Dzień IIIWczorajsza noc należała do tych słabo przespanych. Wiatr nie dawał za wygraną, przesuwał meble na balkonie... Nie bardzo wyspani wstaliśmy rano, a wiatr jak wiał tak wieje. Znowu nici z plażowania i kąpania, a to już III dzień
Czytam o pożarze w Podgorze, o tym jak w nocy ludzi obudziły syreny, jak uciekali nie wiedząc na jaką skalę rozprzestrzeni się pożar
Z tego co wiem sytuacja została opanowana i turyści wrócili do swoich kwater. Nie są fajne takie "atrakcje" urlopowe
Samolot, który gasi pożar przelatywał wczoraj nad Sutivanem. Leciał bardzo nisko. Miałam nadzieję, że tylko kontrolnie.
Poszliśmy na spacer i kawę walcząc z wiatrem
Po powrocie postanowiliśmy, że wybierzemy się na mały objazd wyspy
Pojechalismy w kierunku Milnej mijając małe, malowniczo położone miejscowości.
Gdy dotarliśmy do Milnej okazało się, że tu nie jest tak wietrznie, a gorąc uderzył nas w twarz po wyjściu z auta. Zrobiliśmy krótki spacer, ale stwierdziliśmy, że wrócimy któregoś wieczoru na dłużej.
Wsiedliśmy do auta i obraliśmy kierunek Nerežišca i szukaliśmy zjazdu na Kolač - taka ciekawa forma skalna jak z westernu, pod którą należy przejść i wypowiedzieć życzenie
Znaleźliśmy zjazd, ale trzeba przejść spory kawałek pieszo, więc zapisane na kolejny raz w kolejce atrakcji w dogodniejszą porę dnia
Pojechaliśmy, więc w stronę Postiry zobaczyć przetwórnie rybną i może coś rybnego kupić
Po drodze liczne drogowskazy zachęciły nas do zjazdu do jednej Konoby, gdzie można również kupić oliwę. Okazała się strzałem w dziesiątkę. Pięknie położona, klimatyczna ze wspaniałą roślinnością
Lawenda o tej porze roku jest cudowna. Pachnie na kilometr, ma piękny kolor i nie można się od niej oderwać.
Postanawiamy usiąść i zamówić mały lunch, oczywiście wino i wodę dla poszkodowanych prowadzących
oraz coś, co mnie zaciekawiło w menu - kwiaty cukinii nadziiewane serem i szynką Chorwacką. Zamówiliśmy 4 szt. dla mnie tylko z serem i czekaliśmy w sielankowej atmosferze.
Po niedługiej chwili na stole wylądowało to:
Kwiaty okazały się doskonałe. Delikatne, z pysznym nadzieniem, owinięte ciastem naleśnikowym rozpływały się w ustach
Ponieważ jak wiadomo apetyt rośnie w miarę jedzenia, a otoczenie zachęcało do dłuższego posiedzenia -
- zamówiłam ciasto, które w menu widniało jako ciasto z wyspy
Pan przyniósł pyszne ciasto czekoladowe z mnóstwem orzechów włoskich
Zaraz, zaraz czy tak wygląda raj?
Napawając się jeszcze chwilę pięknymi widokami
Jedziemy nadal do Postiry. Okazało się, że sklepik przetwórni rybnej jest otwarty tylko do 16, więc odbiliśmy się od drzwi i mamy kolejne miejsce nadal w kolejce do nadrobienia
Parkujemy obok centrum Postiry i idziemy na spacer. Slońce jest już nisko, w sam raz na przechadzkę. Postira bardzo nam się spodobała. Kimatyczna, ze wspaniałym widokiem na panoramę gór. Pięknie.
Spacerując mija nam bardzo dużo czasu i postanawiamy zatrzymać się w Postirze na kolację. Mamy ochotę na rybę, a gdzie zjeść rybkę jak nie tu?
Wracając ze spaceru trafiamy na konobę położoną najdalej miasta. Przeglądamy menu, Pan kelner wychodzi do nas na rozmowę, opowiada o specjałach, proponuje talerz rybny dla dwóch osób, więc zachęceni postanawiamy tu zostać.
Okazało się, że sympatyczny Pan kelner jest w połowie Polakiem ( ze strony mamy), a w połowie Czechem. Bardzo miło nam się rozmawiało. Poopowiadał jak trafił tu do pracy, zaopiekował się nami wspaniale. Jedzenie okazało się znakomite. Ryby świeże, kalmary kruche nie gumowate, krewetki rozpływają się w ustach
Takiego smaku nie uświadczy się w Polsce nawet w najlepszej restauracji. Dostajemy dodatkowo pyszną oliwę, oliwki, grillowany chlebek i inne specjały gratis. Mogę polecić restaurację z czystym sumieniem.
Niestety nie podam nazwy, ponieważ jeszcze jej nie ma
Konoba jest nowa, przygotowuje się do sezonu. Znajduje się naprzeciwko falochronu z ławeczkami przy samym zakręcie. Rozmawiając z młodym kelnerem po Polsko-Angielsku
spędzamy w restauracji bardzo dużo czasu i ni stąd, ni zowąd robi się noc.
Wracamy do domu i idziemy spać cudownie zmęczeni