Powrót
Powrót planujemy tą samą trasą co przyjazd tylko bez wycieczki zaginionymi autostradami w Bośni. Z nieba leje się żar, a my musimy wyjeżdżać. Bałkany od trzech lat witają nas deszczem, a żegnają słońcem. Szczerze, wolałbym odwrotnie. Przed granicą tankowanie do pełna na LUKOIL, w końcu tu jest najtaniej . Granica MNE-CRO dość szybko i sprawnie. Na chwilę przystajemy w Dubrowniku za mostem i podziwiamy dwa ogromne wycieczkowce w porcie, trzeci od południa właśnie podpływał, niesamowity widok. Potem obowiązkowy postój przy straganach w delcie Neretwy, kupujemy ajvary, szmery, bajery. Zaraz po wjeździe na autostradę nasz dziadek wydaje mocno niepokojące dźwięki, na szczęscie zaraz jest stacja, a tam okazuje się, że jedna z osłon pod silnikiem, taka mała, pod halogenem, puściła i harowała o asfalt ... ufff, szybki demontaż i w drogę.
Postój na obiad w Odmoriste Krka, ładnie tam jest, lawendą pachnie ale jedząc korzystajcie z "normalnej" restauracji, a nie z tej z tacami, ceny praktycznie te same, a jedzenie o niebo lepsze. W kawiarni przy zamawianiu kaw zakręciliśmy się tak, że zamówiliśmy podwójnie. Po tylu kawach to za jednym zamachem dojedziemy chyba do Szwecji Mimo takiej dawki kofeiny robimy jednak postój na dłuższą drzemkę, na ostatnim odmoriste przed granicą CRO-SLO. Świtem startujemy i spokojnie, bez przeszkód docieramy do kraju.
Urlop jak każdy, był za krótki. Teraz pora już myśleć o następnym, niestety już w sezonie. Planów jest wiele, wyklarują się około stycznia, od Krymu przez Toskanię i Lefkadę po Bieszczady, a ja mam nadzieję, że skończy się w Chorwacji.
W kolejnym poście postaram się podać trochę konkretów, które kiedyś komuś mogą się przydać, ceny itp.
Trochę zeszło na tej relacji ale to było miłe wracanie do miłych wspomnień. Trzymajcie się ciepło.
na zewnątrz 42, wewnątrz 19, w silniku 110
giganty w Dubrowniku
nostagiczny rzut oka w tył
lubimy ten supermarket
odmoriste Krka lawendą pachnące
widok na Skradin za dnia
no i most po którym wcale nie chce nam się przejechać
KONIEC