Woda w morzu była czysta i cieplutka, zaś ciemny czarnogórski piasek był potwornie gorący. Aby mieć zdrowe stopy trzeba chodzić po drewnianych chodnikach lub w klapkach. W wodzie nie ma kamieni i jeżowców, a dno spokojnie opada ku morzu, więc jest to też świetne miejsce dla dzieci. Na plaży niewielu turystów. Było kilkoro "tubylców" z Serbii, którzy mieszkali w pobliskich daczach, ponieważ nie wszyscy je wynajmują. Nie ma problemu z komunikacją międzyludzką , bo generalnie ludzie są tu przyjaźnie nastawieni do obcokrajowców. Z komunikacją między sobą nie jest już tak dobrze. Lubią nas, bo jesteśmy, pod tym względem, bardzo do nich podobni. Jedna z pań, po krótkiej rozmowie, zaproponowała paniom obsypanie gorącym ulcinjskim piaskiem, mającym ponoć lecznicze właściwości. Naszą ciekawość budziły muzułmanki, gdyż przestrzegając swoich zasad, nie rozbierały się zarówno do opalania jak i do kąpieli. Panie kąpały się same lub jedynie w towarzystwie innych kobiet. Co innego panowie. Ich takie ograniczenia nie obowiązywały. W Ulcinju nie rzucało się to tak w oczy jak np. w Sarajewie lub Mostarze, ale generalnie w muzułmańskich rejonach Bałkanów w knajpkach są tylko panowie. Roznegliżowane panie na ulicy nie są mile widziane, podobnie jak publiczne okazywanie uczuć. Trzeba pamiętać, że Ulcinj jest ulubionym miejscem wypoczynku mieszkańców Kosowa.
Tak jak wcześniej wspomniałem, praktycznie każdy dzień zaczynaliśmy od porannego plażowania i kąpieli w morzu. Wieczory spędzaliśmy w Ulcinju, chyba, że organizowaliśmy gdzieś turystyczny wypad.
- Nasz parking przy promenadzie w Ulcinju
- Takie autka też tam stały
W Ulcinju do zwiedzania jest w zasadzie tylko Stare Miasto, które dokładnie schodziliśmy we wszystkich kierunkach. Często wieczorami spacerowaliśmy sobie też nad morzem, szukając jakieś miłej knajpki z owocami morza lub lodziarni z dobrymi lodami.
- Restauracje na Starym Mieście z widokiem na Małą Plażę
- Widok na zatokę Małej Plaży ze Starego Miasta
- Za tym cyplem jest gdzieś Wielka Plaża
My na Starym Mieście natrafiliśmy kiedyś na starszego eleganckiego pana, który zaprosił nas do Restauracji Antigona, do której to raczej trudno samemu trafić, chyba, że przypadkiem lub z przewodnikiem w ręku.
http://www.montenegro-book.me/antigona_ ... 017964.php Jak się później okazało, był to właściciel tego interesu, który zajął się nami osobiście, sprawiając nam tym wielką przyjemność. Szef Antigony budził szczególny respekt, bo przy całej swojej elegancji, wyglądał trochę jak Ojciec Chrzestny. Można go było zobaczyć w przewodniku Pascala, w którym chętnie składał swój autograf, jeśli ktoś taki właśnie przewodnik miał przy sobie. Restauracja ma część zadaszoną i część otwartą, tak, że można tam raczyć się dobrym jedzeniem i ładnymi widokami niezależnie od pory dnia i pogody. Morski wystrój restauracji, zachodzące słońce i przepiękny widok na morze sprawiły, że nie chciało się opuszczać tego sympatycznego miejsca.
- Widoki z Antigony
- Czas wracać na kwaterę
Drugą ulubioną knajpką była restauracja, też z menu po polsku, przy ulicy Rr. Hafiz Ali Ulqinaku prowadzącej do Małej Plaży i miejskiej promenady.
- Za plecami fotografującego częstują rakiją z sokiem gruszkowym
Tu właściciel knajpki, w celach marketingowych, zaprosił nas kiedyś na rakiję z syropem gruszkowym i tak nam ona zasmakowała, że kilka razy go jeszcze odwiedziliśmy, racząc się u niego doskonałymi owocami morza i smacznymi rybkami.