Poza kupnem zapasu winka w przystępnej cenie, musimy się jeszcze zatroszczyć o
inne oszczędności. Najlepszym pomysłem wydaje nam się znalezienie miejsca do parkowania aut za mniej, niż chcą w marinie. Nie mamy jednak odwagi zostawić samochodów całkiem samopas i to rzecz jasna nie o to chodzi, że mogą zniknąć one same czy coś ze środka (o ile przez gapiostwo zostawimy coś z rzeczy, które powinny trafić na łódkę), tylko że w okolicach mariny jest
ciasnawo, lepiej nie narażać pojazdów na przypadkowe podrapania czy oberwania lusterek... No a parking w marinie za tydzień rejsu to 50 euro od auta! Kto pyta, nie błądzi. Jola pyta panią sprzedającą w kiosku przy głównej ulicy
no i mamy postój koło jej domu za połowę mniej, niż chce marina. Może auta nie będą całkiem strzeżone (staną w rozszerzeniu tuż przed płotem, a nie za nim), ale jednak ktoś będzie miał na nie oko... A miejsce jest takie, że nie ma ryzyka
przypadkowego zahaczenia o auto. Zaoszczędzone 50 euro okaże się kwotą, jaką przyjdzie nam zapłacić za
najdroższy nocleg na tegorocznym rejsie. Jeszcze trochę oszczędności i sałatka z ośmiorniczek coraz realniejsza
. Już czuję, jak się nią delektuję
.
O finanse zadbaliśmy, teraz z czystym sumieniem możemy przyglądnąć się naszej
marinie. Mniejsza i sympatyczniejsza niż ta w Sukošanie, ale i tak
wolałabym tę noc spędzić poza nią. Tu zamiast dźwięku cykad, będzie świst na wantach... Może to i fajne dźwięki, ale
nie w jednoczesnym wykonaniu przez setki "instrumentów"...
Marina obejrzana, teraz mała dawka miejscowości w której jesteśmy, a właściwie tylko jednej z siedmiu części
Kašteli zwanej
Kaštel Gomilica. W 1078 r. król Zvonimir darował te ziemie klasztorowi benedyktynek. Mniszki zbudowały (na terenie wcześniejszego cmentarzyska i pozostałości starszej kaplicy) w XII wieku romański kościółek św. Kosmy i Damiana. Obok ponoć (nie sprawdziłam, bo do kościółka nie dotarłam) rośnie leciwy dąb, pod którym przed wiekami odpoczywał sam król Zvonimir, a może to był król Tomislav? W sumie to nie wiem który z nich i czy oby na pewno
.
Benedyktynki w latach 1529-45 zbudowały na morskiej skalistej wysepce Gomila (Gomilica) mały kwadratowy kasztel Gomilica (znany również pod nazwami Opatica, Kaštiliac oraz Kaštilic). Kasztel miał chronić przed atakami Turków nie tylko mniszki, ale i ludność, która wprowadziła się tutaj po zniszczeniu ich rodzimej wioski Kozice.
Budowla jest dobrze widoczna z rejonu parkingu mariny, toteż nie wahamy się ani chwili, by podejść blisko, mijając po drodze małą plażę.
Wysepka-kasztel połączona jest z lądem kamiennym mostem, obok którego znajduje się mały porcik rybacki. Wejścia do kasztelu chroni wysoka baszta Kula Kaštilac, do której się dawniej wchodziło przez drewniany most zwodzony. Kamienne domy wewnątrz kasztelu są wciąż zamieszkałe, ale generalnie całość sprawia wrażenie
bardzo zaniedbanej budowli...
W pobliżu kasztelu znajduje się mały kościółek sv. Jere.
Od tego kościółka jest już całkiem blisko do dużego XVIII-wiecznego parafialnego kościoła sv. Jeronima stojącego przy głównej drodze biegnącej przez Gomilicę. Z tym, że mimo małej odległości, nie doszliśmy tam
, a jedynie popatrzyliśmy z oddali na kościelną wieżę górującą ponad starymi domami...