Słoneczko grzeje, ale tak ciepło jak wczoraj to niestety nie będzie. Wiatr oziębia zdecydowanie
. Ale jak jest wiatr, to będziemy znów żeglować w stylu właściwym
, a nie męczyć silnik, a przy okazji siebie - jego odgłosami!
Oddalamy się od sympatycznego miasteczka...
Z bliska mijamy twierdzę, którą wczoraj obserwowaliśmy tylko z daleka.
Trochę mi żal, że będąc tak blisko, nie postawię stopy na Świętym Piotrze i nie zaglądnę do uroczo prezentujących się wiekowych ruin... Cóż, dziś już środa, trzeba płynąć dalej, żeby zdążyć wszędzie tam, gdzie zgodnie z wcześniejszymi planami, chcemy dotrzeć NA PEWNO ! Od niektórych atrakcji mieliśmy zacząć ten rejs, a one cały czas jeszcze przed nami... Nie mamy zamiaru zupełnie z nich zrezygnować, nawet gdyby to miało być na rzecz nie mniej ciekawych miejsc. Będzie po co wracać!
No to nabieramy wiatru w żagle tyle, ile tylko się da i opuszczamy przesmyk między przyjaznymi wyspami.
Na otwartych wodach prędkość mamy wręcz zawrotną, jak na w sumie niezbyt dużą łódkę. Odcinek trasy między Ilovikiem a zachodnim krańcem Premudy przepływamy wręcz błyskawicznie
.
Przechyły oczywiście są
, ale nic to! Tym bardziej, że... w ich towarzystwie jest całkiem przyjemnie
. Może więc faktycznie nie jestem już tylko zwykłą lądową szczurzycą, lecz co najmniej wykwalifikowanym balastem
?
Latających talerzy jednak już nie będzie, cała załoga
dokładnie domyka wszystkie szafki.
Gdy wpływamy pomiędzy Premudę i Silbę, wiatr nie jest już taki gwałtowny, chociaż żagle cały czas mają coś do roboty. Momentami nawet robi się dość sielankowo... Szkoda tylko, że nadal na horyzoncie nie ma
gór, które przecież powinny być widoczne w tle gdzieś za Silbą...
Przechyły zmalały, jest więc teraz trochę czasu i technicznych możliwości, żeby zająć się rozrywkami intelektualnymi. Na pokład wędrują książki, krzyżówki, sudoki, a nawet gry planszowe - na szczęście w wersji turystycznej, dzięki czemu drobne elementy nie uciekają w morską otchłań.
A przed nami urokliwe
Grzebienie. Podpłyniemy i popatrzymy sobie na nie z bliska.
Woda jest ciepła cały czas, wiatr na szczęście jej nie ochłodził
. Przerwę kąpielową zrobimy sobie jednak ciut dalej, w jakiejś ustronnej, osłoniętej zatoczce...
Trzeba wybrać takie miejsce, żeby zaraz po wodnych igraszkach, wykorzystać postój na gotowanie (jedynego na tym rejsie
) obiadu, zwłaszcza że pyszne mięsko w słoiku prosi się o zjedzenie, a konoby na dzisiejszym szlaku ani widu... Może gdzieś na wyspie
Škarda? Pierwszym pomysłem jest zatoka Griparica, ale wiatr jakoś nie jest sprzyja - żeby wejść w przesmyk między Škardą a Istem, trzeba byłoby włączyć silnik, a tego na dziś nie ma w planie! Skoro wiatr chce, żebyśmy płynęli między Škardą a Premudą, to zgodzimy się z nim
.
Na kąpiel wpłyniemy do zatoczki
Lojišće.