Miło, że ktoś jeszcze pamięta tę moją pisaninę... Dodam tylko, że po stronce o pobycie na Krymie w roku 2003, powstała jeszcze jedna po wizycie w roku 2004. Oto jej adres:
http://rafalby.webpark.pl/ . A nawiasem mówiąc tegoroczne wrażenia Austro-Węgiersko-Słowackie nadal się piszą...
qqryq napisał(a):Ja mam w planach eksplorować Krym lub Bułgarię za rok. Ale raczej, niemal zdecydowanie obstawiam bramkę nr 1.
Z tego co wiem to samochodem tam dojechać to raczej 'nie na da', więc raczej pociąg, chociaż... Z drugiej strony jak pomyślę, że mam się użerać z ukraińskimi milicjantami i łapówkami a tym bardziej z ichnimi drogami to mi się skutecznie odechciewa auta (znajomy nie dalej jak 3 tygodnie temu uszkodził felgę bo wpadł w dziurę niedaleko Iwano-fraknkowska). Przy ukraińskich drogach po naszych jedzie się jak po stole.
Z tego co już się orientowałem to nie należy się spodziewać żadnych luksusów, a raczej nastawić się na survival (no może trochę przesadzam). Ale za to na miejscu można spodziewać się ładnych widoków i pięknych kobiet przy których bledną osławione już bezpruderyjne Czeszki w Chorwacji o których to czytałem juz gdzieś na tym forum.
Na Krym na pewno warto jechać, ale gdzie nie jest warto ? wszędzie warto.
A więc do rzeczy:
1. Samochodem da się tam jechać. Byłem dwa razy i wróciłem w jednym kawałku, ja, rodzina i samochód też. Nie odnotowałem kradzieży samochodów w stopniu większym jak w Polsce. Myślę, że jazda ukraińskim pociągiem, to dopiero może być szkoła przetrwania...
2. Kontakt z funkcjonariuszami DAI (Państwowej Inspekcji Samochodowej) wymaga pewnej cierpliwości i pewnych kwot. Nie są to jednak z reguły kwoty duże i nie zdarza się to często. Jeśli potraktujemy to jako lokalny koloryt, będziemy uprzejmi, nie będziemy za wszelką cenę starali się udowodnić swojej wyższości i racji, to prawdopodobnie skończy się na kwocie ok. 20 hrywien i tyle.
3. Śpieszę donieść, że owe osławione złą jakością ukraińskie drogi, już nie są takie złe, przynajmniej dla kogoś kto po zimie 2005/6 jeździł trochę po polskiej tzw. prowincji. Do dzisiaj jest sporo dróg o których zarządcy jakby zapomnieli... Nie wiem, być może Ukraińcy oddali już do użytku większą część lub nawet całość autostrady (bodaj pierwszej jak dotąd i jedynej) Kijów - Odessa. Niewiele, bo niewiele ale zawsze choć część drogi można by przebyć w lepszych (może nawet i od polskich) warunkach. Główna droga dojazdu na Krym niewiele różni się od naszych dróg krajowych. W masie bitumicznej siedzi grubszy tłuczeń, co powoduje jedynie większy hałas podczas jazdy. Dziury a nawet wyrwy i to znacznych rozmiarów, owszem - są ale w zasadzie tylko w miastach. Jeśli będziemy o tym pamiętać, nic złego nie powinno się stać. Należy też pamiętać, że ukraińskie drogi mają bardzo szerokie pobocze a i ruch na nich jest znacznie mniejszy niż w Polsce, co razem czyni podróż bardziej bezpieczną i mniej męczącą.
4. Co do jakości zakwaterowania to muszę powiedzieć, że ja mieszkałem w bardzo przyzwoitym mieszkanku z klimatyzacją, autko stało w garażu. W łazience oprócz hiszpańskiej ceramiki była ciepła i zimna woda 24 godziny na dobę (co na Ukrainie może nie jest rzadkością, ale nie jest również takie oczywiste). Wszystko zależy od ceny i terminu w jakim mamy zamiar wypoczywać.
I na koniec jeszcze jedno - prośba aby nie powtarzać - delikatnie mówiąc niesprawdzonych i często niewiele mających z rzeczywistością stereotypów. Przypomnijmy sobie jakie opinie na temat Polski i Polaków można usłyszeć od naszych zachodnich sąsiadów. Nie ze wszystkim się zgadzamy, nieprawdaż?
_______________
Rafał B.
P.S. Wszystkim zainteresowanym podróżą na Krym lub w inne rejony Ukrainy polecam kopalnię wiadomości na ten temat, grupę dyskusyjną: alt.pl.ukraina.