Docieramy do
miasta Hvar na wyspie Hvar. Nasz książkowy przewodnik(
"Chorwacja - zielony przewodnik", Michelin), nie popisuje się i straszy: "Obowiązkowy parking płatny jest drogi (40 kn/dzień)."
Tymczasem zatrzymujemy się przy
Twierdzy Spanjola, czyli Hiszpańskiej Fortecy, gdzie jest absolutnie darmowy parking, choć z Michelina można by wnioskować, że istnieje tylko jeden parking i to jeszcze
obowiązkowy. Przypuszczalnie autorowi nie przyszło do głowy, że ktoś może być w stanie zaparkować tu auto, zejść na dół do miasta i jeszcze wrócić na górę w 40-stopniowym upale.
Znowu patrzymy do Michelina (wydanie III z 2010 roku): wstęp 10 kun za dorosłego, o dzieciach nic nie pisze, ale zapewne połowę.
Idziemy do kasy, a tu figa: za całą rodzinkę wychodzi
50 kun (około 25 zł) . I tak jest na każdym kroku: wszystkie ceny z naszych przewodników są już nieaktualne, z 10 kun często zrobiło się 20 kun, z 20 kun zrobiło się 25-30 kun, itp.
Od lat powtarzam:
Spieszmy się zwiedzać byłe demoludy - tak szybko drożeją...
A co mówi o twierdzy przewodnik
Wiedzy i Życia "Chorwacja"?
"Z dwóch twierdz - (Hiszpańskiej (XVI wiek) i Napoleona (1811) - roztaczają się piękne widoki."
Aha, to Hiszpanie podbili Hvar w XVI wieku! No, ciekawe.
Nie lepiej prezentuje się przewodnik
"Chorwacja, Bośnia i Hercegowina" Pascala. Oto co tam jest napisane:
"Jej [twierdzy] pierwowzór powstał już w XIII w., potem była rozbudowywana przez Hiszpanów..." - czyli znowu brzmi jakby byli tu najeźdźcy z Półwyspu Iberyjskiego!
Zaglądam z powrotem do Michelina: "[twierdza] ]Wzniesiona w XVI wieku
z pomocą hiszpańskich inżynierów (stąd jej nazwa) , zastąpiła
fortyfikacje iliryjskie poprzedzające okupację grecką." Wreszcie jasny komentarz zgodny z moją wiedzą: Hiszpanie nigdy nie podbili Hvaru.
Można też się zastanawiać dlaczego Pascal pisze, że pierwowzór powstał już w XIII wieku, jeśli prawdziwym pierwowzorem były iliryjskie umocnienia, zapewne o ... półtora tysiąca lat starsze.
Prawda, nawet w tak błahej sprawie, należy do cierpliwych i wertujących różne źródła.
Jeśli nie wejdziecie do twierdzy i będziecie podziwiać widoki tylko spod jej murów, niedużo stracicie. W środku zasadniczo dużo nie ma, choć możecie lepiej wczuć się w austriackiego artylerzystę ostrzeliwującego wrogi okręt zbliżający się do leżącego poniżej Hvaru.
Kilka słów o
hvarskich "najach". .
Oto
pierwszy "naj":
żadne inne miejsce w Chorwacji nie ma tyle godzin słońca w roku co Hvar (2 724).
Niektóre hotele potrafią dawać bezpłatny pobyt gdy spadnie śnieg. Zasadniczo dużo nie ryzykują, bo zdarza się to co ... 20 lat.
Nawet Dubrovnik przegrywa ze swoimi 7,2 godzinami słońca na dzień (Hvar 7,7). :
Ta ilość słońca , miedzy innymi sprawiła, że wyspa Hvar znalazła się na
5-m miejscu rankingu Lonely Planet jako najatrakcyjniejsze wakacyjne miejsca na rok 2012. Baa, niektóre źródła mówią, że to najbardziej słoneczne miejsce w Europie, mające więcej słońca, niż taka Aleksandria w Egipcie (to już Afryka oczywiście).
I
kolejny naj: w 1868 powstała w Hvarze przypuszczalnie
: najstarsza organizacja turystyczna w Europie: Hvarskie Towarzystwo Hygieniczne.
Temperatura wody z kolei wynosi w sierpniu 24 C, ale zdarza jej się dojść do 27 C.
Schodzimy na dół, po tropikalnym wręcz zboczu: opuncje, agawy, pinie wśród jazgotu cykad.
Ten wazon wina widziałem już w jakiejś relacji z Hvaru: zapewne stoi tu od lat przyklejony butaprenem do muru i kusi: napij się wina!
W jednym ze sklepików kupuję
bogdanusię. Na początku XX wieku, krzaczki z których robi się to wino, wywieziono do Kalifornii, gdzie dały początek nowoczesnej hodowli wina.
Wielkiego wrażenia bogdanusia na mnie nie robi - może dlatego, że zasadniczo uznaję tylko "Króla win i wino królów", czyli słodki Tokaj, a wytrawność win traktuję jako wadę.
Schodzimy na sam dół, na
kolejny "naj": Trg sv Stjepana - jeden z największych placów w Dalmacji (jako częsty gość na krakowskim rynku nie jestem pod wrażeniem jego rozmiarów):
W wieży
katedry św. Stefana interesujący detal: im wyższe piętro tym bardziej rozbudowane okna, co pozwala odświeżyć swój słownik architektoniczny: biforia (dwa otworki), triforia (trzy otworki), quatriforia (cztery otworki w oknie). (Na zdjęciu poniżej, z tyłu widoczna Twierdza Spanjola.)
Na lewo od placu (nie będę zamieszczał tu zdjęcia - jedźcie sami zobaczyć [w jednym z weneckich dokumentów opisano ten budynek jako "najładniejszy i najbardziej przydatny budynek w całej Dalmacji"]
) stoi budynek dawnego arsenału gdzie
w 1612 powstał najstarszy w Europie miejski teatr. A przynajmniej tak mówi Michelin.
Trochę nieufnie sprawdzam potem datę powstania
szekspirowskiego teatru The Globe. I faktycznie Hamleta można było tam wystawić już w 1599, a więc o 13 lat wcześniej niż w Hvarze. (Przy okazji dowiaduję się, że powstała rekonstrukcja The Globe:)
Kluczem jest tu zapewne słowo "miejski" teatr, czyli będący własnością miasta, podczas gdy The Globe był spółką kilku osób.
Nawiasem mówiąc,
najstarszy, wciąż działający teatr na świecie i tak jest we Włoszech (Teatro Olimpico w Vicenzie z 1585 i Teatro all'antica w Sabbioneta z 1588) i teatr z Hvaru będzie zapewne trzecim najstarszym. Co ciekawe, hvarski teatr powstał, aby uczcić drugi rok pokoju miedzy skłóconymi warstwami społecznymi miasta - można powiedzieć, że ten teatr to swego rodzaju pomnik.
https://www.google.com/search?q=vicenza+teatro+olimpico&um=1&hl=en&safe=off&client=opera&rls=en&channel=suggest&biw=1280&bih=688&tbm=isch&source=lnt&tbs=isz:l&sa=X&ei=_QLZTrGQKoee-QbI4bXWDg&ved=0CAsQpwUoAQ
Włócząc się po Hvarze stwierdzamy, że wiele ulic nie ma nazwy, co nadaje miastu dodatkowego smaczka.
Klasztor Franciszkanów (40 kun, ok 21 zł) zadowoliłby zapewne swoim położeniem tych, którzy przychodząc na mszę, stoją przed budynkiem kościoła, by podziwiać widoki i wdychać świeże powietrze:
Jest tu grób kolegi Hektorovica,
Hannibala Lucica, autora pierwszego dramatu w języku chorwackim. (Zapomniałem dodać, że grób Hektorovica znajduje się w Starim Gradzie, w tym klasztorze, gdzie kupiliśmy lawendę. Został pochowany pod ołtarzem.)
Wydaje się, że z powołaniami w Chorwacji jest cienko: ten klasztor ma obecnie tylko ... 2 mnichów.
Jeden z przewodników podaje informacje, że
tympanon tego kościoła jest autorstwa Mikołaja Florentyńczyka - znanego z katedry w Szybeniku - ale dopiero w innym przewodniku dowiadujemy się, że oryginał i tak jest w muzeum w Zagrzebiu.
Zostaje jeszcze czas, aby wrócić do Zavali i wejść do wody.
Z lekkim zdziwieniem stwierdzam, że pomimo iż pływanie nad wodą mnie raczej nudzi, to
pływanie z maską ma swój urok, bo przypomina oglądanie krajobrazów, tyle że podwodnych.
"Podróż to więcej niż oglądanie miejsc, to zmiana, głęboka i permanentna, w sposobie życia." (M. Beard) - wygląda na to, że i u mnie dokonała się mała zmiana.
Tylko jest teraz problem, bo żaden dzieciak nie kwapi się, aby dać tatusiowi swoją maskę...
Hej, gdzie odpływasz?! Dawaj to smarkaczu!