Była Chorwacja 2005, Chorwacja 2006, potem Chorwacja 2007, Liguria 2008, Chorwacja 2009, ostatnio Mazury 2010. Podsumowując to wszystko w skali 1 do 10 Chorwacja zawsze dostaje 10, Liguria 6 - za dzikie tłumy, wszechobecne skutery, hałas, brud i kompletny brak spokoju. Mazury: 2.
Decyzja o Mazurach zapadła po tych wszystkich latach za granicą i wstyd było się przyznać że nie byliśmy nigdy nad polskimi jeziorami. No to zaliczyliśmy. Pierwszy i, daj Boże, ostatni raz. Finansowo nie ma dużej różnicy od Chorwacji, ale syfiaste plaże, syfiasta woda, syfiaste jedzenie zadecydowało że już tam nie wrócimy.
Mamy więc styczeń, czas rozpocząć planowanie wakacji
I powiem tak: z perspektywy 4-krotnego pobytu w Chorwacji (Krk, Orasac, Peljesac, Peljesac) okrutnie się boję zapuszczać w nowe tereny. Zdradziłem raz Chorwację na rzecz Lazurowego Wybrzeża i było fajnie, ale nie aż tak fajnie jak w Chorwacji. Zdradziłem drugi raz na rzecz Mazur i było do dupy. Jakiegoś urazu się nabawiłem i ja chcę teraz do Chorwacji Sęk w tym że żona średnio chce, bo ona chce byśmy pojechali tam, gdzie jeszcze nie byliśmy. Niby racja, ale uraz jest uraz
Myślimy więc trochę o Grecji, Ligurii lub Turcji.
Proszę więc szanowne grono cromaniaków o radę. Tak, tak, wiem, że dużo już było o Turcji, Grecji itp., ale mi chodzi bardziej o taką małą radę, która będzie odniesieniem do Chorwacji. Czyli: chciałbym otrzymać rekomendację od osoby, która już jeździła podobnie jak ja kilkakrotnie do Chorwacji aż nadszedł ten dzień że ruszyła gdzie indziej i było super. Nasze preferencje chyba idealnie odzwierciedla jedno miejsce: Loviste Czyli zadupie, odludzie z jednym sklepikiem i dwoma konobami, ale równocześnie świetna baza wypadkowa na wycieczki (Ston, Dubrovnik, Korcula). Nie dla nas miejsca typu Międzyzdroje z dyskotekami co 100 metrów i mrożonymi rybami z Chin
Chcę cudnego morza, nawet z kamienistą plażą, trochę dzikości, pysznej kuchni i tanio. No dobra, wiem, przesadzam
A może ktoś był i w Chorwacji, i w Grecji i w Turcji i coś powie? Jaki rejon brać pod uwagę? A może odpuścić, chwycić żonę za włosy w nocy i zatargać do Chorwacji po raz piąty? I to by mi pasowało