Moje międzynarodowe towarzystwo ma spore problemy z przechodzeniem stromych płatów śnieżnych. Najpierw czekam na nich, ale czas płynie nieubłaganie. Oni potem wracają do katunu, ja mam przed sobą jeszcze długą drogę.
W tej sytuacji ruszam swoim tempem do przodu, a zaczekam na nich, przyrządzając sobie kolejny tego dnia posiłek.