Do dobrego człowiek szybko się przyzwyczai (jak mówiła moja babcia).
Tak samo jest z klimą w samochodzie.
Wyposażenie auta dzielę na:
1. standardowe (karoseria, koła, kierownica, itp)
2. dodatkowe/poprawiające bezpieczeństwo (poduszki powietrzne, wielkość auta, podgrzewane lusterka, klimatyzacja)
3. luksus/bajer (spojlery, nakładki na "coś tam", skórzana tapicerka i np. elektrycznie podnoszone szyby)
Klima jak widać jest w tej drugiej kategorii - zwłaszcza dla niewprawnego w bojach kierowcy (jak np. ja
). Stary wyga, który od 30 lat jeździł maluchem, czy polonezem poradzi sobie z każdym autem (wytrzyma) niezależnie od pogody, ale gryzipiórek oderwany od biurka (a w tym również dzieci) już nie specjalnie (zdenerwowanie podczas urlopu z tytułu warunków podróży - po co?).
Miałem już kilka aut (bez klimy, z ręczną, a teraz automatyczna).
W skali "lepszości" oczywiście automat wygrywa - dlaczego?
Można ustawić sobie taką oczekiwaną temperaturę, aby była ona o kilka stopni niższa niż ta na dworze (oczywiście nie zawsze jest to 20-22 stopnie, lecz czasami nawet 26-30). Mając wskazania termometru zewnętrznego taką operację "ręcznej regulacji automatu" można bardzo łatwo przeprowadzić.
Z klimą "ręczną" jest problem "binarny": albo działa, albo nie działa. Jak już działa to jest przez moment lodówka, a jak nie działa to sauna.
Otwarcie okien w przypadku nie używania/nie posiadania klimy, kiedy podrózuje się autostradami uważam za trochę "ryzykowne" - bardzo szybko może człowieka "zawiać" - potem szyja boli przez cały pobyt wakacyjny, albo (przypadek hard-core) coś może do środka wlecieć (np. kamyk) i zrobić wiele złego..... Powolne toczenie się w korkach bez klimy "w samo południe" przy otwartych oknach -> nie na urlopie, nie w drodze do pracy (co najwyżej w czasie jazdy do teściowej - niech widzi jak dla Niej cierpię
)
Propozycja dla kupujących nowe (nie koniecznie z salonu) auto:
Zróbcie sobie swoją chierarchię ważności elementów auta, lecz klimatyzację radzę umieścić w jednej z tych ważniejszych.