Odcinek 15 - Popływamy pontonem, odwiedzimy Humac i znajdziemy alternatywę dla tunelu Pitve - 08 wrześniaJak już tytuł odcinaka wskazuje w końcu coś się zadzieje niż tylko woda, pod wodą, woda, pod wodą
Ale od początku, dzień wszak zaczyna się z rana
Siedzimy sobie i patrzymy i wydaje nam się (jak się okaże tylko "wydaje") że za mocno na morzu nie wieje. Właściciele naszej kwatery udostępnili nam ponton z silniczkiem, za całe 30 eur za dzień. Postanawiamy z tej przyjemności skorzystać. Dobra, nie oszukujmy się, ja nie mam ochoty, Jula w ogóle, ale Jacek....no cóż, ostatnie dwa lata woziliśmy swój ponton i silniczek, w tym roku z powodu zmiany samochodu, na mniejszy niestety, nie mógł już swojego cudu zabrać. Ciągnie go do tej morskiej wyprawy to przecież nie będę stawała okoniem. Jakkolwiek na promie, łodzi, jachcie pływać mogę, nawet chętnie (szczególnie na tym ostatnim) o tyle ponton to dla mnie....łupinka. Tak już mam.
Pierwszy wypływa Jacek obadać wianie
Wraca i mów że luz.
338.
No to wsiadamy. Jula rzecz jasna spanikowana, ale dzielna jest. Płyniemy w prawo od naszej zatoki w kierunku Uvali Torac.
339.
340.
341.
342.
343.
344.
345.
346.
347.
Jako, że nie znamy (znaczy się Jacek nie zna, bo ja to nawet nie próbuję się na tym poznać) owego sprzętu postanawiamy za daleko nie wypływać i robimy nawrotkę. I tu się zaczęło. Dobrze, że nie słyszałam jak Jula szlocha bo woda zalewała mi nie tylko oczy, ale i uszy
Płynęliśmy pod fale, olbrzymie fale. Zalewało nam totalnie.
348.
Jacek by pewnie "nie spękał" ale nie mogliśmy oboje patrzeć na strach w oczach Julki. Już nawet nie wiem czy płakała bo i tak cała była mokra. Wbijała swoje małe paznokietki w moją rękę, a ja mogłam ją tylko tulić i modlić się, żeby już był brzeg
Udało się, dopłynęliśmy. Nawet Jacek miał dość. Pływaliśmy może z 40 minut.
W celu ukojenia nerwów ponurkowaliśmy
349.
350.
351.
352.
353.
Poopalaliśmy się
354.
355.
Poobserwowaliśmy barkę
356.
i motylka
357.
łódkę też, a co
358.
Wypłynęliśmy raz jeszcze obierając tym razem kierunek w lewo. Wiać nie wiało, ale nagle zdechł nam silnik. Paniki ciąg dalszy. Jakoś udało się go odpalić. W naszym silniki paliwo leje się do środka, tutaj silnik ze zbiorniczkiem paliwa połączony jest rurką, a zbiorniczek leży obok. Jacek twierdzi, że jakieś powietrze się dostało czy coś. Mało mnie to obchodzi. Wracamy. Koniec pływania. Kolejne 30 minut zaliczone
W końcu postanowiliśmy zwlec swoje ciała z plaży i ruszyć w nieznane.
Jako cel obieramy
Humac wioskę duchów.
359.
360.
361.
362.
363.
364.
365.
367.
368.
369.
370.
371.
372.
373.
374.
375.
376.
377.
378.
379.
380.
381.
382.
383.
384.
385.
386.
387.
Kanoba jest niestety zamknięta nad czym ubolewamy. No, ale cóż. Co dalej??. Logika nakazuje wracać drogą, którą przyjechaliśmy do drogi głównej, ale logika to jedno, a nasze czyny to drugie.
Wybieramy jedną z dróg w kierunku Grapceva Spilja. Zanotowaliśmy kiedy można do jaskini udać się z wycieczką, nie zamierzamy robić tego na własną rękę, chcemy się tylko przejechać zobaczyć jak to daleko jest od kanoby i czy Jula da radę.
Obstawiamy, że będzie kiepsko, bo dziecię nasze to raczej z tych co wakacje traktują bardzo dosłownie i się na nich lenią
No, ale skoro już dojechaliśmy aż tutaj to jedziemy dalej ową drogą, nie mając pojęcia dokąd nas ona doprowadzi. Niczym
maslinka szutrowym szlakiem mkniemy (choć mkniemy to chyba zbyt szybkie określenie).
388.
Ale po drodze trafiamy na mapy, które pozwalają rozeznać się tyle o ile
389.
Posuwamy się nieśpiesznie aż tu nagle....taki powitalny komitet nam drogę zachodzi
390.
391.
392.
Jedziemy sobie dalej, podziwiając widoki i nie do końca zdając sobie sprawę gdzie my tak właściwie jesteśmy.
393.
394.
395.
396.
397.
398.
399.
400.
401.
402.
403.
Droga momentami jest....ciekawa
Przyspiesza bicie serca....podoba mi się...bardzo.
Nagle zjeżdżamy w dół i okazuje się, że.......jechaliśmy drogą alternatywną do tunelu Pitve. Wow. Znaczy się potwierdzam - nie trzeba jechać tunelem, jest alternatywa
Aczkolwiek kamperem tudzież innym dużym gabarytowo pojazdem ja bym się tam nie odważyła jechać.
Ufff. Super było. Chyba pierwszy raz tak naprawdę poczułam, że mi się ten Hvar podoba
Skoro już za tunelem jesteśmy postanawiamy zjechać na zwiad do Sveta Nedjelja.
Ta droga już mnie o przyspieszone bicie serca nie przyprawia, być może dlatego, że jeszcze się ono nie uspokoiło
W Sveta Nedjelja byliśmy krótko, ale kilka zdjęć oczywiście zrobiliśmy.
404.
405.
406.
407.
408.
409.
410.
411.
412.
413.
414.
Powoli zapada zmierzch. Wrzesień jest jednak pod tym względem kiepski, szybko robi się ciemno.
Wracamy już tradycyjną drogą - przez tunel
Zajeżdżamy jeszcze do Jelsy na nasze ulubione lody. Pan już nas zna, Jula dostaje zawsze ogromniaste porcje, my zresztą też.
415.
Kończy się dzień. Chyba jeden z lepszych dotąd pod względem wrażeń. Twierdza Spanjola też była super, widoki przednie, ale jakoś przejazd tą drogą w górach o wiele bardziej mi się podobał. Widoki cudowne.
I uwaga, porównanie numer 1
Humac (Hvar) kontra Nakovana (Półwysep Pelješac)
Zdecydowany plus i podium dla Nakovany. Dlaczego? Humac jest piękny, ma swój klimat...ale ja go nie poczułam tak bardzo jak w Nakovanie. Tam naprawdę można poczuć przemykające obok nas duchy przeszłości. Nie wiem czy to za sprawą kanoby, czy domów które widać że są użytkowane w Humacu tego nie czuć. Niemniej polecam każdemu się tam wybrać.