6.05.2016, Limone sul Garda
Ze wszystkich odwiedzonych przez nas podczas tego wyjazdu miejsc, Limone spodobało nam się zdecydowanie najbardziej. To niewielka miejscowość po północno-zachodniej stronie jeziora, wciśnięta między Lago a wysokie góry- i to chyba właśnie położenie jest tym, co tworzy urok tego miejsca.
Jak wskazuje nazwa, Limone słynęło w przeszłości z uprawy cytryn. Dziś cytryny w postaci nalewek i innych suvenirów spotyka się tu na każdym kroku, nawet tabliczki z numerami domów są ozdobione cytrynowymi wzorami.
Mieszkańcy tej uroczej mieścinki cierpią na dość specyficzną przypadłość(chyba akurat słowo "cierpią" nie jest tutaj najbardziej adekwatne ).Otóż mają oni mutację pewnego genu, która powoduje, że dożywają ponad 100 lat.
My pobyt w Limone zaczynamy od zaparkowania na płatnym parkingu(1,50/h, goć chyba przy wyjeździe skasowali więcej), po czym udajemy się na plażę.
Plaża w Limone jest bardzo ładna, tego nam właśnie brakowało w Peschiera. Tzn. tam jest coś, co oficjalnie nazywa się plażą, ale w praktyce jest to niewielki prostokąt żwirku, oddzielony od jeziora dość ruchliwą promenadą. Trochę mi to chorwackie betonowe wynalazki przypominało.
Tutaj trochę "poplażujemy", choć pogoda jest średnio plażowa. Teoria, o tym, że im dalej na północ, tym zimniej sprawdza się(w Rivie to będzie dopiero zimnica ). Poobserwowaliśmy kolejkę na Monte Baldo od drugiej strony i stateczki odpływające do Malcesine. Z Limone do Malcesine i z powrotem można popłynąć za 9e, ale my do Malcesine zajrzymy przy innej okazji.
Tymczasem pójdziemy obadać uliczki Limone. Po drodze zdziwię się trochę publiczną przy plażową toaletą, która ma pewną zaletę, że jest bezpłatna oraz ogromną wadę, że jest turecka
Nie za bardzo nam się chciało z tego Limone wyjeżdżać. Ale było dość późno, a chcieliśmy złożyć jeszcze wizytę Rivie, zanim zrobi się ciemno i całkiem zimno-cóż było robić- czas ruszyć tyłki
Na koniec muszę się przyznać do jednego straszliwego błędu- zapomniałam o Tarasach Grozy Przypomniałam sobie o nich przedwczoraj Także główna atrakcja okolicy pozostała niezaliczona. Ale przynajmniej został dobry powód, żeby kiedyś wrócić