napisał(a) noemi_s » 22.01.2018 18:11
Pierwszy raz w Chorwacji byłam początkiem tego wieku
i porównując ten wyjazd z ostatnimi to przepaść. Chorwacja się zmienia, podejście gospodarzy się zmienia, ale i turyści się zmieniają - i nie jest to komplement. W ubiegłym roku byliśmy w Kukljicy na Ugljanie - tam czas się zatrzymał, było swojsko, gościnnie, rodzinnie i spokojnie. Wracając spacerkiem z zakupów w miasteczku zaglądnęliśmy do pewnego gospodarza, którego dom ozdobiony był tabliczką z informacją o "domaci" wyrobach alkoholowych
. Miły, starszy pan zaprosił nas na degustację - na stole pojawiły się przeróżne trunki, młodzież dostała sok. Pan zapytał skąd jesteśmy i nastąpiła lekka konsternacja. Okazało się, że jest właścicielem dwóch apartamentów, które akurat w tym czasie były wynajmowane przez grupę z Polski. Dwie rodziny zabukowały sobie na tydzień przez którąś z agencji jeden apartament, rezerwując mieli zdjęcia i informacje o wielkości i rozkładzie pomieszczeń. Po przyjeździe na miejsce wynajmujący doszli do wniosku, że apartament jest za mały na dwie rodziny, że jest im ciasno, więc uczynny gospodarz zaproponował im wynajęcie studio, które w tym czasie stało puste. Polacy, owszem, studio zajęli, ale płacić dodatkowo nie zamierzali. Zadzwonili ze skargą do agencji, że nieuczciwy gospodarz kazał im uiścić dodatkową opłatę... Pan odpuścił, stwierdził, że własne zdrowie psychiczne jest ważniejsze, a przez tydzień nie zbiednieje.
Nie muszę chyba pisać jak bardzo było nam wstyd za naszych "operatywnych" rodaków. Gospodarz był naprawdę w porządku, zresztą zdarzyło nam się być zaproszonymi przez niego na poczęstunek i pogawędkę jeszcze kilka razy, przed wyjazdem oświadczył nawet, że Polacy są bardzo w porządku
, tylko jego goście byli wyjątkiem.
Nie ma się co dziwić chorwackim gospodarzom, że po kilku takich "lokatorach" zmieniają podejście do gości.