Re: Czarnogóra od gór do morza
napisał(a) Franz » 28.03.2014 18:25
Z wierzchołka Savin kuka wracam do rozstajów drogą wejściową, po czym kieruję się pod ściany zwornika (druga fotka), łączącego Osojne grede (dwie kolejne fotki) oraz Istocni vrh.
Z tego miejsca jeszcze nie zdaję sobie sprawy z trudności, jakie nastręczy mi potężne i strome pole śnieżne, widoczne na wspomnianych fotkach.
Mam spore obawy przed wkroczeniem na groźną białą pułapkę. Kombinuję, czy nie dałoby się tego jakoś obejść, ale nijak mi to nie wychodzi. Pozostaje albo się cofnąć i zrezygnować z drugiego szczytu, albo... zaryzykować.
Ale skoro z podobnych przyczyn zrezygnowałem już z wejścia na Bezimeni vrh, to szkoda oddać walkowerem ostatni zaplanowany szczyt w Durmitorze.
Ruszam bardzo ostrożnie, próbując się asekurować czekanem i kijkiem, ale co to za asekuracja, kiedy czekan wbija się na całą swoją długość. Jeśli to pole ruszy, to przysypany na dole ciężkim mokrym śniegiem długo nie pociągnę.
Można powiedzieć, że staram się iść na paluszkach. Pot ze mnie ścieka bardziej z nerwów, niż z wysiłku. Krok za krokiem, delikatnie, ale czasu starając się nie marnować, posuwam się wytrwale w kierunku zbawczych trawek i kamoli.
Nie mam świadków, więc musicie mi uwierzyć na słowo, że - przeżyłem. Nie poleciałem, nie obsunąłem się, krótko mówiąc - dotarłem na drugi skraj niebezpiecznego żlebu.
Nade mną stromy, spokojny fragment i tylko ponad nim coś znowu nieprzyjemnie bielą do mnie zęby szczerzy.
A za mną Savin kuk.