Stare kamienne domy Lastova to jest właśnie to, co mi się podoba w chorwackich miasteczach. Niektóre budynki pamiętają XV i XVI wiek. Wkomponowane w zieleń i kolorowe kwiatki, wyglądają ślicznie, nawet jeśli aż za dobrze na nich widać bezwzględność upływającego czasu.
Sporo domów sprawia wrażenie opuszczonych. Zresztą, całe miasteczko jest jak wymarłe - poza główną ulicą (zwłaszcza przy kawiarenkach i sklepach coś się dzieje) i kościołem... Pomimo że to poniedziałek i przedpołudniowa pora, trwają tam modlitwy i śpiewy. Kościół pełen, kilka osób stoi też przed wejściem. Data nie pasuje do żadnego z patronów Lastova, więc cóż to za uroczystość, że prawie cała mieścina przybyła? Nie będziemy dociekać... Skorzystamy z okazji, że uliczki puściuteńkie i psy tu ponoć dupami szczekają. Tyle że żadnego psiaka nie widzimy , kociaka zresztą też nie.
W pobliżu parafialnego kościoła stoi duży budynek szkolny, widoczny z wielu miejsc w miasteczku.
Pierwsza szkoła na wyspie działała już w XVI wieku i ponoć była to siódma publiczna szkoła w Chorwacji! Warte uwagi jest hasło umieszczone na fasadzie szkolnego budynku:: Živili savjeznici SSSR, Engleska i Amerika!
Tuż za szkołą jest skwerek z pomnikiem Mariji Sangaleti - ale nie wiem, kto zacz i jakie były jej zasługi, tylko graniczna data jej życia może coś sugerować...