Czarnogóra 2010 - samochodem z dziećmi

Wróciliśmy szczęśliwie, choć nie bez przygód (włamanie do samochodu w Sarajewie)- postaram się o relację ze zdjęciami, choć nie obiecuję, że zacznę przed weekendem.

Już sie zapisuję do czytelni bo temat ciekawy

siedzę na wyspie Lefkada i nie wiem którą drogą wracać ,mam też 2 dziewczyny na pokładzie i wymagającą żonę ,dlatego z niecierpliwością czekam na cd. ,powrót przez Czarnogórę i Chorwację kusi.

Jeśli macie pytania - to postaram się odpowiedzieć. Relację i zdjęcia zacznę dopiero po niedzieli jak dzieciaki wyjadą na drugą połówkę wakacji.

Cześć.
Bardzo przykra przygoda - mam nadzieję, że nie zepsuła i nie pokrzyżowała urlopu i wypoczynku.

Pzdr

CalaLuna napisał(a):Jeśli macie pytania - to postaram się odpowiedzieć. Relację i zdjęcia zacznę dopiero po niedzieli jak dzieciaki wyjadą na drugą połówkę wakacji.

czy ten apartament jest sprawdzony przez Ciebie
http://www.montenegrotraveler.com/en/Ap ... ts-PEROVIC

Tak, tam byliśmy.

Ja byłam zadowolona, ale wiem, że były osoby niezadowolone. I dlatego nie wiem polecać, nie polecać. Każdemu co innego pasuje.

Płaciliśmy 40 eur za 4 osoby i uznałam że za taką cenę warunki są dobre, lepsze, niż mielibyśmy w PL.

Mankamentem apartamentu na parterze tego większego był pokój dla dzieci, który w zasadzie był częścią sypialni rodziców i nie miał własnego okna, a w ściance działowej między dwoma częściamina wysokości 1/4 od góry wolna przestrzeń. Akurat nie był to dla nas problem, bo tylko tam spaliśmy.

W apartamencie jest klima (duży pokój), 2 małe lodówki, pralka aut, żelazko. Sprzęty działały różnie - kuchenka tylko na poziomie ustawienia 4, łazienka była czysta, ale nie nowa, kuchenka mała w zasadzie tylko po to by zrobić śniadane. TV z satelity - polskie też TVPPolonia, TVPuls, TVPKultura. Ciepłą woda , prąd w zasadzie cały czas (2 krótkie przerwy dostawy prądu - nie dłużej niż 20 min)

Fajny taras, z grillem, ławą. Kiwi nad głową. Samochód stał przy samym tarasie. Ogólnie było czysto i dla nas za tę cenę ok. Rok temu na Sardynii płaciliśmy nieco więcej, ale wyposażenie oceniam na Sardynii wyżej.

Dobry kontakt z właścicielami. Mieliśmy udane wakacje.

Nie brałabym u nich innych apartamentów na parterze pod uwagę - mają b. mało światła. Nie widziałam tego dużego na górze.

Ogólnie bałam się tej Czarnogóry, bo miało być brudno, syf etc. I miło się rozczarowałam. Chłonęliśmy tę Czarnogórę, zjechaliśmy sporo biorąc pod uwagę towarzystwo dwójki dzieci.
Postaram się zacząć relację w poniedziałek.

chętnie poczytam

Pierwszym przystankiem na naszej trasie do Czarnogóry był Gyor, niewielkie miasto pomiędzy Bratysławą a Budapesztem. Pensjonat dosyć przyjemny, przy spokojnej uliczce niedaleko historycznego centrum . W pensjonacie działa restauracja i liczyliśmy na jakieś super danie węgierskiej kuchni. Niestety serwują tam zwykłe schabowe i inne szybkie dania. Byliśmy już mocno głodni, więc zjediśmy co mają i udaliśmy się na przechadzkę po mieście. Żar lał się z nieba, tym bardziej cieszyły nas fontanny na starówce.
Gyor jest bardzo zadbany i sprawie fajne wrażenie.

Ponieważ jechaliśmy z dziećmi zatrzymaliśmy się ponownie w Cacaku w Serbii, wcześniej wytracając masę czasu na obwodnicy Budapesztu i na granicy w okolicy Szegedu. W sumie te dwie atrakcje zabrały nam 4 godziny. Do Cacak dotarliśmy już po 22.00. Z rana pomknęliśmy dalej na południe i późnym popołudniem spełniliśmy nasz obywatelski obowiązek przy urnie wyborczej w Ambasadzie.
Na kwaterę dotarliśmy znów około 22.00 witani radośnie przez właścicieli. Apartament nie był zły, choć odrobinę mnie rozczarował - w ostatecznym rozrachunku byliśmy zadowoleni.
Plaża w Buljaricy - byliśmy tam tylko 4 razy, gdyż chcieliśmy zobaczyć jak najwięcej. Kraj wprawdzie mały, ale przejazdy są w sumie długie, drogi kręte i sporo ograniczeń prędkości.
Buljarica to mała wieś dwie wąskie asfaltowe drogi na krzyż - dla nas w sam raz. Plaża zawsze miała luzy, nieco petów wśród kamyków - ale jakiegoś szczególnego zanieczyszczenia nie było. Woda dosyć zimna, czasem prąd przynosił jakieś śmieci, ale jak przypływały tak po kilknastu minutach śladu po nich nie było.

Buljarica:

Dołączam do relacji!

Po okrzepnięciu i dwudniowym odpoczynku na plaży w Buljaricy postanawiamy wybrać się na niedaleką wycieczkę do Budvy - stolicy czarnomorskiego lata. Droga nadmorska oczywiście widokowo piękna, dobrze utrzymana, sporo policji. Zresztą policja towarzyszy nam od samego wjazdu - zauważyliśmy iż kryje się często za pojemnikami na śmieci. Bezpośredni kontakt z policjantem mieliśmy tylko raz - zawróciliśmy na skrzyżowaniu, gdzie na 100% nie było zakazu zawrotki, policjant miał chyba odmienne zdanie, gdyż podejrzewał nas o traffic offence - jednakże usłyszawszy od nas, iż mamy nagłą sytuację i musimy natychmiast dostać się do Ambasady na wybory odpuścił, a nawet wskazał drogę (mniej istotne, iż wskazał błędnie). Potem oglądaliśmy policję wyczekującą piratów drogowych. Nam się nigdy nie spieszyło, więc kłopotów nie mieliśmy. Zresztą Czarnogórcy zawsze ostrzegali o policji światłami i czasem było mi żal funkcjonariuszy, którzy w upale daremnie wypatrywali zagapionego kierowcę.

Tak więc wybraliśmy się do Budvy, zaparkowaliśmy na parkingu strzeżonym 0,8 eur/godz. (ciekawe miejsca obok przy parkometrze kosztowały 1 eur/godz). W upale przespacerowaliśmy się po murach cytadeli, weszliśmy ochłodzić się do muzeum archeologicznego, zajrzeliśmy do cerkwi i sio na plażę - wypatrzoną z cytadeli plażę Mogren.













Budva - stare miasto zrobiło na nas świetne wrażenie. Malownicze ocienione uliczki, port, promenada. W mieście ogromna liczba hoteli, a co za tym idzie turystów, głównie rosyjskich.

Jeszcze rzut oka na wysepkę św Michała i marinę w Budvie.




Kolejny dzień - tym razem wyprawa do Starrego Baru. Naczytałam się wcześniej o jadowitych wężach i zakazałam dzieciom chodzić po trawie, tylko po chodniku. Ech - skąd mogłam przypuszczać, że będzie to niewykonalne.
Oczywiście tam węży nie widziałam, chociaż w trasie - szczególnie w Bośni - mnóstwo, rozjechane i żywe.
Dzień - upalny. Ale w samym Starym Barze są miejsca ocienione i nie stanowi to dużego problemu.
Tam też po raz pierwszy słyszałm śpiew muezina.
Poniżej Starego Baru miejscowość albańska - w jednej z restauracji - nie pamiętam nazwy, ale schodząc w stronę parkingu po prawej stronie już niedaleko parkingu - jedliśmy najwspanialszą jagnięcinę i chyba jeden z lepszych obiadów w Czarnogóze.

Już około 17 znaleźliśmy się w Pet6rovacu, gdyż dzieciaki domagały się plaży. I tu zonk. O tej godzinie mieliśmy problem, by znaleźć miejsce do rozłożenia kocyka. Człowiek przy człowieku, nie było nawet możliwości prostego dojścia do morza, ręcznik stykał się z ręcznikiem - obcy ludzie plażowali jak jedna wielka rodzina. MAsakra!!!

Petrovac poza sezonem musi być urokliwym miasteczkiem. W sezoonie przeładowany. Za dużo ludzi na deptaku, w sklepie, problem z parkowaniem.

Aha, i nie parkujcie na parkingu płatnym zorganizowanym na trawniku pod palmami - skasowano nas o jedną godzinę za dużo - wyliczenia tego pana z parkingu była dosyć pokrętne.







Ta dalsza zatoka to Buljarica.

Mamy zamiar w tym roku ok 16 .08 wyruszyć na Peljesac i po tygodniu kierunek Czarnogóra.Plaża w Buljaricy na Twoich zdjęciach przepiękna.
Może tam się zatrzymamy.Czy jadąc w ciemno znajdziemy tam jakąś sensowną kwaterę?Czy standart apartamentów ogólnie pod znakiem zapytania? Czy podobnie jak w Chorwacji? Mam co do tego trochę obaw.