pieszo od hotelu metro oraz 2 minuty tramwaj). Na szczęście padliśmy wieczorem na pyszczki tak szybko, że nawet nie mieliśmy siły myśleć o tym co nas w koło otacza Plusem było zabranie do pokoju z auta swojej podusi i kocyka, aby nie kimać w brudnym nakryciu/narzucie jakie oferował hotel.
Budapeszt początkowo przywitał nas ciepłem i zachmurzonym niebem, następnie lunęło jak z cebra, ale na szczęście wtedy zajadaliśmy się pysznym węgierskim gulaszem (w Piknik Pavilon)
i przeczekaliśmy ulewę w restauracji, a wieczorem znów się wypogodziło. Znajomym pokazaliśmy centrum z jednej i drugiej strony Dunaju, bo od południa do około 23 tylko na tyle starczyło nam czasu
Dodatkowo, ogród na Zamku Królewskim oczarował nas swoim wyglądem
Pozdrawiam i w kolejnej wolnej chwili opiszę nasz przejazd na Chorwację i dojazd do miejsca docelowego