Czy ten Pan i Pani … są w Povlji zakochani? – 2014
Co prawda już wielu z Was szykuje się do tegorocznych wyjazdów do CRO a ja tu z relacją za ubiegły rok. No, ale tak się jakoś zeszło, zdrowie nie te, chęci kiepskie i tysiące innych wymówek
Ale z nastaniem wiosny pogłębiła się moja tęsknota za wspaniałą wyspą Brač i urokliwą Povlją.
W końcu wymówki poszły w zapomnienie i postanowiłam opisać nasze ubiegłoroczne wakacje.
Relacja będzie krótka i trochę nostalgiczna, a może taka żeby powspominać i mniej tęsknić, zwłaszcza, że w tym roku wakacje spędzimy w Polsce w Bieszczadach.
No dobra …
Zaczynam wspominać :
W 2014 roku bardzo długo zwlekaliśmy z podjęciem decyzji o wyjeździe
Przeważały czynniki ekonomiczne i zdrowotne.
Pogoda też nie nastrajała do wyjazdu
Zimno, kiša i bura jakoś nie chciały ustąpić rajskiej pogodzie.
No, ale zdecydowaliśmy, że tym razem jedziemy we wrześniu. Wspominając nasz pierwszy wrześniowy, upalny pobyt w Povlji, wierzyliśmy, że i ten taki będzie
1 września 2014
Wyruszamy z Warszawy, ale wcale nie takim rannym świtem tylko tak coś koło południa. Jedziemy jeszcze na Dolny Śląsk do Rodziny i Przyjaciół. Zostajemy tam do 4 września na takie trochę łączone wakacje polsko – chorwackie .
No i trzeba pokibicować siatkówce. Córka była na meczu otwarcia, więc my dzielnie przed telewizorami kibicowaliśmy polskiej drużynie
4 września 2014
Dolny Śląsk żegnamy o 7.00 i ruszamy znaną nam drogą na Węgry. Nocujemy tradycyjnie w Lenti, gdzie dojeżdżamy około godziny 18.00. Pogoda w miarę dobra, ale upału nie ma.
Węgierskie pola stoją przykryte wodą i nie kwitną na nich żółte słoneczniki, tylko wszędzie sczerniałe badyle i ich smutne zgniłe kwiaty
5 września 2014
Z Lenti wyruszamy koło 8.00. Jeszcze tylko kilkanaście kilometrów, (Dolga vas – Redics) przez Słowenię i przejściem granicznym z Chorwacją - Mursko Središće jakieś 600 kilometrów do Splitu.
W drodze pogoda różna, wietrzna i chłodna. Nawet tunel „ Zimno – Ciepło” nie przynosi spektakularnych zmian temperatury. Dopiero Split, do którego dotarliśmy około 14.30 powitał nas ciepłem, choć niebo nad Biokovem i nad Bračem, co chwila zasnuwały chmury.
Co prawda prom dopiero mieliśmy za 2 godziny, ale to dobrze, bo zdążyliśmy zaopatrzyć się na targu w pyszne owoce i warzywa, a także zasmakować pierwszego piwa w CRO
Po około 40 minutowym rejsie promem jesteśmy w Supetarze.
Jeszcze tylko kilka drobnych zakupów i mkniemy w kierunku Povlji.
Tak, tak w kierunku…, bo na naszej drodze stoi Hacjenda
Zasiadamy w znajomym ogrodzie na pyszną obiadokolację.
Do Povjli zajeżdżamy już mocno wieczorową porą około 20.30, gdzie czekają na nas wspaniali Gospodarze.
Jak miło znów się z nimi spotkać
Martwili się o nas, że tak późno dotarliśmy a my zabalowaliśmy w Hacjendzie