Dzień VIKażdy podziwia zachód słońca, ale nie wie co traci przesypiając wschód...
Rano wychodzę na balkon i napawam się spokojem, który mnie otacza. Jest cicho, prawie nie słychać morza. W porównaniu do reszty dnia jest chłodno. Czerwcowe słońce nie zdążyło jeszcze wystarczająco rozżarzyć powietrza. Oczywiście idę położyć się jeszcze na chwileczkę i zasypiam...
Co tu dzisiaj robić? Trzeba się wybrać na dalszą wycieczkę
Postanawiamy zostawić psa w domu. Jest z tego powodu bardzo szczęśliwy
Wreszcie będzie mógł odpocząć.
Kierunek ->
Vidowa Gora, a potem
Bol i zobaczymy jak będziemy stali z czasem.
Jest bardzo gorąco. Ostatnio słoneczko rozpieszcza
Jedziemy na Vidową Gorę piękną leśną drogą.
Zatrzymujemy się na parkingu i resztę trasy pokonujemy pieszo. Droga nie jest wymagająca, asfaltowa i pnie się mniej więcej 750 m pod górę. Widok jest piękny - Vidowa Gora to nie tylko najwyższy szczyt wyspy Brac, ale również wszystkich innych wysp Adriatyku.
Mamy szczęście, bo widoczność jest dzisiaj bardzo dobra. Jak na dłoni mamy moją ukochaną wyspę Hvar, Bol i oczywiście znaną wszystkim plażę Zlatni Rat. Robimy mnóstwo zdjęć i ustawiamy kopczyk z kamieni na szczęście- znak po sobie
Słońce praży, schodzimy więc i kierujemy się do miasta Bol. Wjeżdzamy do centrum i tankujemy auto. Tu podpowiedź, na wyspie znajdują się tylko trzy stacje benzynowe: jedna w Supetarze, w Bolu i nie wiemy, gdzie jeszcze
Ceny o dziwo nie są wyższe niż na lądzie, przynajmniej w Bolu. Ponieważ rano zebraliśmy się bez śniadania, postanawiamy gdzieś zjeść. Wybieramy restaurację Vendetta, która popołudniu serwuje również lunche. Jest świetnie położona, tuż przy plaży miejskiej. Zamawiamy Bruschette z Anchois i kaparami oraz kawę. Jest miło, przyjemnie i pięknie. Jestem fanką tego typu śniadań
Po chwili Pani przynosi "mini-pizze" - świetne ciasto, dobrej jakości dodatki. Znowu polecam
Najedzeni możemy śmiało ruszać w miasto. Bol robi na nas bardzo pozytywne wrażenie. Ma swój klimat. Zamierzamy wrócić tam wieczorową porą.
Zamawiamy bilety na małą wycieczkę, (ale o tym w kolejnych odcinkach relacji
) i ruszamy dalej. Postanawiamy sprawdzić jaki naprawdę jest Zlatni Rat. Opinie są podzielone, więc chcemy wyrobić sobie własne zdanie. Stajemy obok parkingu i oglądamy plażę z góry. Wygląda bardzo malowniczo, ale chyba nie chcemy tam spędzać czasu
Za dużo ludzi.
Wiemy za to, że niedaleko znajduje się plaża Murvica, która ma swoich zgorzałych fanów, więc jedziemy jej poszukać. Wszędzie są drogowskazy, więc z trafieniem nie ma problemu. Stajemy na parkingu i cofamy się do zejścia. Otoczenie jest piękne. Winnice, wzgórza, lazur morza widziany z góry. Cudnie. kilkakrotnie przecieram oczy z niedowierzaniem. Nie ogarniam takiej ilości piękna na raz
Schodzimy pomału w dół. Zejście jest miejscami kamienno-schodkowe, a następnie żwirowe. W każdym razie zeszłam w klapkach
Plaża zachwyca. Drobne białe kamyczki, pod wodą małe jaskinie, ludzi sporo, ale bez porównania ze Zlatnim Ratem. Pływamy chwile, zanurzamy się w kryształowo czystej wodzie.
Po upalnym spacerze jest bosko, ale czas wracać. Wspinamy się na parking, w klapkach lepiej się wchodzi niż schodzi i kierujemy się do Studenaca po wodę. Pod sklepem spotykamy Pana z wyrobami "homemade" i zaopatrujemy się w winko z jeżyn, morelowe konfitury i syrop z bzu z dodatkiem cytryn. Dojeżdzamy do domu, pies wita nas radosny, wypoczęty
Dzisiaj na obiad kaszotto z peką