Po godzinie z małym hakiem dotarliśmy do autka i pojechaliśmy do centrum miejscowości Okrug Donji. Tam znajduje się tawerna
Didina Dika, która w międzyczasie otworzyła swoje podwoje i w której postanowiliśmy zjeść obiad.
Menu wystawione było do wglądu przed wejściem do konoby, więc po zapoznaniu się z nim stwierdziliśmy, że stać nas na obiad w tym miejscu.
Widok z tarasu tej konoby jest świetny i choćby dla tego widoku warto tam wejść.
Wiedzieliśmy, że nasz apartament znajduje się w którymś z tych domów poniżej, ale siedząc na tarasie tawerny nie mogliśmy go zlokalizować.
Zamówiliśmy różne dania i w oczekiwaniu na nie raczyliśmy się napojami.
W tym momencie (a było to około 13-tej) właściciel apartamentu napisał wiadomość, że nasza kwatera jest już gotowa. No ale przecież nie będziemy się teraz zrywać od stołu. Zjemy, to pójdziemy.
Nasze dania pojawiły się na stole jakieś 15 minut od złożenia zamówienia, więc bardzo szybko.
Były świetne, więc tawerna jest godna polecenia.
Cenowo wydaje mi się że było średnio. Piwo Karlovacko 500 ml. kosztowało 3,60 euro a herbata w dużej filiżance 1,50 euro.
To danie (10 szt. cevapi z frytkami) kosztowało 12 euro.
A te kalmary z warzywami 17,50 euro.
Warzywa jednak były chyba za drogie. Miseczka blitwy kosztowała 6 euro, miseczka grilowanej papryki 5 euro i jeden pokrojony pomidor 5 euro.
Ale za to na deser zostaliśmy poczęstowani pysznym arbuzem.
Najedzeni wsiedliśmy w autko i pojechaliśmy kilkaset metrów niżej do apartamentu.
Właściciel nas przywitał, chwilę porozmawialiśmy i właśnie podczas tej rozmowy dowiedzieliśmy się, że to jego widzieliśmy pływającego w morzu na początku naszego spaceru. Potem nam wszystko wyjaśnił odnośnie apartamentu, zainkasował kasę za wynajem i kaucję na pokrycie ewentualnych szkód i pojechał, bo jak się okazało nie mieszka tutaj, lecz w Splicie. Zostawił nas pod opieką swojej matki, która okazała się niezbyt sympatyczną osobą, ale o tym przekonaliśmy się później.
Rozpakowaliśmy się, potem poszliśmy na znajomą już plaże Stari Porat, aby się poopalać i pokąpać. Wieczorem zjedliśmy kolację na tarasie, z którego mieliśmy świetny widok.
Upajaliśmy się tym widokiem przy dobrym winku, aż nadeszła noc.