Interseal napisał(a):dangol napisał(a): Dużo okiennic wydaje się na stałe zamkniętych. Dużo jest starych domów, które wydają się być nie zamieszkane. Dużo uliczek wydaje się pustych... Tak tam było? Tak tam jest?
Uliczki równoległe do nabrzeża puły
naprawdę puste! Na tej "górnej" uliczce w Luce, przy której są pałace z balkonami, nie spotkaliśmy zupełnie nikogo (nawet kotów
), chociaż wcale nie jest to jakiś króciutki zaułek, ale ulica ciągnąca się równolegle do nabrzeża niemalże przez całą długość Luki po tej stronie, co marina. Inne uliczki w zasadzie też były bez życia. Chyba wszyscy, którzy już nie spali, zeszli do portu
.
Część domów faktycznie sprawiała wrażenie opuszczonych, ale w większości toczyło normalne, aczkolwiek bardzo spokoje
życie. Co do tych domów z zamkniętymi okiennicami... Niektóre z nich pewnie są od lat nie zamieszkane, ale część z nich z pewnością jest przez kogoś wykupiona na letniskowy domek na wyspie. Na fotkach takich domów pokazałam dużo, bo właśnie te mnie ujęły jakoś szczególnie
. Ae chyba nieco
zaciemniłam obraz życia w Visie. Nie ma tam aż tak dużego wyludnienia! Tyle, że po gwarnych miasteczkach na lądowym wybrzeżu oraz po niektórych wyspiarskich perełkach obleganych przez turystów, tu naprawdę była błoga cisza
. Być może w pełni lata wygląda to nieco inaczej?
Vis jest urokliwy, ale przed dwoma laty większe wrażenie niż stolica wyspy, wywarła na mnie
Komiža (trochę fotek jest na początku moich jachtowych przygód). Być może dlatego, że to było pierwsze miejsce z takim klimatem? Tam wówczas było także niemal bezludnie, ale z innych opowieści wiem, że po prostu szczęśliwie trafiliśmy. Musiałabym porównać miasteczka bedąc w obu z nich w krótkim odstępie czasu, może wtedy Vis by wygrał z Komižą? Teraz wśród załogi która była na obu rejsach, zdania są podzielone. Mój małżonek myśli to co ja
, ale u kapitana zwyciężył Vis.
A co do spokojnych wyspiarskich miasteczek
królestwo ciszy jest jeszcze przed nami!