No dobra, czas wystartować
02.05.2016 DreznoNaszą tegoroczną przedłużoną majówkę zaczynamy z lekkim opóźnieniem, ponieważ ja w poniedziałek, 2.05 muszę jeszcze iść do pracy
Na szczęście udaje mi się wyrwać godzinkę wcześniej, Chłop Mój(dalej w skrócie będzie zwany "S.") podjeżdża pod moje miejsce utrapienia, by mnie stamtąd zgarnąć- po drodze jakieś ostatnie sprawy- myjnia, tankowanie, szybki obiad. Koło 18-stej jesteśmy już na naszym pierwszym przystanku w podróży czyli w Dreźnie.
Okolice hotelu, w którym będziemy spać są całkiem przyjemne:
Do historycznego centrum mamy ze 3 kilometry, ale nie bardzo wiemy gdzie jest jakiś przystanek, więc podrepczemy sobie piechotą. Musimy się trochę pospieszyć, bo za niecałe 2 godziny będzie ciemno i nie będziemy mogli porobić zdjęć(jakoś ciągle nie możemy dorobić się statywu).
Idziemy przez jakieś brzydkie przemysłowe dzielnice i takie różne dziwolągi spotykamy:
Ten mi się akurat podobaWreszcie dochodzimy do centrum:
Nasz ekspresowy spacer po stolicy Saksonii(bo ja bym tego raczej zwiedzaniem nie nazwała) zaczynamy od Zwingera:
Bardzo dobrze pamiętam to miejsce z wycieczki zorganizowanej , 7 lat temu. Zwiedzaliśmy wtedy jakąś galerię obrazów wewnątrz, co trwało strasznie długo i było powiedzmy sobie szczerze..nudnawe
Po za tym pamiętam już tylko szalony pęd do autobusu. Od tego czasu chyba więcej nie byłam na wycieczce zorganizowanej
Idziemy dalej mijając gmach opery:
W każdym większym mieście, w jego centralnym punkcie jest pomnik jakiegoś ważniaka na koniu(przynajmniej ja mam takie wrażenie)
To akurat król Saksonii Jan Wettyn.
Brniemy dalej, tyle tu barokowego piękna(choć obecnie trochę już przybrudzonego i częściowo w remontach), że oczopląsu dostaję.
Zanim zrobi się ciemno zdążymy jeszcze ofocić kilka perełek:
Na koniec idziemy jeszcze połazić po bulwarze nad Łabą
Rzecz jasna lepsze widoki są z drugiej strony rzeki, ale za jasnego już byśmy nie zdążyli. Po za tym- zimno było.
Po ciemku nie chce nam się wracać przez przemysłowe dzielnice, więc ogarniamy tramwaj(bilet kosztował chyba 2,40 euro, można na nim jeździć przez godzinę.
Drezno bardzo nam się podoba, choć wiem, że my je tylko ledwie z grubsza ogarnęliśmy. Taki wieczorny spacer to o wiele, wiele za mało, ale tak na prawdę wpadliśmy tu tylko przy okazji. Mam nadzieję, że będziemy wkrótce mieć okazję do zapoznania się bliżej z tym miastem, zwłaszcza, że od nas to niedaleko, a i droga bardzo przyzwoita.
No dobra, więcej Was tymi byłymi DDR-ami zamęczać nie będę. W następnym odcinku dojedziemy do Italii