napisał(a) Franz » 01.08.2011 14:42
Budzik urządza nam pobudkę o siódmej. Odgarniam zasłony - nie jest źle. Trochę chmur, trochę błękitu, a więc warto wstać. Pakujemy rzeczy na cały dzień, idziemy na śniadanie i schodzimy do samochodu. Patrzę na niego z ostrożną nadzieją - dziś mamy wspólnie przejeździć już więcej kilometrów, więc może kierunkowskazy z wycieraczkami nie będą się myliły, może brakujący pedał sprzęgła nie będzie problemem, może nasz pojazd i ja zgraliśmy się już jako tako. Zaraz się okaże.
Wyruszamy w kierunku zachodnim. To znaczy, najpierw krótko na wschód, by wyskoczyć na autostradę i nią już w przeciwną stronę. Raz udaje mi się przetrzeć przednią szybę, potem już właściwie sygnalizuję chęć skrętu. Trasa jest krótka i zaraz zjeżdżamy na boczne drogi, dojeżdżając do Kolossi, które tak jak Limassol, leży jeszcze u nasady półwyspu Akrotiri. Półwyspu, który prawie w całości stanowi teren brytyjskiej bazy wojskowej. Na szczęście nie w całości jest ogrodzony i można dotrzeć do paru atrakcji, a naszą pierwszą jest właśnie Kolossi.
Parkujemy obok dawnej przetwórni trzciny cukrowej i podchodzimy do czynnej już kasy biletowej. Otrzymujemy ładne bilety z wizerunkiem Afrodyty po 1,70 euro, a więc połowę tańsze od tych z Limassol i ruszamy na podbój twierdzy. Trochę straszą nas szczerzące swoje zęby machikuły, ale mimo to wkraczamy odważnie na strome schody wiodące do wejścia tuż pod nimi. Budowla nie ma żadnego otworu niżej, niż to pierwsze piętro. W dawnych czasach znajdował się w tym miejscu wysuwany most, teraz zastępują go schody i stały pomost. Wkraczamy do ciemnego wnętrza, gdzie tylko w paru miejscach oświetlenie elektryczne wspomaga niewielką ilość światła dziennego, wpadającego przez małe okienka, wydarte murom o grubości 1,25m.
Ostatnio edytowano 01.08.2011 16:55 przez
Franz, łącznie edytowano 1 raz