W Lastovie dobrze spędzić
dużo więcej czasu, niż to my uczyniliśmy. Po prostu w taki upał większość
chciała jak najszybciej wrócić nad wodę, zamiast błąkać się po pustych uliczkach... Ja, jako ta mniejszość, wyboru nie miałam... Jeszcze by popłynęli dalej
beze mnie???
"Zwiedzanie" zaczynamy od ... zimnego piwka
w restauracji " Amfora" przy głównej ulicy miasteczka zw. Pjevor, na której jest również informacja turystyczna, sklepy i jakaś kawiarenka.
Miała być co prawda kawka-srawka, ale żar płynący z nieba sprawił, że zimny złoty napój jest bardziej pożądany. "Amfora" nie ma klimatu, jaki lubię, ale ma jedną niewątpliwą zaletę. Jaką? Ano taką, że gdy przysiadamy na jej tarasie, mamy stamtąd panoramiczny widok na Korčulę, wyspę z której podczas pobytu w Prižbie codziennie z podziwiałam Lastovo
. Teraz wreszcie jest odwrotnie
. W końcu dotarłam na Lastovo, w ten sposób świętując piąte już z kolei Cro-wakacje.
I takim oto sposobem upłynęła nam jedna godzinka z tych dwóch przeznaczonych na spacer po wąskich uliczkach...
Po beztroskim odpoczynku, pora na obowiązki
.
Chociaż Lastovo duże nie jest, przez godzinę i tak nie uda się obejść nawet połowy uliczek. O zejściu do położonego na samym dole cmentarzyka z kapliczką
nie ma więc nawet mowy, a tym bardziej o wspięciu się na sam szczyt Glavicy - najwyższego w okolicy pagórka!
Na górkę popatrzymy więc sobie z "bezpiecznego " poziomu uliczek. Przecież zabudowania wieńczące czubek widać stąd doskonale
. Jest tam stacja meteo i pozostałości kasztelu z XV w.
Kasztel (tu zwany Kašćel) zbudowano w czasach Republiki Dubrownickiej, ale już wcześniej na Glavicy była iliryjska osada. Kasztel i stojąca obok kapliczka sv. Ivana zostały zniszczone podczas buntu mieszkańców wyspy w 1607 r., dwa wieki później (1808-10) Francuzi postawili tu swoją twierdzę.
W zasadzie żal mi jedynie widoku, jaki stamtąd byłby na miasteczko, a nawet dalej -; na Zaklopaticę z naszą łódką...
Biorąc jednak pod uwagę to gorąco, które nas dopada z nieba i od rozgrzanej ziemi, wspinaczka na punkt widokowy
nie mogłaby być dobrym pomysłem! A przede wszystkim i tak nie ma czasu... Gdybyśmy pogonili na górę i z powrotem, wyglądalibyśmy
tak, jak japońska wycieczka w tureckiej relacji Tymony
.