12 września 2014A gdzie to nas dziś nie poniosło ? I tu i tam Po rannym chłodzie, na niebie zaczyna królować słoneczko
Wyruszamy znów na spacer po bezdrożach i okolicach Povlji.
Lubimy dużo chodzić i odkrywać dzikie miejsca, do których kiedyś ktoś zaglądał by pozostawić po sobie trochę żelastwa, albo rozpadające się już budowle.
Takich miejsc jest na Braću dużo. O ile stare budowle mają w sobie swoisty urok i folklor, o tyle stare zdezelowane auta i złom wszelaki taki urok wyspie odbierają
- Granaty skąpane nocnym deszczem
- Granaty skąpane nocnym deszczem
- Bezdroża Povlji
- Bezdroża Povlji
- Bezdroża Povlji
- Bezdroża Povlji
- Bezdroża Povlji
- Bezdroża Povlji
- Bezdroża Povlji
- Bezdroża Povlji
- Bezdroża Povlji
Zbliżając się do miasteczka oglądamy tegoroczne zbiory suszących się fig.
Zebrane z własnego ogrodu jak informuje nas właścicielka owych skarbów
- Suszące się w słońcu figi
Schodząc do miasteczka myszkujemy jeszcze trochę po starych, wąskich uliczkach i przydomowych ogrodach.
- w ogrodzie
- w ogrodzie
- Povljia
- w ogrodzie
- Povljia
- Povljia
- Povljia
- Povljia
- Povljia
- Povljia
- Povljia
Teraz chwila wytchnienia
Zasiadamy na przepyszną kawę w konobie „Stara Uljara”.
Jeśli ktoś z Was zawita kiedyś do Povlji to koniecznie powinien tu na kawę zasiąść
i delektować się jej smakiem.
Mimo tego, że w Povlji jest cukiernio- kawiarnia i serwują tam również kawę to jej
zdecydowanie nie polecam. W domu czeka na nas niespodzianka od Gospodarzy – talerzyk sardeli w pysznej brackiej oliwie i butelka „wody”, która uległa cudowi i zamieniła się w białe aromatyczne wino
. Dorabiamy do tego jakąś sałatkę i obiad gotowy.
- Sardele
Po chwili namysłu wsiadamy w autko i ruszamy na Vidovą Górę.
Byliśmy już tam nie raz, ale dziś plan jest taki: popatrzymy trochę z góry, potem mąż schodzi do Bolu a ja do Bolu jadę autem.
Wieczorową porą w Bolu organizowany jest festiwal/jarmark wyrobów bračkich połączony z degustacją wina, sera, oliwy i innych płodów ziemi.
Ma też być kolorowy i rozśpiewany pochód.
Niestety pogoda całkiem pokrzyżowała nam plany.
Zaczyna mocno wiać a nad Vidovą Górą kłębią się czarne chmury.
- Vidova Góra
- Vidova Góra
- Vidova Góra
- Vidova Góra
Wsiadamy do auta razem i ruszamy w kierunku Bolu zahaczając po drodze o Gornij Humac.
Byliśmy tam 3 lata temu w konobie Tomić
- Gornij Humac - konoba Tomić
Tu kilka zdjęc z przed 3 lat :
- Gornij Humac - konoba Tomić
- Gornij Humac - konoba Tomić
- Gornij Humac - konoba Tomić
- Gornij Humac - konoba Tomić
Jedzenie pyszne, przygotowywane na oczach klienta, ale ceny zaporowe.
Tym razem tylko spacerujemy po tym sennym miasteczku położonym prawie na środku wyspy.
- Gornij Humac
- Gornij Humac
- Gornij Humac
- Gornij Humac
- Gornij Humac
- Gornij Humac
- Gornij Humac
- Gornij Humac
- GORNIJ HUMAC
Docieramy do Bolu.
Jarmark dopiero się zaczyna rozstawiać swe stragany.
Nie wiem czy uda nam się doczekać do rozpoczęcia imprezy.
Mimo tego, że w mieście jest zdecydowanie cieplej, to ciemne chmury na niebie mocno nas niepokoją.
- Gornij Humac
- BOL
- BOL
- BOL
- BOL
- BOL
- BOL
- BOL
Kręcimy się trochę po marinie, robimy zakupy i gdy podmuchy wiatru zaczynają się wzmagać wsiadamy do auta i ruszamy do Povlji.
Uff… zdążyliśmy wpaść do domu jak rozpętała się szaleńcza burza z ulewnymi opadami.
Wiatr i błyskawice szalały tak przez pół nocy.
Nawet tak zmienna aura nie zmniejsza ani na trochę naszego zakochania w Povlji i w wyspie