W zasadzie to, tak jak już napisałem, pozostał ostatni dzień - dzień powrotu do domu. Oczywiście, jak cały wyjazd, obfitujący w przygody . Fotograficznie należał on w całości do Durmitoru. Na koniec wkleję kilka fotek z Sarajewa, którego niestety nie dane nam było zwiedzić. Ale po kolei. Po wczesnym śniadaniu udaliśmy się w drogę powrotną. Zaraz po wyruszeniu okazało się, że córka dostała jakichś rewolucji żołądkowych co skutkowało przymusowymi, częstymi postojami, które znacznie wydłużyły czas przejazdu. Zrezygnowaliśmy w związku z tym z przejazdu wcześniej zaplanowanego przez kanion Tary tylko prosto skierowaliśmy się na Nikśić i Żabliak. Pomimo wszystko nie mogłem odpuścić przejazdu przez Durmitor. Przed Żabliakiem skręciliśmy na drogę na Trsę w kierunku Plużine i kanionu Pivy. Droga przez środek gór robi niesamowite wrażenie. Zresztą niech przemówią fotki.
Po wyjeździe z gór Durmitoru oczom ukazuje się kolejne pasmo górskie królujące na horyzoncie. Są to góry Maglić należące już do BiH.
Po przejeździe jeszcze kawałka drogi wjeżdża się do zaczarowanej i magicznej krainy kanionu Pivy ze słynnym zjazdem przez system tuneli. Niestety samych tuneli nie udało mi się sfotografować. Ale to co ukazuje się po zjeździe nad zalew Pivski i w kierunku elektrowni jest również magiczne i urzekające.
Jestem pełen podziwu dla budowniczych tego mostku.
Natomiast z tym mostkiem granicznym pomiędzy Czarnogórą a BiH wiąże się przygoda, która podniosła trochę poziom adrenaliny. Otóż chcąc sfotografować go z boku przez przypadek w kadr "weszła" mi budka i kilkoro policjantów granicznych. Oni zauważywszy to i zawołali mnie. Ale wszystko skończyło się tylko na wykasowaniu pechowego zdjęcia po czym mogłem sfotografować rzeczony mostek od przodu.
Po przekroczeniu granicy udaliśmy się prosto do Sarajewa gdzie mieliśmy zarezerwowany nocleg w bardzo miłym pensjonacie położonym na górce. Przez to widok z balkonu rozpościerał się na całe miasto.
To fotki wykonane z balkonu tuż przed zachodem słońca. Jak wyżej napisałem na zwiedzanie miasta nie starczyło czasu. Na drugi dzień po śniadaniu standardowa droga powrotna i jeszcze parę fotek z Sarajewa zrobionych po drodze.
Pensjonat, w którym spędziliśmy noc.
Wojenna pozostałość.
Wojenny cmentarz.
To ostatnia fotka z naszej podróży z przygodami do Czarnogóry. Choć najgorsza "przygoda" była dopiero przed nami. Jadąc nic nie zapowiadało mających nastąpić wydarzeń. Mieliśmy jaszcze w planach jeden nocleg gdzieś na Słowacji lub zaraz po przekroczeniu granicy Polski. Po wjeździe na Słowację jednak żona odebrała SMS-a o tragedii rodzinnej. To spowodowało, że droga od Sarajewa była moją najdłuższą drogą za kierownicą. Z postojami trwała 24 godziny bez noclegu.
Na tym kończę moją relację. Ten odcinek jest trochę przydługi ale postanowiłem całą drogę powrotną zmieścić w jednym.
Na zakończenie wyrażę jeszcze nadzieję, że choć części forumowiczów podobała się moja relacja i przybliżyła ona tym, którzy nie mieli okazji odwiedzić Czarnogóry choć skrawek tego pięknego kraju.
Pozdrawiam Tomek