Platforma cro.pl© Chorwacja online™ - podróżuj z nami po całym świecie! Odkryj Chorwację i nie tylko na forum obecnych i przyszłych Cromaniaków ツ

Dalmacja 2011 - tysiąc któraś relacja - może niedoszacowałem

Nasze relacje z wyjazdów do Chorwacji. Chcesz poczytać, jak inni spędzili urlop w Chorwacji? Zaglądnij tutaj!
[Nie ma tutaj miejsca na reklamy. Molim, ovdje nije mjesto za reklame. Please do not advertise.]
DarCro
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1196
Dołączył(a): 12.01.2011

Nieprzeczytany postnapisał(a) DarCro » 05.11.2011 20:34

- ... i w imieniu Republiki Weneckiej ogłaszam wyrok. Po pierwsze, dziewiętnastu buntowników zostanie powieszonych. Są to...

Statek delikatnie kołysał się na wodach Adriatyku, miedzy jedną wyspą a drugą. Z rej leniwie zwisały sznury, ponure zwiastuny nadchodzącej egzekucji, podczas gdy na wantach przysiadły zaciekawione mewy. Skazańcy wpatrywali się bezradnie we wzgórza Hvaru, który dał im życie, i za który mieli wkrótce umrzeć. ...

- ... a dziesięciu buntowników zostaje skazanych na obcięcie jednej ręki i wydłubanie jednego oka. Są to ...

Nie wiadomo kto zaintonował jako pierwszy, ale wkrótce z ust skazańców, w kierunku zboczy pokrytych lawendą, oliwkami i makią, popłynęła pieśń - ostatni akt pogardy dla weneckiej potęgi:

Padaj silo i nepravdo,
Narod ti je sudit zvan.
Bjež'te od nas noćne tmine,
Svanuo je i naš dan


Obrazek

4 lata wcześniej, 1510 rok, miasto Hvar.

Przed pałacem Księcia Hvaru gromadził się tłum, który prowadził Matija Ivanić, jeszcze niedawno jeden ze zwykłych mieszkańców - dziś, przywódca powstańców.

- Książe Hvaru, czyż boisz się wyjść do nas? Strach cię obleciał na widok dymów na horyzoncie? Właśnie wykonaliśmy wyroki na łajdakach-arystokratach, którzy dopuścili się gwałtów na naszych kobietach. Nie bój się, nic ci nie grozi tchórzu, jeśli zgodzisz się spełnić nasze żądania.

Książę zbliżył się do okna i otworzył je. Czuł się upokorzony. Serenissima Repubblica di Venezia, najbogatsze i najpotężniejsze państwo nad Adriatykiem, dało mu władzę nad tymi nędznymi, zacofanymi Słowianami, którzy teraz śmieli stawiać mu warunki...

Od 1409, kiedy to wojska Republiki św. Marka pojawiły się na stałe na Hvarze, oligarchiczny system sprawowania władzy zapewniał kolonizatorom z Wenecji komfort rządzenia. To ironia losu - pomyślał Książę - że dzięki nam nauczyły się te prostaki uprawy winorośli i właśnie na sprzedaży wina zbudowali swoje bogactwo, które teraz z kolei, pcha ich do władzy i do decydowania o sprawach Lesiny, jak nazywali Wenecjanie wyspę Hvar.

(Reublika Wenecka w 1494)

Obrazek

- ... Oprócz dopuszczenia nas do rady miasta, będziecie mieszkańców Hvaru traktować tak samo jak Wenecjan w kwestii podatków i prawa - kontynuował Ivanić żądania powstańców, a wzburzony tłum głośnymi okrzykami wspierał każde zdanie.


Odległy od Hvaru o kilkaset kilometrów, wenecki doża, grał na zwłokę. Zajęty ważniejszymi sprawami, czyli wojnami z państwami włoskimi, dał nieopatrznie czas Ivanićowi, aby ten zebrał 2000 ludzi i stworzył flotę złożoną z 30 okretów. Lecz już w następnym, 1511, roku, władca Republiki Weneckiej - przed którą drżeli Habsburgowie, Sforzowie i Turcy - wysłał wojska, które odbiły miasto Hvar.

W rękach powstańców pozostawała wciąż reszta wyspy, a ponieważ nastroje antyweneckie zaczynały się rozprzestrzeniać na resztę Dalmacji, doża wysłał kolejne wojska, które jednak również nie zdołały stłumić powstania, mimo ofiarowania 400 dukatów za głowę Ivanića.

Obrazek

Simone Capello z prawdziwą satysfakcją patrzył na ciała dyndające na rejach jego flagowego okrętu. Majtkowie wynosili pod pokład okaleczonych powstańców, których jęki i krzyki zakłóciły ciszę, chylącego się ku nocy morza. Capello uśmiechnął się. Wróci do Wenecji z dobrą nowiną: trzecia wyprawa na Hvar, 15 galer wojennych pod jego dowództwem, rozbiło flotę buntowników i stłumiło powstanie. Do pełni szczęścia brakło mu głowy Matija Ivanića.

Obrazek


Wenecjanie nigdy nie schwytali Matija Ivanića, który uciekł z wyspy i miał czelność na nią jeszcze kilka razy powrócić. Prawdopodobnie umarł gdzieś we Włoszech pięć lat później.

Hvar wyszedł spod weneckiej okupacji dopiero w 1797, tylko po to, aby stać się częścią państwa Habsburrgów.

Republika Wenecka - najdłużej nieprzerwanie istniejące państwo z ustrojem republikańskim w historii - zakończyła swój żywot ostatecznie wraz z wkroczeniem Napoleona, w tym samym 1797 roku, kiedyWielka Rada opowiedziała się za powstaniem rządu ludowego, odrzucając całe milenium oligarchicznego system sprawowania władzy.

Obrazek

Czy Matija naprawdę sądził, że pokona mocarstwo z Półwyspu Apenińskiego? Czy miał nadzieję, iż powstanie rozleje się na całą Dalmację, albo, że Wenecja, zajęta wojnami z poważniejszymi przeciwnikami, odpuści sobie jedną z wielu wysp na Adriatyku? Nie dam rady go o to zapytać. Wydaje się natomiast, że wniosek jaki płynie z historii Teuty i Ivanića jest taki: nie zadziera się z potężnym sąsiadem, nie mając silnych atutów w ręku...

Powstanie hvarskie odcisnęło się mocno na świadomości wyspiarzy. Od upadku powstania, czyli od ponad 500 lat, ku pamięci tamtych wydarzeń, co roku w wigilię Wielkiego Piątku z sześciu parafii w centralnej części wyspy ( Jelsa, Pitve, Vrisnik, Svirče, Vrbanj and Vrboska), wyrusza sześć procesji z na czele których jest nie ksiądz, ale krzyż na ramionach osoby świeckiej - stąd nazwa tradycji: procesje "za krzyżem". Te sześć procesji idzie jedna za drugą od parafii do parafii. W 8 godzin przechodzą 25 kilometrów nim powrócą do swojej parafii. Osoba niosąca krzyż, wybierana jest nawet dziesięć lat wcześniej. Jeśli Matija spogląda na tą nocną procesję z góry, może mieć satysfakcję, że jego dziełem, było zjednoczenie mieszkańców Hvaru i wzmocnienie ich tożsamości.

Obrazek

Rozglądam się po wyspie. Fakt, ze była wąska, zapewne nie ułatwiał życia powstańcom. Wkrótce dojeżdżamy w okolice miasta Jelsy, gdzie ostro skręcamy w lewo w kierunku wsi Zavala. Droga wije się jeszcze bardziej i staje się naprawdę wąska, pojawiają się miejsca, gdzie dwa auta nie dadzą rady się minąć.

Obrazek

I nagle niespodzianka: tunel. Przejazd obsługiwany jest przez dwóch tubylców z telefonami komórkowymi, po jednym z każdej strony. Jeden puszcza auta, podczas gdy drugi blokuje je z drugiej strony, a potem zmiana. I tak cały dzień, miesiąc, lato...

Tunel wygląda jak chodnik kopalniany: tak samo wąski i niski, czuć w nim jaskinią, na ścianach pełza wilgoć. Co kilkaset metrów jest ciut szerzej, aby była możliwość minięcia się, gdyby "wartownicy"zaspali. W nocy, myślę, ich nie ma...

Obrazek

Za tunelem jeszcze kilka minut jazdy i jesteśmy w Zavali. Zasięgamy języka i wkrótce zatrzymujemy się przed kamiennym murem otaczającym kemping. Ustalam gdzie jest recepcja, ale zanim do niej dochodzę, wpadam na właścicielkę.
- Tri noci, dwa malenkije sotory i auto - rzucam po słowiańsku, nie mając przekonania, ze po angielsku będę bardziej zrozumiały.

Kobieta kręci głową, że nie ma, nie ma, ale jednak każe mi iść za sobą. Skręcamy zaraz w lewo koło sanitariatów gdzie jest mały pagórek i stajemy po drugiej stronie murka za którym zostawiłem nasze auto.
- Tylko to nam zostało - mówi jakby się wstydziła tego miejsca, albo jakby była przekonana, że go nie weźmiemy.
Miejsce jak miejsce. Nie widzę w nim nic co by mi przeszkadzało. Wdycham powietrze, ale z sanitariatów nie zalatuje.
- OK. Bierzemy!

Padamy na pysk: zwijanie namiotu o poranku, rafting, prom, drogi Hvaru, tunel... Starczy tych atrakcji na jeden dzień. Nawet nie chce nam się zejść nad morze. Rozkładamy namioty, mytko, ząbki i do spania.

Obrazek

Aaaaaa, byłbym zapomniał: obiecałem Wam jeszcze Bregovica.
Co on ma wspólnego z Hvarem?

Pamiętacie pieśń z weneckiego statku Capello? Kto zna chorwacki niech mnie poprawi, ale chyba w miarę oddaję jej treść:

Giń przemocy i nieprawdo,
Naród powstał, by osądzić cię.
Uciekajcie od nas, nocne cienie,
Nastał w końcu nasz dzień.


Tak zaczynała się pieśń buntowników Ivanića, a jej początek znalazł się w utworze "Pljuni i zapjevaj moja Jugoslavijo" w wykonaniu Beatlesów Socjalistycznej Federacyjnej Republiki Jugosławii, czyli zespołu Bijelo Dugme,w którym Goran Bregovic (kwintesencja Jugosławii: syn Chorwata i Serbki), grał na gitarze.



Siedem lat później Bregovic napisał taką perełkę: "Death" - zapewne też mogłaby się znaleźć w filmie o hvarskim buncie gdyby taki kiedyś powstał. Tak to widzę: ostatnia scena: skazańcy dyndający na masztach, Hvar w tle, zachód słońca, Matija z poczuciem winy spoglądający na to z pokładu swojej łodzi odpływającej w kierunku stałego lądu).



No, to teraz naprawdę mogę już pójść spać.

Zapjevaj moja Jugoslavijo...
Adrian34
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 194
Dołączył(a): 06.11.2005

Nieprzeczytany postnapisał(a) Adrian34 » 06.11.2011 16:45

Chylę czoła przed narratorem, kawał historii podany w lekkostrawny sposób. :wink:
DarCro
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1196
Dołączył(a): 12.01.2011

Nieprzeczytany postnapisał(a) DarCro » 06.11.2011 17:01

Od kiedy wycięli mi woreczek żółciowy, idzie mi łatwiej. :)
DarCro
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1196
Dołączył(a): 12.01.2011

Nieprzeczytany postnapisał(a) DarCro » 07.11.2011 14:43

Dzień dziewiąty. Schodzimy na plażę. Położona w malutkiej zatoczce, wydaje nam się o wiele przytulniejsza niż ta na Camp Tomas.

Obrazek

Pora wyjaśnić mój stosunek do wody i plażowania. Na plaży wytrzymuję zwykle maksimum 1,5 godziny jeśli jest cień, jeśli nie ma, to połowę z tego.

Obrazek

Tak zwane opalanie traktuję jako rodzaj tortur, które oprócz komarów i mrozu dostarcza natura, choć w przeciwieństwie do tych pozostałych, to opalania da się uniknąć. Po powrocie z wakacji nie mam szans ze swoją biała skórą, aby kogokolwiek przekonać, że było upalnie, albo, że byliśmy w kraju śródziemnomorskim.

Obrazek

Darwin twierdził, że ludzie pochodzą od małpy, a Grecy, że ludzie i delfiny mieli wspólnego morskiego przodka, (stąd w starożytnej Grecji za zabicie delfina groziła kara śmierci). Jeśli ludzie mają faktycznie te dwie opcje wyboru swego drzewa genealogicznego, to ja jestem zdecydowanie od małpy.

(A to nasza parcela w Zavali. W porównaniu z Camp Tomas, to tak jakby sie przenieść z kawalerki do domu.)

Obrazek

(O kurcze, widzę, że nie posprzątałem. Muszę sięgnąć po jakieś narzędzie do obróbki fotograficznej...)

Obrazek

No, to jak posprzątane, to możemy zbierać się, aby coś zobaczyć. Szczerze mówiąc jadąc na Hvar, nie miałem jakiś konkretów, oprócz Starogradskiego Polja i starej drogi do Hvaru.
To może zacznijmy dzień od .... Vrbovskiej?

Tunel, ta sama kręta droga co wczoraj... I o czym to ja mówiłem? O tym, że pradziadek był raczej małpą niż delfinem...

Obrazek

No więc zrobiłem wiele lat temu kartę pływacką, faktycznie przepływając ile tam wtedy chcieli, ale do zanurzania nie ciągnie mnie zbytnio. Zwykle przeszkadza mi zimno. Nawet w Adriatyku dość szybko zaczynam szczękać zębami.

Obrazek

Nie lubię też pływać w kółko tam i z powrotem, bo mi nudno. Osoby pływające od lewej doprawej na basenie są dla mnie równie tajemniczo niezrozumiałe jak rośliny. Tym nie mniej, raz na parę dni wchodzę w kontakt z tlenkiem wodoru, głównie po to, aby schłodzić organizm w upale.

Obrazek

Moja Piękna podziela moja miłość do plażowania, a co do wody jest nawet bardziej prawicowa: nie umie pływać i do wody nie wchodzi wyżej niż po kostki.

Obrazek

Za to dzieci są normalne i pluskają się, aż miło, stąd mamy motywację, aby w ogóle na plażę schodzić. No i jeszcze doceniam plaże jako piękne krajobrazowo miejsca - czasami taka plaża się przecież zdarza.

Obrazek

Ale pozwoliliście mi się rozgadać, a tu juz Vrbovska...
DarCro
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1196
Dołączył(a): 12.01.2011

Nieprzeczytany postnapisał(a) DarCro » 07.11.2011 15:17

Pierwsze wrażenie: Vrbovska podoba się nam na tej samej zasadzie co Sucuraj: stosunkowo mało turystów, puste uliczki, cicho... Łatwo zaparkować auto, choć wąziutko. Czas snuje się sennie wzdłuż naszego spaceru. Jedna z tych miejscowości, która ma klimat, a przewodniki lubią o niej nawet nie wspomnieć, bo nie chełpi się niezwykłą historią czy zabytkami.

No może nie jest tak źle z zabytkami we Vrboskiej. Oto podobno jedyny taki kościół w Dalamcji.

Obrazek

Nam się bardzo podoba - szkoda, że zamknięty. Z wyglądu od razu można wywnioskować, że służył funkcjom obronnym - konkretnie, aby stawić opór Turkom, którzy od 1571 roku napadali na wyspę. Może powinien Wam coś powiedzieć o Turkach...Może innym razem, dzisiaj jest za gorąco...

Obrazek

Staczam bój z tymi okiennicami, próbując jakoś sensownie umieścić je w kadrze.

Obrazek


Obrazek


Obrazek

Czasami uda się uchwycić kawałek zwykłego życia mieszkańców.

Obrazek


Obrazek


Obrazek

Zastanawiamy się nad tą palmą na wyspie: dla Dalmatyńczyków to widok równie naturalny jak dla Polaków wierzba na wysepce w parku, a dla nas atrakcja.

Obrazek

Łatwo zauważyć dlaczego Vrbovską nazywa się "małą Wenecją".

Obrazek


Obrazek


Obrazek


Obrazek

W jednej z knajp zaliczamy obiad, ale nie przejdzie on do historii. Może materiał na niego wzięto z tej liny?:

Obrazek

To spacerujemy dalej, a ja rzucę kilka słów o naszej polityce żywieniowej na tej wyprawie. Z racji restrykcji finansowych, które nałożyliśmy sami na siebie, postanowiliśmy nie stołować się w knajpach częściej niż raz na tydzień.

Obrazek

Podstawę wyżywienia stanowiły ... lody. Dwa, albo trzy razy dziennie po gałeczce. W temperaturach powyżej 30 stopni w cieniu lody sprawdzały się świetnie jako środek z pogranicza żywności i chłodzenia. Cena gałki potrafiła się różnić od 4 kun do 10 kun (Dubrovnik), czyli 2-6 zł. W większości miejsc gałka chorwacka okazywała się równa dwóm gałkom polskim, (czego nie dowiecie się w żadnym kantorze).

Obrazek

Z kempingu zwykle zabieraliśmy kilka kanapek i owoce, które były uzupełnieniem lodów. Czasami dokupowaliśmy jakiś drobny fast food w postaci kawałka pizzy. Zauważyłem, że całej naszej rodzince mało chce się jeść w dużych upałach.

Obrazek

Wieczorem sięgaliśmy po jakieś zupy, makarony, sosy przywiezione w bagażniku z Polski (większość i tak wróciła z powrotem do Polski), ale często nawet wieczorem, nie bardzo nam się chciało gotować i robiliśmy tylko kanapki lub "szybkie kubki". Przyjeżdżaliśmy późno, zmęczeni i nikt nie kwapił się do zabawy w kucharza. Jeśli już, to zwykle po to, aby przygotować sobie używki: herbatę lub kawę. (Tą ostatnią zresztą kupowaliśmy w kawiarniach, nawet dwa, trzy razy na dzień, jako zdrowszą wersję napojów energetycznych.)

Nie była to zapewne zbyt zdrowa dieta, ale na 2-3 tygodnie wakacji można stać się bardziej elastycznym, aby nie zajmować się pierdołami.

Obrazek

Kuchenka gazowa sprawdzała się bez zarzutów, tylko, że trzeba było uważać, aby nie puścić pół Dalmacji z dymem, bo wszystko wokół było suche jak pieprz. Na kempingu w Zavali w regulaminie było napisane, że otwartego ognia wolno używać tylko w części do tego przeznaczonej, czyli, usytuowanej koło sanitariatów ,pseudo-kuchni, gdzie była też lodówka do wspólnego użytku.

Obrazek

Pierwszego dnia popełniłem faux pas, bo znalazłem w tej kuchni wielką, kilkulitrową butlę z gazem i doszedłem do wniosku, że tak wielka butla - jak i lodówka - jest dla wszystkich kempingowiczów. Wkrótce pojawił się murzyn, który zorientowawszy się, że używamy butli, poprosił by nie zapomnieć zakręcić kurka po skończeniu.

Obrazek

Po krótkiej naradzie z Moją Lepszą ustaliliśmy, że są małe szanse na to, aby murzyn ten był synem białej właścicielki kempingu, a co za tym idzie, butla - w przeciwieństwie do lodówki - była prywatną własnością murzyna. Moja Lepsze poszła przeprosić i wyjaśnić nieporozumienie. Murzyn okazał się być ... Słoweńcem i stwierdził, że no problem...
piotrf
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 18688
Dołączył(a): 26.07.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) piotrf » 07.11.2011 22:46

Z tym pochodzeniem od . . . , to ciekawy problem jest , bo mnie ( chociażby ze względu na stosunek do wody - w ciepłym morzu mogę się pławić godzinami ) bardziej pasowałoby - od delfina 8)
Wiem , wiem że znajdzie się kilka osób , które będą uważały inaczej :wink:
Co do plażowania , mam dokładnie taki sam stosunek - leżenia na słońcu unikam . . .
A widział ktoś opalającego się delfina :?: :wink:

Narracja - pierwsza klasa :D i miłe , znajome widoki ( tych mniej znajomych też sporo znalazłem , ale pewnie każdy z nas patrzy inaczej :) , zwraca uwagę na inne detale )



Czekamy na więcej


Pozdrawiam
Piotr
DarCro
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1196
Dołączył(a): 12.01.2011

Nieprzeczytany postnapisał(a) DarCro » 07.11.2011 23:04

Mnie sie wydaje, że "od delfina" tu na forum więcej osób niż "od małpy", ale może to złudzenie.

Piszesz o "ciepłym" morzu, a ja właśnie tego ciepła nie za bardzo doświadczam... I o dziwo, miałem wrażenie, że Morze Czarne jest cieplejsze, ale to pamięć może przekłamywać. Muszę jakieś dane znaleźć.

Tak myślę, że "mniej znajome" widoki to tu ciężko w mojej relacji znaleźć, bo wybrałem wycieczkę raczej po "obowiazkowych punktach" Dalmacji.
DarCro
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1196
Dołączył(a): 12.01.2011

Nieprzeczytany postnapisał(a) DarCro » 13.11.2011 00:08

Zostawiamy Vrbovską i jedziemy na zachód dość parszywą drogą w kierunku Starego Gradu, przez rolniczy krajobraz Starogradskiego polja, który ma swoją historię, swoją długą historię

Obrazek

- Dopływamy - Aetos spojrzał na Kallikratesa, gdy przed ich okrętami okazała się kameralna zatoka.

Ten drugi przywołał w myślach słowa delfijskiej wyroczni. To one przywiodły ich dziś, w środku lata 385 roku przed Chrystusem, na wyspę, gdzie założy miasto, które dziś nazywa się Stari Grad i pretenduje do miana najstarszego na wschodnim Adriatyku.

Obrazek

"Kallikratesie, oznajmij mieszkańcom Pharos(Faros), że polecam ci założyć okazałe miasto na wyspie Fiteja, leżącej obok greckiej kolonii Issa w Zatoce Jońskiej." Nigdy nie zakładano kolonii, nie skonsultowawszy się z wyrocznią, a czasami wyrocznia odzywała się sama.

Obrazek

Wyrocznia musiała wiedzieć (może właśnie od kolonistów z Issy, ale kto śmiałby wątpić we uczciwość Pytii, której sanktuarium nazywano nieskromnie omphalos - pępkiem świata), że na końcu swojej wędrówki, po przepłynięciu ponad 1500 kilometrów z macierzystej metropolis, greckiej wyspy Paros, znajdą się w miejscu, które Zeus obdarzył równiną tak żyzną, że nie równała się z nią żadna wyspa w Zatoce Jońskiej*. Wyrocznia musiała też wiedzieć, że na greckiej wyspie Pharos brakowało już ziemi dla rosnącej populacji i wskazana była emigracja.

Obrazek

Setce rodzin, którym dowodził właśnie Kallikrates, oikistes, arystokrata ze znamienitego rodu, bo tak kazała tradycja zakładania kolonii, doświadczył wielkiego zaszczytu i zdawał sobie sprawę, że ojcowie-założyciele zyskiwali status bohaterów dla przyszłych pokoleń kolonii.

Obrazek

Na jednym z greckich okrętów Kallikratesa palił się wieczny ogień, zabrany z prytanejonu (ratusza) w Pharos. Koloniści zabierali ze sobą tradycje, bogów i zwyczaje macierzystego miasta (metropolis), z którym w przyszłości będą utrzymywać dobre relacje, bowiem wojna z metorpolis uchodziła za skandal i ostateczność. (Ale jak to często bywa, ten dobry obyczaj nie przeszkodził temu, aby najsłynniejszy konflikt starożytnej Grecji - Wojna Peloponeska - był konfliktem miedzy Koryntem a jego kolonią, Korfu.)

Przyjechali na swój Dziki Zachód - zanim będą mogli zająć się uprawą ziemi, osadnicy, niczym amerykańscy pionierzy, będą musieli pokonać Indian - 10,000 Liburnijczyków z Zadaru, wspomaganych przez lokalnych Ilirów, w 300 statkach przypłynie z Zadaru by oblegać nową kolonię, ale ściągnięta na pomoc syrakuzańska flota, rozbije ich w pył.

Obrazek

Tego wszystkiego jeszcze nie wiedział Kallikrates gdy łodzie kolonistów dobijały do brzegu.
- Jak nazwiemy nową kolonię? - zapytał Aetos.
- Nie udawaj Greka. Musimy ją nazwać Pharos(Faros). Za złamanie obyczaju nazywania kolonii tak jak miasto-matka miałbym kłopoty ze związkami zawodowymi.- westchnął Kallikrates. Po chwili ciągnął dalej.
- Dobrze, że należymy do Schengen - wyrobienie tylu paszportów, na pewno opóźniłoby założenie kolonii. Już same te zamieszki w Atenach opóźniły nasze wypłynięcie o kilka tygodni.
- Jak te łobuzy mogą twierdzić, że zakładanie nowych kolonii, to brak patriotyzmu. - Aetos pokiwał głową z dezaprobatą.
- Ech, możliwość emigracji do Unii Europejskiej w czasach kryzysu przeludnienia jaki dotknął naszą wyspę, to wspaniała sprawa. - dorzucił Kallikrates. I wiesz co, mam takie jedno marzenie...
- No, śmiało! - zachęcił Aetos.
- Chciałbym, aby nasza kolonia znalazła się na liście UNESCO, o której wspomniała naćpana wyrocznia!
- Znowu była naćpana?! To wina tego Palicotresa! A co do twoich marzeń, to może jakąś okazałą świątynię machniemy? Najlepiej zaraz cały kompleks. - podrzucił pomysł Aetos.
- Nie narzekaj na Palicotresa - dzięki niemu możemy się trzymać za ręce bezkarnie. Wracając do tematu: z Partenonem ciężko będzie nam konkurować, albo jeszcze jaki wulkan nasze świątynie pyłem zasypie... Mam lepszy pomysł: zróbmy tu modelowy przykład tego jak my, Grecy, uprawiamy ziemię. Nasza chora (teren wiejski) przetrwa 2400 lat i nigdzie nad całym Śródmorzem nie będzie lepiej zachowanego greckiego systemu pól uprawnych, tak, że w 2008 zachwycone UNESCO nas doceni i wpisze na swoją listę w kategorii "kulturowego krajobrazu" o niezwykłej uniwersalnej wartości, obok powiedzmy takiej Kalwarii Zebrzydowskiej...


Obrazek

Jak postanowili, tak zrobili. Równina koło miasta, przy pomocy urządzenia zwanego groma, została podzielona na 75 parceli, każda miała 900 metrów na 180 metrów.

Obrazek

Tak naprawdę to nie były metry, tylko 1 stadion na 5 stadionów. Bieżnia do biegania miała na greckich zawodach właśnie długość jednego "stadionu", czyli około 180 metrów, a sam wyścig nazywał się oczywiście "stadion". Dziś nie biega się już stadionów, ale maratony (świadectwo postępu?).

Obrazek

Te parcele zostały z kolei podzielone na mniejsze działki, czyli było ich faktycznie "od groma". Działki oddzielono kamiennymi murkami, na których wyryto nazwiska właścicieli. Do dziś uprawia się na nich to, co przed Chrystusem: głównie oliwki i winogrona, i do dziś, w wielu mieszkańcach Hvaru płynie trochę greckiej krwi odziedziczonej po ludziach Kallikratesa.

Zresztą może nie nazywał się Kallikrates - nie znalazłem danych na temat tego konkretnego oikistesa i może nie istnieją. Do reszty tekstu dołożyłem starań, by oddać jak najlepiej charakter greckiej kolonizacji. (No, może z wyjątkiem pewnej części dialogu między Aetosem i Kallikratesem. :-) )

Obrazek

Treść słów wyroczni, która przytoczyłem powyżej jest wielce prawdopodobna, bo wzorowana na innej przepowiedni. Być może nowe Pharos zostało założone z innych, mniej typowych powodów, jak ten z Thery, gdzie założenie kolonii wymusiła susza i z każdej rodziny wylosowano jednego mężczyznę, który musiał udać się do nowej kolonii pod groźbą kary śmierci i bycia przeklętym przez całą społeczność. gdyby to dziś uwspółcześnić, to wszystkich bezrobotnych, należałoby wysyłać na "zmywak" pod groźbą więzienia lub innej kary, zamiast dawać zasiłki...

Jest dużo "być może" w historii, co być może zachęci kogoś do własnych poszukiwań. Jedyne sensowne teksty, to te, które nie dają odpowiedzi...
(*Dlatego też sami też musicie się domyślić jak dzisiaj nazywa się Zatoka Jońska, co zresztą nie jest trudne.)

Obrazek

Aby w pełni docenić Starogradsko polje, należy spojrzeć na nie z góry, co nam się nie udało (Skody latają może wyłącznie w niepublikowanych tomach Harry Pottera), ale warto zerknąć na zdjęcia z oficjalnej strony Starogradskiego polja (http://www.starogradsko-polje.net/index.php?p=1), niestety dziś jeszcze nie przetłumaczonej na język angielski:

Obrazek

Od dziś, pracując w swoim ogródku, uważaj jak kopiesz szapdlem, i pomyśl czy za 2400 lat, ktoś się nie zamyśli nad twoją grządką...

I na koniec klika zdjęć z internetu:

Obrazek


Obrazek


Obrazek


Obrazek
Ostatnio edytowano 01.12.2011 15:20 przez DarCro, łącznie edytowano 1 raz
Arooo
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 305
Dołączył(a): 08.08.2011

Nieprzeczytany postnapisał(a) Arooo » 14.11.2011 10:02

Mistrzostwo świata z tą naćpaną wyrocznią :D :D :D
Zresztą wszystkie teksty na czerwono pisane panie DarCro świetnie wyszły :D
DarCro
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1196
Dołączył(a): 12.01.2011

Nieprzeczytany postnapisał(a) DarCro » 14.11.2011 20:54

Dziękuję! :oops:
Rozumiem, że mam ciągnąć relację dalej...

A tu jeszcze gwoli uzupełnienia naszej wizyty na Starogradskim Polju - znalazłem takie oto filmiki w tym temacie:







No i jakby ktos sobie chciał policzyć swoje miejsca UNESCO, które odwiedził, to ta strona mu to ułatwia:
http://www.worldheritagesite.org/checklist.php
Ja widzę dochodzę do 48.
kulka53
Weteran
Posty: 13338
Dołączył(a): 31.05.2006

Nieprzeczytany postnapisał(a) kulka53 » 14.11.2011 21:39

DarCro napisał(a):Rozumiem, że mam ciągnąć relację dalej...

Bez wątpienia... dalej i do samego końca :idea:

DarCro napisał(a):No i jakby ktos sobie chciał policzyć swoje miejsca UNESCO, które odwiedził....

Spis z liczydłem :cool: , fajna sprawa.

Z mojej strony 45... :roll: :D

Pozdrawiam
DarCro
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1196
Dołączył(a): 12.01.2011

Nieprzeczytany postnapisał(a) DarCro » 14.11.2011 22:01

kulka53 napisał(a):Z mojej strony 45... :roll: :D


Tak czułem czyjś oddech na plecach... :)

Tam na tej stronie od liczenia tych miejsc UNESCO, maja użytkowników z ponad liczbą ponad 250 miejsc...Szczęsliwcy...
Vjetar
Legenda
Avatar użytkownika
Posty: 45308
Dołączył(a): 04.06.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) Vjetar » 15.11.2011 10:06

DarCro napisał(a):
kulka53 napisał(a):Z mojej strony 45... :roll: :D


Tak czułem czyjś oddech na plecach... :)


Mam 16 ...ale najgorsze jest to, że lista się rozrasta - jak tu nadążyć... :wink:
(w Chinach ile tego jest 8O )..


Pozdrawiam i czekam na c.d.
DarCro
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1196
Dołączył(a): 12.01.2011

Nieprzeczytany postnapisał(a) DarCro » 15.11.2011 11:08

Jedyna rada to: podróżować, podróżować, podróżować...

Można też rodzinne podejście wprowadzić: my zwiedzamy Bałkany, dzieci Europę Zachodnią, teściowa Chiny, a wynik sumować.
PONGO
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1745
Dołączył(a): 05.10.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) PONGO » 15.11.2011 13:33

Czyta się "ciurkiem"!!! Proszę jeszcze...... "o kibelkach". :lol: :lol: :lol: Wielki SZACUN.
Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Nasze relacje z podróży



cron
Dalmacja 2011 - tysiąc któraś relacja - może niedoszacowałem - strona ...
Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się
reklama
Chorwacja Online
[ reklama ]    [ kontakt ]

Platforma cro.pl© Chorwacja online™ wykorzystuje cookies do prawidłowego działania, te pliki gromadzą na Twoim komputerze dane ułatwiające korzystanie z serwisu; więcej informacji w polityce prywatności.

Redakcja platformy cro.pl© Chorwacja online™ nie odpowiada za treści zamieszczone przez użytkowników. Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu. Serwis ma charakter wyłącznie informacyjny. Cro.pl© nie reprezentuje interesów żadnego biura podróży, nie zajmuje się organizacją imprez turystycznych oraz nie odpowiada za treść zamieszczonych reklam.

Copyright: cro.pl© 1999-2024 Wszystkie prawa zastrzeżone