Nasze relacje z wyjazdów do Chorwacji. Chcesz poczytać, jak inni spędzili urlop w Chorwacji? Zaglądnij tutaj! [Nie ma tutaj miejsca na reklamy. Molim, ovdje nije mjesto za reklame. Please do not advertise.]
Wczoraj sprawdziliśmy pogodę i okazało się, że dzisiaj jest ostatnia szansa na słońce. Decyzje może być tylko jedna. Kamenjak. Znajdujemy inną zatoczkę i leniuchujemy.
Pewnie trzeba by maszty policzyć a i drzewo umyć lub na zielono pomalować.
Potem wracamy na kemping. Po drodze robimy zakupy: mięso na grila-72,50 ; wino, piwo, miód, nalewkę orzechową - 225 kun. Na kempingu jeszcze raz sprawdzamy prognozę. Niestety od jutra deszcz przez najbliższe kilka dni. Nie będziemy siedzieć na kempingu i patrzeć jak pada. Wpadamy na mało oryginalny pomysł - jutro wyjeżdżamy a po drodze do Polski zatrzymamy się na 2 noce w Pradze. Byliśmy tam dawno temu na jednodniowej wycieczce z Kudowy. Tym sposobem i tak wrócimy do ojczyzny w zaplanowanym terminie. Skoro jutro wyjeżdżamy to jedziemy jeszcze do Puli. Płacimy za parking 8 kun - jak się potem okaże niepotrzebnie, bo dzisiaj jest jakieś święto. Sporo ludzi na mieście, jakiś pokaz mody , kiermasz. My zaczniemy tradycyjnie od zabytków
Ciekawy wystrój trawnika - mogliby posprzątać te ruiny. Ciekawe autentyczny zabytek czy podróbka
To na pewno zabytek, którego za pierwszym razem nie udało się nam zobaczyć
Pakujemy się i wyjeżdżamy. W Puli zakupy - 376 kun i tankowanie - 143. A jeszcze zapłaciliśmy za 3 noclegi na kempingu - 1941,78 kun. Zaraz po wjeździe na Słowenię zaczyna padać. Leje strasznie i jest ciemno. Samochody na autostradzie jadą 50 km/h i mają włączone wszystkie możliwe światła. W Austrii na szczęście deszcz trochę mniejszy. Po drodze jakieś kanapki i kawa - 10 euro na stacji benzynowej, dla pojazdu ON 49 litrów za 55,63 euro. Po czeskiej stronie też jakieś kanapki - 138 koron i McDonald - 124 korony. Docieramy do Pragi wieczorem. Na jutro mamy bardzo ambitne plany - zwiedzanie od samego rana.
Nocleg znaleźliśmy wczoraj przez internet. Po bardzo dobrym śniadaniu wyruszamy w drogę. Najpierw do metra. Moglibyśmy dotrzeć na piechotę, ale trzeba oszczędzać siły bo czeka nas cały dzień zwiedzania. Po drodze do stacji metra