Dzień 6 – 20 czerwca 2017 r. (wtorek)
Makarska – zdobywamy wzgórze-park OsejavaDziś przypadają moje urodziny
Kolejne już spędzone w Chorwacji. To najpiękniejszy dla mnie prezent.
Budzą mnie urodzinowe buziaki od najbliższych. Na śniadanie zjadamy palačinki, które są naszą wakacyjną tradycją śniadaniową. Gdy je piekę dzieci przegotowują dla mnie urodzinowe rysunki.
Z mieszkania wychodzimy dziś późno, bo dopiero w południe. Po drodze zachwycam się wyrastającymi ze ścian domów kaparami.
Zawsze podczas wyjazdów to ja wykonuję większość zdjęć, a wygląda to tak
Plan na dziś to nadmorska trasa dookoła ulokowanego na wzgórzu
parku Osejava.
Nim powspinamy się na wzgórze, jeszcze trochę widoków z nabrzeża.
Wejście do parku znajduje się tuż przy hotelu o tej samej nazwie. Trasa jest przepiękna, malownicza i dosyć forsowna, jak na temperaturę, która dziś panuje. Na szczęście ścieżka, która prowadzi najpierw przy skalnym urwisku, a dalej w głąb na sam szczyt wzgórza, jest ocieniona przez stare sosny.
Widoki zapierają nam dech w piersiach. Do tego piękny zapach ziół i eterycznego olejku drzew piniowych. Co jakiś czas robimy odpoczynki, by delektować się pięknem krajobrazu.
Półwysep Sveti PetarA ja znajduję nawet chwilkę, żeby poczytać.
Lektura przy takich widokach, to spełnienie marzeń!
Mamy też okazję obserwować pracę pilota samolotu gaśniczego, który dziś niestety ma bardzo wiele pracy z pożarem w okolicach Tučepi.
Spacer zajmuje nam około 2,5 godziny. Zaznaczyć muszę, że nie dochodzimy do plaży Nugal, lecz wspinamy się do najwyższego punktu wzgórza.
Po zejściu ze wzgórza udajemy się na urodzinowy obiad. Przypadkowo wybieramy knajpkę w pobliżu hotelu Osejava. Kelnerzy na powitanie serwują nam wiśniowy likier, oczekiwanie na dania główne umilają przystawkami. Danie główne, na które zamówiliśmy stek z tuńczyka i carbonarę pojawia się na stole na wielkiej drewnianej desce. Jest to prawdziwa uczta dla oka – danie zdobią owoce, warzywa, kropelki octu balsamicznego. Z wrażenia zapomniałam zrobić zdjęcie... Rachunek... no cóż... adekwatny do wykwintności dania, ale cóż, urodziny są raz w roku. Zresztą przekonamy się jeszcze nie raz, że tegoroczne ceny w chorwackich restauracjach bardzo poszybowały w górę.
Po obiedzie ruszamy na miejską plażę (w pobliżu placu zabaw), aby i dzieci miały tego dnia przyjemności, a nie tylko zwiedzanie
Jest sporo ludzi, ale i tak udaje nam się znaleźć przyjemne, zacienione miejsce pod pinią. Z plaży wychodzimy około 19, ale nie spieszymy się jeszcze do mieszkania.
Powoli spacerujemy, siadamy na Rivie, tuż obok słynnego „Makarskiego Jadrana”, na którym dziś kupić można grillowaną rybkę i posłuchać chorwackiej muzyki (jedyne takie miejsce podczas całego 3-tygodniowego pobytu!!! Refleksje o tym zawrę na koniec relacji).
Na Makarskim Jadranie grilluje dziś prawdziwy piratSiadamy na jednej z ławek przy nabrzeżu i obserwujemy przechodniów i ruch na morzu. Tak nam tu dobrze!
Ostatni dziś kurs Pelješčanki do Sumartin.
Potem przenosimy się na Kačićev trg – główny plac Makarskiej (ten z kościołem), nazwany tak na cześć znanego i cenionego XVIII-wiecznego chorwackiego poety. Przy wejściu na plac znajduje się szczegółowa mapa Makarskiej. Palec mojego Męża wskazuje akurat dzielnicę, w której mieszkamy.
I tak mija nam kolejny dzień wakacji.
Do domu wracamy, gdy jest już ciemno. Jesteśmy zmęczeni, ale zadowoleni z tak aktywnego dnia. To były kolejne fantastyczne urodziny w Chorwacji!!!