Wczoraj Kapitan zrobił krótki spot podsumowujący wakacje na Kryśce - zapraszam
https://www.facebook.com/beata.mazurek. ... on_generic
zumila napisał(a):Fajna relacja, jak każda Twoja
Pozostaje czekać na kolejną i kolejną...
Wieści z "frontu" obiecujące, do Chorwacji jedziemy, życzę dużo ciekawych przygód, żebyś miała o czym nam pisać
Pozdrawiam
Kapitańska Baba napisał(a):Wczoraj Kapitan zrobił krótki spot podsumowujący wakacje na Kryśce - zapraszam
https://www.facebook.com/beata.mazurek. ... on_generic
Kapitańska Baba napisał(a):Kapitan patrzy za rufę i nagle rzuca: tam coś jest.
Delfin
Mijamy się z promem.
Kapitańska Baba napisał(a):Mamy upatrzone miejsce jednak obsługa kieruje nas gdzie indziej.
Ok.
Jeden pan z obsługi trzyma linkę od muringu i w momencie gdy mamy muring dokładnie pod dnem podnosi linę do góry.
Tylko natychmiastowa reakcja Kapitana który wrzucił luz manetką uratowała nas przed wkręceniem liny w śrubę.
WTF??????
Dlaczego to zrobiłeś Master???
Musimy dość długo być bez napędu, delikatny wiaterek spycha nas miedzy muringi jachtu zacumowanego obok.
Prosimy człowieka z tej łodzi o zrzucenie jednego z muringów na dno, z uprzejmością to robi, możemy w końcu wrzucić bieg i cumujemy na miejscu wskazanym przez obsługę.
Przy naszych cumach młodszy z pracowników też dziwnie się zachowuje, zwracam mu uwagę po czym słyszę od starszego z panów kąśliwą uwagę: you are too smart lady.
Chodzą mi po głowie różne myśli, dzielę się nimi z Kapitanem.
Później dziwnym trafem sytuacja się powtarza.
Obok nas cumuje kolejna jednostka.
Również ma dziwnie podawany muring.
Tym razem aby pomóc im to my już odpowiednio wcześniej zrzucamy swój muring do wody.
I słyszymy od obsługi: ech....wy Polacy......
Nie wiem czy słusznie oceniam ale moim i Kapitana zdaniem obsługa portu celowo próbowała powkręcać liny w śruby wchodzących jednostek.
Przecież potem potrzebny jest nurek.
A taka usługa już sporo kosztuje.
Do tej pory tylko słyszeliśmy o takich praktykach.
Tym razem ktoś próbował na nas zarobić.
Nie udało się więc się wściekał.
Kiedy pytam o cenę portu szczęka opada mi poniżej dna.
Cena jak za marinę i to bez wody!!!!
Ale nie mamy wyjścia.
Płacimy i zostajemy w Molacie.
Jest zbyt późno aby gdziekolwiek się przestawiać.
Do Molatu na pewno NIE wrócimy. I wszystkim znajomym żeglarzom mówimy jak tam jest. To chyba pierwszy port w Cro który skreśliliśmy na amen.
No to teraz ja Wam zazdroszczę
Moje marzenie - wykąpać się blisko delfina
Wiele razy budziła nas głośna muzyka, krzyk.
Co ciekawe – chorwacka muzyka była prawie cały czas identyczna, zmieniały się słowa ale muzyka non stop „na jedno kopyto”.
Gdzieś nad ranem dopiero zaczęło przycichać i można było zasnąć głębszym snem.
Lubię Jelsę ale musimy bardziej uważać z cumowaniem w niej aby po raz trzeci nie trafić na festiwal wina.
W porcie stoi jeden wielki katamaran i więcej nikogo nie ma.
Obsługi niestety też nie ma.
A to oznacza że muszę skakać z cumą na brzeg.
Znowu się rozwiało więc manewr musi być szybki.
Szybki skok.
Bardzo tego nie lubię.
Zawsze boję się że źle stanę, skręcę nogę albo wpadnę do wody między nabrzeże a jacht.
Z tego też powodu zawsze pomagam na nabrzeżu jeśli nie ma obsługi a jakiś jacht cumuje.
Wtedy nikt z załóg nie musi niepotrzebnie ryzykować skacząc na nabrzeże.
W Supetarze obsługi nie ma a panom z katamaranu nie chce się ruszyć.
Nie to nie.
Hop i jestem na brzegu.
Cuma, muring, gotowe.
Stoimy.
Ale za to mam od Krzyśka świetne zdjęcia – takie ujęcia to rzadkość.
Kapitańska Baba napisał(a):Jeszcze mapa całego rejsu:
"Chris_M"]
Czy któraś z Twoich babć nie miała przypadkiem coś wspólnego z czarami?
Bo ja przez wszystkie lata pływania w Chorwacji nie spotkałem tylu delfinów ile Ty spotykasz przez jeden sezon!
To jest po prostu niesprawiedliwe!!!
No, powiedzmy raczej, że to tankowiec dowożący wodę na wyspy
Skurkozjady!!!
Człowiek latami pływa, a ciągle czegoś nowego się dowiaduje!
A te praktyki nagłośnić trzeba!
Tak na przyszłość, to w głębi zatoki (koło Brgulje) jest bardzo dobre miejsce do kotwiczenia, a także bojki cumownicze.
Błąd! Ja zatokę Molat bardzo lubię, stałem tam wielokrotnie, ale zawsze na kotwicy, nigdy przy nabrzeżu
Co więcej, jeśli mnie pamięć nie zawodzi, to chyba właśnie tam (przy Brgulje) rano pomiędzy jachtami pływała łódka z dostawą świeżego pieczywa wprost na burtę
Ja też miałem takie marzenie. W rezultacie, omal nie wykąpałem się z orką, która nie wiadomo skąd pojawiła się u chorwackich wybrzeży!
Już byłem rozebrany do golasa i jedną nogę już przełożyłem przez sztormreling, gdy nagle dotarło do mnie, że przecież delfiny są szare, a nie czarne!
W następnych dniach chorwacka prasa rozpisywała się o tym, że niedaleko Splitu z wielu jednostek zaobserwowano dużą, czarną orkę.
My kiedyś nacięliśmy się podobnie, ale w Sali na Long Island
To był 5 lub 6 sierpnia, chorwackie święto narodowe, o czym my jeszcze nie wiedzieliśmy.
Nie wiedząc czym to grozi, zacumowaliśmy przy głównym nabrzeżu, prawie bezpośrednio pod ustawionymi na kei wielkimi głośnikami, wysokości sięgającej pierwszego piętra.
Impreza zaczęła się wieczorem. Na początku bawiliśmy się dobrze, ale po kilku godzinach łomotu dobiegającego z tych głośników, kompletnie mieliśmy tego dosyć!
Łomot trwał do godz. 4 rano, nie można było marzyć nawet o zmrużeniu oka i do dzisiaj w rodzinie wspominamy tę noc jako coś strasznego.
Dobry zwyczaj żeglarski, ale tak jakby coraz mniej znany
W zeszłym roku zaraz po przejęciu jachtu, na kilka godzin wyskoczyliśmy z mariny w Biogradzie, żeby się trochę pokręcić i sprawdzić, czy wszystko z jachtem jest OK.
O zmierzchu wpływamy z powrotem na swoje miejsce do mariny. Na kei co prawda nie ma nikogo z personelu, ale jest aż czarno od pozostałych załóg, które właśnie przejęły swoje łódki, więc jestem przekonany, że ktoś od nas weźmie cumę i poda mooring.
Wciskam się w swoją dziurę, szykuję cumę do podania, a tu nie ma jej kto odebrać, chociaż na kei tłum ludzi z innych jachtów!
Trzeba było w pośpiechu desantować wnuka na keję żeby zrobił to, co potrzeba.
Wiem, że jesteś zwolenniczką pełnolistwowych grotów, ale jak Wy refowaliście swojego grota jeśli na nim nie ma refsejzingów???
"Chris_M"]
Dotarłem do końca, piękna relacja! Dzięki!
Zrobiłem sobie ściągę z wszystkich Twoich relacji i spróbuje podczas najbliższego rejsu odwiedzić chociaż część tych odwiedzanych przez Was porcików, bo - nie ukrywam - dotychczas odwiedzałem głownie "porty masowego rażenia"
A teraz niecierpliwie czekam na Twoją relację z rejsu 2020
Kapitańska Baba napisał(a):Skurkozjady!!!
Człowiek latami pływa, a ciągle czegoś nowego się dowiaduje!
A te praktyki nagłośnić trzeba!
Dlatego opisałam tutaj tę sytuację - żeby pokazać że te zasłyszane gdzieś opowieści o celowym wkręcaniu liny w śrubę to nie bajeczki wyssane z palca Na szczęście był to jedyny port gdzie spotkaliśmy sie z tak podłym zachowaniem obsługi i mam nadzieję że ostatni
Muringi przebiegają płytko, uwaga na śruby napędowe, być może to celowe działanie, bo nurkowie pojawiają się wyjątkowo szybko..."
Powrót do Nasze relacje z podróży