Dzień 1 [10.09.2017]W stronę słońca?Wyruszamy z domu punktualnie o godzinie 5:05. Samochód czeka przygotowany, umyty, wysprzątany i zapakowany od soboty
Tym razem wyjątkowo wybieramy inną, alternatywną trasę. Zamiast jechać przez Czechy - Austrię - Słowenię, jedziemy przez Słowację - Węgry. Dlaczego tak? Po pierwsze winiety kupiłem online i mam jedną rzecz z głowy. Po drugie nie przepadam za jeżdżeniem zarówno przez Czechy (i ich pseudo autostrady) jak i Austrię (czuję, się tam jak zwierzyna łowna na tych ich poukrywanych po krzakach fotoradarach).
A jak wrażenia z trasy? Dla mnie ekstra! Pusto i spokojnie na drogach, zero problemów, jedynie trzeba koniecznie uzupełnić paliwo i opróżnić pęcherze przed wjazdem do Węgier, bo na drodze M86 nie ma ani jednej stacji, czy miejsca postojowego.
Przygody na trasie zaczynają się w zupełnie nieoczekiwanym miejscu, czyli już w Chorwacji na autostradzie słońca (A1)
Ktoś kiedyś, gdzieś napisał, że tunel Sv. Roka to strefa ciepło-zimno... U nas w tym roku była to raczej strefa sucho-deszcz i to w złą stronę
Mówią, że nadzieja umiera ostatnia...
Taka sytuacja po wyjedzie z tunelu:
Ostatecznie docieramy do Splitu jakoś chwilę po 18, do promu mamy 1,5h więc sobie spokojnie czekamy.
Bilety na przeprawę Split - Supetar zakupione, a to oznacza, że pierwszy tydzień wakacji spędzimy na wyspie Brać!
Widać, że coś się zbliża od północy:
Niestety zawierucha którą "wyprzedziliśmy" na autostradzie dogania nas i dopada ponownie na morzu... Powiem tylko tyle... to był koszmar! Czegoś tak strasznego nigdy nie przeżyliśmy. Porywisty wiatr, ulewa i błyskawice oświetlające czarne niebo... Było widać strach w oczach turystów... Mnie trochę uspokoili panowie policjanci popijający w bufecie spokojnie kawkę
Może dla nich to nic niezwykłego?
Ostatecznie udaje się nam w jednym kawałku dopłynąć do Supetaru i jakoś w tej burzy znaleźć naszą kwaterę w Sutivanie
To był dłuuugi dzień...
Dzień 2 [11.09.2017]SymBOL of BracNawet po największej burzy świeci słońce (nawet jeśli trochę zasłaniają go chmury)...
Budzimy się już w innej, nowej, lepszej rzeczywistości... Widok z okna zdecydowanie zadowalający
Pora na poranny spacer po Sutivanie:
Powiem tylko tyle... Jest PIĘKNIE!
Nie bylibyśmy sobą, gdybyśmy zaraz z rana nie odpalili auta i nie wyruszyli na zwiedzanie wyspy!
W drodze do słynnego Bol, trochę błądzimy i przypadkowo znajdujemy się w niezwykle urokliwym miasteczku Lozisca.
Nie pytajcie dlaczego się tam nie zatrzymaliśmy i nie zrobiliśmy zdjęć... Po prostu nie wiem
Ostatecznie trafiamy do Milnej... Bardzo się nam tam nie podoba... A jeszcze całe złe wrażenie jest potęgowane przez dziwny świst wiatru w masztach łodzi... Brrrrr...
Zwijamy się czym prędzej i tym razem już bezproblemowo trafiamy do Bol
Bol jak to Bol, szału nie ma
Złoty Róg chyba już dawno o tej porze nie był tak pusty:
Co ja mogę wam powiedzieć... Jaka była pogoda sami widzicie na zdjęciach. O plażowaniu można było jedynie pomarzyć, kąpiel także nie wchodziła w grę (choć dwóch śmiałków się znalazło).
Bol z punktu widokowego:
Spacerujemy po Złotym Rogu, po Bol, pijemy kawkę i wracamy do Sutivanu bo znów zaczyna padać...
Na koniec dodam tylko, że wieczorny spacer skończył się totalnym przemoczeniem, a buty schły do środy
Stay tuned!