Trzeba powoli przyzwyczajać oczy do ciemności.
Nie jest to łatwe.
Początkowo wszystko się zlewa.
Na tle mocno oświetlonych miast i wiosek ciężko wypatrzyć te interesujące nas światła nawigacyjne.
Ale po chwili wzrok się przyzwyczaja i wyostrza.
Choć zdarzają się złudzenia, coś się wydaje.
Dokoła robi się całkowicie ciemno i jeszcze bardziej zimno.
Dawno nie żeglowaliśmy w nocy, prawdę mówiąc brakowało nam tego.
Stawiam żagle, próbuję powalczyć z wiatrem ale po paru minutach odpuszczam.
Nie wieje.
Trudno – w takim razie na katarynie poprowadzi autopilot a my zajmiemy się tylko obserwacją.
Dokoła nas roztaczają się takie widoki.
Gdzieś na Pasmanie stoi wieża a nad nią panoszy się księżyc.
Mijamy pławę przed wejściem do mariny w Sukosan.
Co jakiś czas coś płynie – to za nami, to przed nami.
Raz jest zielone światło, raz czerwone.
Już bez najmniejszego problemu wynajdujemy wszystkie znaki nawigacyjne, wyostrzony wzrok jest czuły na każdy bodziec.
Nasze córeczki poszły spać – jest za zimno żeby chciało im się siedzieć na pokładzie.
Na północy widać straszną ciemność – to niebo nie wygląda zachęcająco, raczej groźnie.
Koło 23:30 zbliżyliśmy się do Zadaru.
W mieście jeszcze sporo ludzi, trwa jakiś koncert.
Mijamy miasto i skręcamy w prawo do naszej mariny.
Zaglądamy na stację benzynową –ale jest już zamknięta, trudno, zatankujemy jutro.
Tymczasem przed nami jeszcze wejście do mega ciasnej mariny.
Nasze miejsce jest wolne – podpływamy i cumujemy naszym mazurskim stylem – używając bosaka do zacieśnienia cyrkulacji.
Na pomoście jest wyższy poler więc nie muszę skakać – zarzucam cumę bez konieczności schodzenia na ląd.
Stoimy.
Wypijmy toast za szczęśliwe ocalenie.
Ewa wstała pomóc przy cumowaniu, Ania śpi spokojnie w swojej koi.
Długo siedzimy na pokładzie, już nigdzie nam się nie spieszy.
Jutro możemy spać do oporu.
I tak nigdzie już nie popłyniemy.
Prognozy pogody skróciły nam o jeden dzień nasz rejs.
Szkoda.
Ale nie będziemy ryzykować.
Mamy na pokładzie dzieci.
Ma być całkowicie bezpiecznie i komfortowo.
Jest bardzo późno, pewnie niedługo będzie świtać, chodźmy się położyć.
Dzisiejsza trasa - najdłuższa podczas tegorocznego rejsu - równo 50 mil przepłynięte w 15 godzin.