Zmierzając w kierunku klasztoru, mamy takie oto widoczki w stronę portu.
Po przybiciu na noc do przystani, bardzo lubię takie właśnie spacerki nabrzeżem

. Dalmacja nabiera dla mnie wówczas szczególnego uroku

. Oczywiście, piękniej jest

w ustronnych zatoczkach, zwłaszcza jak wydają się być nieodkrytymi przez nikogo innego, ale to możemy mieć co jakiś czas w ramach postoju na trasie. Na wieczór od dzikiej zatoczki i

"uwięzienia" na łódce stojącej na kotwicy, wolę porcik

. Najlepiej niezbyt duży, żeby proporcja zagęszczenia przewijających się ludzi i mojej wygody w dostępie do stałego lądu

, była odpowiednio wyważona

. Vis - przynajmniej w czasie naszej tam bytności - mieści się w kryteriach portu przyjaznego dla mnie.
Życie tu tętni, ale....w granicach rozsądku

.
Mijamy przystań promową i dochodzimy w okolice kortów tenisowych i stacji paliw. Gdyby nie tablica informacyjna na ogrodzeniem, pewnie nawet nie zwróciłabym uwagi na to, że

jestem w rejonie starożytnej Issy.
Za płotem są pozostałości rzymskich term z I -II w. Nie znam się za bardzo na ruinach z tamtego okresu, więc nie bardzo chce mi się zaglądać za ogrodzenie... Gdyby starych murów było więcej, to pewnie bym się skusiła

, marokańskie Volubilis bardzo mi się przecież podobało

. Tam jednak zachowało się duuużo więcej i na większym obszarze, na dodatek można było pooglądać sobie na miejscu naprawdę piękne mozaiki. W Issie też były mozaiki, ale żeby zobaczyć te najciekawsze, trzeba się obecnie pofatygować do tutejszego muzeum, w ruinach można pooglądać tylko takie w geometryczne wzorki. Tak więc, to co za płotem, odpuszczam sobie

, tylo co nieco zaglądając przez siatkę...
Poza rzymskimi termami, na stokach wzgórza Gradina są też ruiny greckiej Issy z IV -III w. p.n.e. oraz stare greckie nekropolie Martvilo (tuż nad kortem tenisowym) i Vlaška njiva, na których można zobaczyć antyczne stele. Te ostatnie miałabym ochotę obejrzeć, ale... w tym celu muszę jeszcze kiedyś wrócić do Visu

.