Witam Forumowiczów!
Mija kolejne lato - a wraz z nim kolejny rodzinny urlop! W związku z tym, póki jeszcze świeże wspomnienia tlą się głowie zapraszam na krótką relację oraz zdjęcia (w linku).
Jak co roku do ostatniej chwili nie mogliśmy się zdecydować gdzie spędzić nasze 3 tygodnie. Długo rozważaliśmy Rumunię po raz kolejny, ale ponieważ tym razem postanowiliśmy wziąć ze sobą rowery (dotychczas nasze urlopy dzieliliśmy na rowerowy tygodniowy w Polsce oraz samochodowy długi gdzieś dalej) chciałem by kraj miał coś do zaoferowania rowerzystom.
W związku z tym padło na Czarnogórę – byliśmy tam już 2 razy i za każdym razem byłem w szoku jak gęsta i bogata jest tam sieć bocznych szutrowych dróg prowadzących przez bezkresy grzbietów górskich i płaskowyżów. Rumunia też jest pod tym względem ciekawa, ale jednak przeważyła chęć urozmaicenia urlopu krótkim pobytem nad morzem (dla dzieci jest to zawsze raj!)
Wyruszyliśmy koło 10 lipca i jako pierwszy cel obraliśmy Durmitor (w związku z tym jechaliśmy przez Węgry i Serbię żeby od razu wjechać do Czarnogóry od strony rzeki Tary). W Durmitorze planowaliśmy zrobić dwudniową pętlę wokół gór (łącznie koło 85km) a także odwiedzić kilka innych ciekawych miejsc (także w formie pieszych wycieczek). Niestety - pogody starczyło na 2 dni – udało się zrobić trasę wokół gór, ale kolejny dzień przyniósł drastyczne ochłodzenie i ciągły deszcz, które w prognozach miały potrwać koło 5 dni. Decyzja zapadła – nie ma co moknąć w nieskończoność – jedziemy nad morze – i tu skierowaliśmy się na polecany na tym forum kemping Maslina w okolicach Budvy. Tam pogoda nas nie rozczarowała – słońce i ciepła woda! Dzieciaki mogły nie wychodzić z wody – mimo ogromnych fal, które mocno przypominały mi te z Portugalii.
W ramach popołudniowych wycieczek odwiedziliśmy Budvę i pobliski Petrovac – z mojego punktu widzenia nic ciekawego – jedna wielka knajpownia ścisk i tłum – jednocześnie monitoruję prognozy pogody w górach – jak tylko się poprawia – ruszamy w głąb kraju – tym razem jedziemy w Prokletje – góry na granicy z Albanią – tam osiadamy na 5 dni w Gusinje – robimy jednodniowe wycieczki głównie w pobliskie doliny (koło 30km dziennie). Pogoda rzeczywiście fantastyczna – humory dopisują – eksplorujemy m.in.Ropojanę, Grabaję, jedziemy również do Albanii w dolinę Vermosh. Słońce przygrzewa – więc jak tylko się da – chłodzimy się w pobliskich strumieniach. Te rejony (Prokletje czy pobliskie Komovi) oferują bardzo dużo fantastycznych lokalnych dróg – ale jak to w górach związane są z wieloma przewyższeniami – trasy ponad 1000 m przewyższenia odpuściłem – żeby nie zniechęcać uczestników
Pogoda znów zaczyna się psuć – ruszamy w Bokę Kotorską – najkrótszą trasą – czyli przez Albanię – jestem w szoku jak szybko asfaltują tam te piękne górskie szutrówki! W Boce zostajemy na kempingu w Stoliv – ale po jednej nocy uciekamy – po pustkach w Prokletjach zbyt dużo turystów! To nie dla nas.
Ponieważ wakacje powoli dobiegają końca – ostanie 2 dni spędzamy po stronie Chorwackiej – 8km przed Dubrownikiem (Srebreno) – tam znów szaleństwa w wodzie i wypoczynek przed długą podróżą do domu (1700km). W dniu wyjazdu do domu wsiadam jeszcze raniutko na rower i jadę na szybkie zwiedzenie Dubrownika o poranku.
I to tyle – kolejne wakacje za nami – jak zwykle dużo się działo – może mniej się przemieszczaliśmy z noclegu na nocleg –ale fantastycznym dodatkiem były wycieczki rowerowe!
tu link do fotek: https://goo.gl/photos/VTejCiL47kZCTYoR9
Pozdrawiamy wszystkich Forumowiczów!
Marek